𝙼𝚒𝚜𝚓𝚊

434 19 6
                                    

Pov. Mood
~ kilka dni po odmrożeniu i wymazaniu wszelkich wspomnień

Siedzę w mojej celi. Nie wiem co mam robić. Biorę nóż i zaczynam się ciąć. To mnie uspokaja. Pozwala zapomnieć choć na chwilę o tym piekle. Po chwili moja cela zostaje otwarta i w drzwiach staje mężczyzna, ok. 50 - tki z okularami na nosie.
- Witaj Mood. Jestem Zola i będę twoim osobistym lekarzem. Zabrać ją! - syknął, wychodząc z mojej celi. Zaraz po nim weszło dwóch agentów, którzy zaczęli mnie ciągnął za Zolą. A raczej za osobą, którą brałam za Zolę. Nie stawiałam oporu, bo po co. Słyszałam o Zoli dużo rzeczy i nie byłam zadowolona z tego co mi powiedział.

Zaciągnęli mnie do jakiegoś dziwnego laboratorium, w którym jeszcze chyba nigdy nie byłam. Nie pamiętam za wiele. Mam tylko luki w pamięci. Rozglądałam się po pomieszczeniu, że nie zauważyłam, że jestem już zakuta w jakiś metalowy fotel. Nie mogłam się ruszać. Zola stał tuż koło mnie i już szykował strzykawki, gdy nagle powiedział:
- Gdzie on jest?! No niech ktoś go tu wprowadzi! Zaraz jak mu tam... A tak, moje idealne dzieło! Zimowy Żołnierz!

Znałam to przezwisko. Spojrzałam szybko na drzwi z których wyłonił się mężczyzna o długich, sięgających do ramion włosach i z pustymi szarymi oczami. Jedno ramię miał metalowe. Już nie raz je widziałam. Gdy widziałam tą pustkę, widziałam że on mnie nie pamięta. I nie zapamięta. Nigdy... Teraz sobie przypominam. Byliśmy razem na kilku misjach. Ale nic więcej nie pamiętam. Skąd ja go znam? Podszedł do Zoli i zasalutował.
- Gotów na rozkazy!
- Wspaniałe! Agentka Mood zasłużyła na karę przedzabiegową. Wiesz co masz robić. Wykonać!
Zimowy Żołnierz tylko skinął głową I skierował swój wzrok na mnie.

Zola poszedł dalej wycierać strzykawki, a do mnie podszedł Zimowy. Nachylił się nade mną i powiedział:
- Jesteś nic nie warta. Nie nadajesz się! Może i jesteś silna, ale tego nie przeżyjesz. - Zagroził mi.
- Nie boję się Ciebie.
- A powinnaś...
Podszedł jeszcze bliżej i zaczął mnie bić najpierw w brzuch, później jak mu się znudziło zaczął uderzać w moje nogi. Poczułam okropny ból, ale nie dałam tego po sobie poznać. Nie rozpłakałam się ani nie krzyknęłam. Nigdy nie dam im tej satysfakcji. Po chwili Zimowy przestał i zaczął przyglądać się mojej twarzy. Po chwili zamachnął się swoją metalową ręką i uderzył mnie prosto w nos. Spojrzał na Zolę, ale on kiwnął głową na nie.
- Myślę, że już wystarczy - rzekł Zola patrząc na mnie z szyderczym uśmieszkiem. Zimowy skinął głową i odszedł. Zola ciągle na mnie patrząc powiedział:
- Nie boli Cię dziecko? Zaraz na to coś poradzimy.
Wziął strzykawkę z niebieskim płynem i wstrzyknął mi kilka podobnych. Tak mnie wszystko bolało, że nie wytrzymałam. Jęknęłam. "Za okazanie słabości czekają cię srogie kary". Przypomniałam sobie jego słowa i zamarłam w bezruchu. On na mnie spojrzał z zwycięskim uśmieszkiem. Sięgnął po dwa noże i wbił mi je w ręce. Zaczął rozcinać mi skórę na dłoniach i szedł powoli do góry. Powoli i boleśnie wbijał jeszcze głębiej te noże. Łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Nie umiałam tego zatrzymać. Gdy skończył wyjął je jak najbrutalniej się dało z moich rąk i szybko wziął buteleczkę z żółtym płynem i zaczął oblewać całe moje ręce. Po chwili zauważyłam co to było. Kwas... Przeklęty kwas. Nic już nie słyszałam. Czułam tylko ten piekący ból na rękach i nogach. Dwóch agentów odpięło mnie od tego fotela i ciągnęli do mojej celi. Jak tam dotarliśmy, od razu wrzucili mnie do środka. Upadłam na twarz i nie wiedziałam czy chcę się podnieść. Po 5 minutach wstałam i poszłam się opatrzyć, ale niestety moje bandaże już się skończyły, a jedyną osobą która jeszcze może je mieć jest Zimowy Żołnierz. Nie chciałam do niego iść ale nie miałam wyjścia. Otworzyłam celę i poszłam w kierunku pokoju Zimowego. Szłam i szłam, ale z każdym krokiem miałam coraz mniej sił. Gdy już dotarłam, zapukałam do drzwi,ale nikt mi nie otworzył. Dlatego weszłam do jego pokoju i... Nie zastałam go tam. Co za ulga. Zaczęłam szukać bandaży ale nie mogłam ich znaleźć. Przeszukałam prawie cały pokój, kiedy nagle poczułam mocne szarpnięcie, metal na szyi i zobaczyłam że jestem przy ścianie z metalową ręką na niej.
- Czego chcesz? - zapytał ostro.
- Nie bądź taki, James. Pożycz mi bandaże.
Popatrzył na mnie krzywo i ja szybko skorzystałam z tej sytuacji i wyślizgnęłam się spod jego uścisku, ale za jakąś cenę. Poczułam straszny ból głowy i upadłam na ziemię trzymając się za nią. Skąd ja znałam jego imię? Co tu się dzieje? Nagle ktoś, pewnie Zimowy, pociągnął mnie gwałtownie do góry i postawił na nogi. On tylko chwycił mnie za rękę i mocno wykręcił. Byłam bez uczuciowa, ale przy nim starałam się hamować wodzę. Ale czasami nie mogę. Nie wiem czemu.
- Będziesz coś ode mnie chciał, Bucky - powiedziałam oschle przez zaciśnięte zęby i wyszłam. Szłam chwiejnym krokiem prosto do mojej celi i położyłam się na łóżku. Nie wiedziałam dlaczego go tak nazwałam. Coś mi świta ale... To jest wszystko takie trudne. Marzyłam tylko o jednym. Wydostaniu się z tego piekła.

~rok później

Mam na imię Mood. Jestem agentką Hydry. Zabijam tylko dla nich. Dla mnie to tylko przyjemność...

Jestem właśnie na sali treningowej. Walę w worek z całej siły i po dwóch sekundach on od razu spada. Ręce mi krwawą, ale nie przejmuję się tym. Biorę kolejny worek i kolejny... I kolejny. Przyznam znudziło mi się to, ale na szczęście zostałam wezwana na misję. W końcu... Ile można czekać?! Jeszcze pewnie wpakują mi do drużyny tego debila Zimowego, którego nie znoszę. Szłam szybkim krokiem prosto do gabinetu dyrektora. Gdy tam dotarłam, zapukałam do drzwi, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Dlatego weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Zobaczyłam tam Zimowego kłócącego się z dyrektorem. Nic z tego powodu sobie nie zrobiłam, po prostu weszłam do środka i zaczęłam czekać. Nawet Ich nie podsłuchiwałam.
- Dobra przejdźmy do rzeczy. Macie obaj misję. - wskazał palcem na mnie i zimowego, który nawet nie zauważył że jestem w pokoju - Musicie wykraść dane Tarczy. Tutaj macie wszystko wyjaśnione. - podał na jakieś akta i wyszedł.

Akta

Kapitan Ameryka
Imię: Steve
Nazwisko: Rogers
Słabość: nogi
Moce: super siła, przyspieszony metabolizm
Atak: żołnierski

Czarna Wdowa
Imię: Natalia
Nazwisko: Romanov
Słabość: trudna do odkrycia
Moce: silna, zwinna, waleczna
Atak: mocny

Hawkaye
Imię: Clint
Nazwisko: Barton
Słabość: nogi, brzuch
Moce: wytrzymałość
Atak: strzela z łuku, celnie

Hulk
Imię: Bruce
Nazwisko: Banner
Słabość: nie ma
Moce: super siła i wściekłość
Atak: rozpierdziela wszystko na swojej drodze

Iron Man
Imię: Tony
Nazwisko: Stark
Słabość: lata w puszce
Moce: nie ma
Atak: strzela laserami, walczy zbroją

Thor
Imię: Thor
Nazwisko: Odinson
Słabość: nwm
Moce: super siła, jest Bogiem piorunów
Atak: wali piorunami i młotem, walczy

Powiem szczerze... To będzie bułka z masłem! Stają mi na drodze ale to nie problem. Spojrzałam na Zimowego, ale po chwili odwróciłam wzrok jak oparzona. Cofnęłam się o krok, trzymając się za głowę. Podniosłam wzrok z powrotem ale go już nie było. On coś przede mną ukrywa z resztą ja też. Kojarzę go skądś ale poza Hydrą.

𝙰𝚐𝚎𝚗𝚝 𝙼𝚘𝚘𝚍. 𝚆𝚒𝚌𝚔𝚎𝚍 𝙶𝚊𝚖𝚎.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz