Zatrzymaliśmy się pod szeroką bramą, która prawdopodobnie prowadziła do parku. Nie miałam pojęcia co tu robimy i mogłam przyznać, że nigdy tu nie byłam chociaż okolicę kojarzyłam.
- Chodźmy - powiedział chłopak, gdy oboje stanęliśmy obok auta. Tak jak obiecał, nie złapał mnie za dłoń tylko trzymał się dalej, ale na tyle blisko, że wyczuwałam jego perfumy.
- Dokąd idziemy? - spytałam w końcu, gdy przez dłuższy czas szliśmy.
- Jeszcze chwila - odparł posyłając mi delikatny uśmiech. Nie odzywałam się już, jedynie podziwiałam jego lewy profil.
Niedługo później do moich uszu dobiegła muzyka, krzyki i śmiechy. Spojrzałam na chłopaka na co ten jedynie się uśmiechnął. W końcu stanęliśmy przed kolejną bramą, za którą znajdowało się wesołe miasteczko. Było po prostu ogromne, a liczba ludzi, która po nim krążyła.. Nie dało się jej zliczyć.
- Co my tu robimy? - spytałam krzywiąc się. Nie rozumiałam tej całej sytuacji.
- Jak to co? A co można robić w takim miejscu? - uniósł brew uśmiechając się tak szeroko, że czułam jak moje serce mocniej zabiło.
- Jesteśmy za starzy na takie miejsca - zamachałam rękoma pokazując w napis nad bramą.
- Żartujesz? Na takie miejsca nigdy nie jest się za starym - zaoponował po czym schwytał mnie za dłoń i pociągnął do kas. Dalej już nie bardzo kontaktowałam. Całą swoją uwagę skupiłam na naszych splecionych dłoniach. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Serce mi znacznie szybciej zabiło, a uczucie jakie zapanowało nad moim ciałem było po prostu nie do opisania. - Halo? Żyjesz tam? - zaśmiał się chłopak przywracając mnie do rzeczywistości.
- Hmm? - podniosłam na niego spojrzenie.
- Pytałem czy masz lęk wysokości - ukazał swoje białe zęby. Pokręciłam przecząco głową przykrywając usta lekkim uśmiechem. Przez chwilę zastanawiałam się czy ta odpowiedź była tą dobrą. Naprawdę nie chciałam wiedzieć jakie atrakcje wymyśli chłopak.
Po chwili byłam już gdzieś ciągnięta przez chłopaka. Dotyk jego dłoni sprawiał, że czułam się spokojniejsza, nie chciałam tego przerywać, ale jednocześnie coś wewnątrz mnie mówiło mi, że to niewłaściwe.
Bo takie jest. To twój porywacz!
Wywróciłam oczami na swoje myśli. W tym momencie wcale nie myślałam o nim jako o kimś kogo powinnam się bać. Poznając go, spędzając z nim tak dużo czasu czułam się przy nim dobrze, zbyt dobrze. Czułam coś czego nigdy nie było mi dane poczuć. Coś czego nie sądziłam, że kiedykolwiek poczuję. W tym momencie postanowiłam, że oleję wszystko o czym myślałam, wszystkie jakiekolwiek uprzedzenia i zacznę się cieszyć z tego co mam, bo przecież dzięki chłopakowi miałam z czego. Od kilku dni nie zostałam ani razu uderzona, nie głodowałam, nie płakałam, a noce przesypiałam. Dodatkowo chłopak jeszcze załatwił mi pracę i sprawiał, że czułam się bezpieczna. To było znacznie więcej niż kiedykolwiek mogłabym marzyć.
***
- Nie wsiądę tam! - syknęłam do chłopaka próbując go odciągnąć. Niestety ani trochę mi się to nie udało. Był zbyt silny. Dodatkowo już chwilę później zostałam posadzona w jednym z wagoników w kolejce górskiej. - Co ja Ci takiego zrobiłam? Dlaczego mi to robisz? - odetchnęłam głęboko próbując się uspokoić. Na nic mi się to zdało, bo po chwili kolejka ruszyła. Gdy zaczynała przyśpieszać byłam pewna, że dostanę zawału. Chłopak jedynie śmiał się z mojej miny, jednak po chwili złapał nieśmiało za moją dłoń. Nie odepchnęłam go, byłam zbyt przestraszona tym co się działo i tempem w jakim się poruszaliśmy. Jedynie mocniej ścisnęłam jego dłoń i naprawdę się zaczynałam uspokajać. Jego obecność działała na mnie w jakiś dziwny niezidentyfikowany sposób.
- Spokojnie, nic Ci nie grozi - powiedział czule po czym pogłaskał kciukiem moją dłoń.
To było tak urocze i słodkie, że nie potrafiłam o niczym innym myśleć. Wpatrywałam się w jego twarz, a on w moją. To było dziwne uczucie. Jakby wszystko inne zniknęło. Jakbyśmy zostali tylko my.
Dopiero, gdy jakiś mężczyzna zaczął mi odpinać pas, opanowałam się i odwróciłam wzrok. Wtedy zrozumiałam, że już jazda się skończyła. Naprawdę nie miałam pojęcia, w którym momencie to tak przeminęło, ale nie to tak zajmowało moje myśli, tylko to co poczułam. Wszystko było dla mnie zagadką i zdawałam sobie sprawę, że jej rozwikłanie nie będzie wcale łatwym zadaniem.
CZYTASZ
Uprowadzona
RomansaZaczęłam biec ile tylko miałam siły. W tym momencie żałowałam, że bardziej nie przykładałam się na w-f'ie. Słyszałam kogoś za sobą, wiedziałam, że to on, łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Moje serce biło tak szybko jak jeszcze nigdy. Bałam się, że...