Dzisiaj ostatni dzień lekcji przed wakacjami. Sama nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. Z tej dobrej strony to nie będę musiała udawać szczęśliwej przed wszystkimi, ale z tej gorszej to prawdopodobnie będę spędzała czas z moimi opiekunami prawnymi, co z pewnością nie skończy się dobrze. Na całe szczęście za 9 dni skończę 18 lat i będę mogła się wynieść z tego piekła. Odkąd pracuję odkładam pieniądze na jakieś małe mieszkanko, może nie jest tego jakoś super dużo, bo przecież musiałam coś jeść, płacić za mieszkanie, ponadto Ci ludzie uwielbiali zabierać mi pieniądze, gdy nie patrzyłam i wydawać na alkohol, ale mimo wszystko na coś małego będzie mnie stać.
Mimo wszystko nie potrafię się jeszcze z tego cieszyć. Wyprowadzka była czymś co od zawsze pragnęłam, ale jednak czuję lęk przed tym wszystkim co mnie jeszcze czeka.
W tym momencie jestem na ostatniej lekcji, a mianowicie historii. Już dużo osób opuszcza szkołę, no bo przecież to nie może być przypadek, że z dwudziestu pięciu osób w klasie, nagle zrobiły się cztery. Nie mam zamiaru z tego powodu narzekać, bo im mniej ludzi tym dla mnie lepiej.
Profesor Kmiciński włączył nam jakiś film o wojnie, a sam zajął się rozwiązywaniem krzyżówki. No nie dziwie mu się. Gdybym też miała taki wybór, wybrałabym to co on. No, bo co jest fajnego w jakiś strzelankach, które prowadzą tylko do krwi, krew do śmierci, a śmierć do tak naprawdę niczego? Okej, no jestem wdzięczna, że znaleźli się tacy odważni, żeby ratować Polskę, ale to nie znaczy, że mam ochotę o tym oglądać. Inni też nie wydają się zainteresowani tym jakże przeciekawym filmem. Tak naprawdę to dwie osoby śpią, a jedna patrzy wszędzie tylko nie w miejsce gdzie rzutnik wyświetla film.
Po chwili z korytarza dochodzi dźwięk dzwonka informujący o zakończeniu lekcji. Osoby, które spały podnoszą głowy jakby nie rozumiały co się wokół nich dzieje, a po chwili opuszczają salę razem z resztą klasy. Oczywiście, gdy tylko wychodzę z klasy do moich uszu dobiegają piski i głośne rozmowy lub krzyki typu 'Koniec budy'. Zręcznie wymijam wszystkich po czym wychodzę ze szkoły. Od razu czuję gorąc jaki uderza w moje ciało.
Nienawidzę lata.
Chowam ręce do kieszeni w spodniach po czym jak najszybciej opuszczam teren szkoły. Przyśpieszam, aby nie spóźnić się do pracy. Sklepik, w którym pracuje znajduje się jakieś 4 ulice od szkoły, a dojście do niego zajmuje mi 10 minut. Gdy docieram na miejsce otwieram przezroczyste drzwi, a wtedy o moje ciało obija się chłodniejsze powietrze, zapewne przez klimatyzację.
Dzięki Bogu
- Dzień dobry - powiedziałam uprzejmie do mojej szefowej, która aktualnie stała za ladą. Przeskanowałam ją szybko wzrokiem, gdy ta się do mnie uśmiechnęła. - Pójdę się przebrać - poinformowałam, na co kobieta kiwnęła głową, że zrozumiała. Po chwili weszłam na zaplecze, gdzie znajdował się szklany stolik i sofa obok niego. Na przeciwko stały szafki z ubraniami na zmianę, a gdzieś w kątach walały się pudełka czy skrzynki. Kilka sekund później otworzyłam moją szafkę po czym wyciągnęłam mój strój roboczy, na którego składała się biała koszulka z długim rękawkiem oraz zielone ogrodniczki po czym na jego miejsce chowam plecak. Szybko się przebrałam, a potem wyszłam na sklep.
- Jak było w szkole? - spytała kobieta zauważając, że już wróciłam. Przeskanowałam ją wzrokiem zastanawiając się po co o to pytała skoro przecież nie byłyśmy blisko. Nie chciałam wyjść na niegrzeczną, więc udzieliłam najprostszej odpowiedzi:
- A nic ciekawego się nie działo - kobieta przyjrzała mi się i chyba zauważyła, że nie mam zamiaru o sobie mówić, bo nagle zamilkła.
- Przynieś, proszę pomidorki z zaplecza - powiedziała po krótkiej chwili ciszy, na co bez zbędnego gadania wykonałam jej polecenie.
CZYTASZ
Uprowadzona
RomanceZaczęłam biec ile tylko miałam siły. W tym momencie żałowałam, że bardziej nie przykładałam się na w-f'ie. Słyszałam kogoś za sobą, wiedziałam, że to on, łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Moje serce biło tak szybko jak jeszcze nigdy. Bałam się, że...