6. Jesteś bezpieczna

5.1K 132 29
                                    

Zapełniłam szklankę wodą i zasiadłam przy stole. Wciąż nie do końca wiedziałam co ja tu robię, jednak chyba najbardziej przerażał mnie motyw jaki mógł mieć ten chłopak. Czego chciał? Czego oczekiwał? - takie pytania krążyły mi po głowie i wcale nie chciały z niej wypłynąć.  Cholernie się bałam. Po ludziach, z którymi mieszkam wiem czego się spodziewać, a o tym chłopaku nie wiedziałam nic. Równie dobrze mogło się okazać, że chce mnie komuś sprzedać. Zimny dreszcz przeszył moje ciało, gdy ta myśl odwiedziła mój umysł. Spojrzałam w jego stronę. Siedział na fotelu w kącie pokoju i czytał książkę. Przegryzł wargę marszcząc brwi. Musiałam przyznać, że to był naprawdę apetyczny widok. 

O czym ty myślisz? Tak dla przypomnienia - to twój porywacz!

Zacisnęłam zęby. Mój mózg miał rację, a mimo tego ja wciąż się w niego wpatrywałam jak ostatnia debilka. Oblizałam usta. Do cholery, czy on musi być taki przystojny? Życie by było prostsze, gdyby był jakimś starym dziadkiem. 

Nawet jako dziadek na pewno byłby przystojny!

Westchnęłam. Lada moment, a oszalałabym kompletnie. W jednej chwili mój mózg wydzierał się na mnie, bo pożerałam go wzrokiem, a potem przyznawał mi rację. Zaczynałam wariować. Zrobiło mi się niedobrze. Nie wiedziałam co mogło być tego przyczyną, bo na pewno nie widok przede mną. Próbowałam to przełknąć, a gdy zrozumiałam, że nie dam rady gwałtownie zerwałam się z miejsca i pobiegłam na górę. Tam była jedyna łazienka, o której wiedziałam. Nie należałam do wysportowanych, dlatego nie zdziwiłam się zbytnio, że nie zdążyłam. Nachyliłam się nad muszlą i zwymiotowałam cały swój żołądek. Przeszedł mnie dreszcz, gdy ktoś złapał mnie za włosy i je podtrzymywał. Do moich nozdrzy dotarły jego delikatne perfumy i nie mogłam powstrzymać się od zaciągnięcia nimi. Gdy już wszystko ze mnie wyszło oparłam się o muszlę oddychając ciężko. Stał blisko, za blisko. Chłopak rozejrzał się, a mój wzrok powędrował na zarzygane kafelki. Przestraszyłam się zdając sobie sprawę co mnie teraz czekało. 

- Prze - Przepraszam. Zzaraz t-to pos-pprzątam - wyjąkałam z ciężkim sercem. Nie chciałam na niego patrzeć, bałam się co mogłabym w nim zobaczyć. Zacisnęłam powieki, a mój oddech stał się płytszy. Byłam przygotowana na to co zaraz miało się stać. Słyszałam jak się poruszył, a potem jego dłoń zaraz nad moją kostką. Spięłam wszystkie mięśnie w sobie. Zdziwiło mnie to, że to nie był uścisk jaki zawsze czułam. To było tak cholernie czułe i przyjemne. Uchyliłam powiekę. Patrzył na moją nogę, a w jego oku zabłysł strach i ból? Po chwili zdałam sobie sprawę, że sukienka podwinęła mi się za wysoko i przez to widział szkło wbite w nogę. Nie wiedziałam co robić, a tym bardziej co on zrobi. Nagle podszedł do mnie, jedną dłoń umieścił pod łopatkami, a drugą pod kolanami. Podniósł mnie, zręcznie wyminął moje rzygowiny po czym opuścił łazienkę. Zaczęłam niekontrolowanie płakać. - Przepraszam, posprzątam. Proszę, nie rób mi krzywdy - błagałam. Na swoim czole poczułam jego miękkie usta i mogłam przysiąc, że zmiękły mi kolana. 

- Nic Ci nie zrobię. Jesteś bezpieczna - wyszeptał w moje czoło. 

Rozpływam się..

Czułam jak strach zaczął opuszczać moje ciało, a ja przestałam płakać, a wcale nie powinno tak być. Przecież aktualnie mój porywacz niósł mnie gdzieś. Najgorsze było to, że jego bliskość mi się podobała, nienawidziłam siebie za to. Powinnam krzyczeć, bić i uciekać jak najdalej, a zamiast tego wpatrywałam się w jego przystojną twarz i odczuwałam spokój. Gdy znaleźliśmy się na dole, chłopak założył adidasy po czym wyszedł na świeże powietrze. Odetchnęłam, lecz mimo, że zawsze uwielbiałam patrzeć na przyrodę tym razem lepszą opcją wydawał mi się chłopak. Co się ze mną działo?

Po krótkiej chwili znaleźliśmy się przy aucie, a wtedy chłopak wyciągnął kluczki z kieszeni po czym otworzył drzwi zaraz obok kierowcy. Posadził mnie na fotelu, a potem szczelnie zapiął pasami. 

- Błagam, nie rób nic głupiego - szepnął, gdy zamykał moje drzwi. Siedziałam nieruchomo. Czy był sens uciekać? Jak miałabym niby uciec przed takim facetem. Z pewnością ćwiczył, a ja? W-f był moją zmorą. 

Po chwili chłopak zajął miejsce za kierownicą. Przesunął się tak, że zablokował moje drzwi, a po chwili się zapiął i ruszył z podjazdu. 

- W schowku masz gumy i wodę, jeśli chcesz - skwitował. Prawdę mówiąc to było moje wybawienie. Nie mogłam już znieść tego smrodu z moich ust. Otworzyłam schowek po czym wyjęłam z niego miętową gumę. 

- Dziękuję - mruknęłam nieśmiało. Nic nie powiedział, a zamiast tego wyjął telefon z kieszeni po czym wystukał szybko numer i przystawił do ucha. Wyglądał na zdenerwowanego, nie wiedziałam co się dzieje. 

- No cześć.. Tak, tak no wiem.. Zaraz będę u Ciebie.. Nie, potrzebuję twojej pomocy.. Będę za 7 minut - odłożył telefon skupiając całą swoją uwagę na drodze. Bałam się tego, gdzie jedziemy i co zamierzał ze mną zrobić. Oglądałam wszystko co się działo za oknem. Chciałam zapamiętać okolicę, aby wiedzieć gdzie się znajduję. Niestety byłam pewna, że nigdy tu nie byłam.

W pewnym momencie na całe szczęście rozpoznałam jeden budynek, bo strasznie się wyróżniał. Na jego pierwszych trzech piętrach widniał ogromny mural w kształcie słonia. Znajdowałam się około 2 godziny drogi od domu. Nagle auto zatrzymało się, chłopak szybko wyskoczył z auta, otworzył moje drzwi, podniósł mnie, upewnił się, że zamknął auto po czym zaczął biec w nieznanym mi kierunku. 

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz