Wpatrywałam się w chłopaka, a on we mnie. Cisza, która między nami panowała, była przyjemna, a jednak była czymś dziwnym. Czułam się dziwnie nie słysząc jego głosu, nie widząc jak poruszają się jego usta, jak mięśnie jego twarzy się napinają. Zamiast tego po prostu obserwowałam jego szeroki uśmiech, jak i świecące się oczy. To mi w zupełności wystarczyło. Nie musiał nic mówić, wystarczy, że był blisko.
Chwilę później oboje wysiedliśmy z auta. Czułam się już dość swobodnie, choć gdzieś w środku jakiś głosik szeptał mi, że powinnam przy nim lepiej wyglądać. Nie cierpiałam tego uczucia.
Zaczekałam aż chłopak otworzy drzwi po czym poszłam na górę. Przebrałam się w coś bardziej odpowiedniego. Chwilę zastanawiałam się czy wybrać koszulkę z krótkim rękawem i naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, ale to właśnie ją założyłam.
Wzięłam trzy uspokajające oddechy zanim zeszłam na dół. Rozważałam jeszcze ucieczkę na górę i zmianę ciuchów, jednak widząc szeroki uśmiech chłopaka wiedziałam, że to był dobry wybór. Prawdę mówiąc czułam się całkiem swobodnie w takim stroju nawet pod wzrokiem chłopaka. Cieszyłam się, że w końcu nie muszę gnieździć się w bluzkach z długim rękawem.
- Pięknie wyglądasz - odparł chłopak przeczesując włosy.
- Dziękuję - szepnęłam zawstydzona. - M - Mogę wyjść na dwór? - spytałam cicho.
- Jasne, nie musisz pytać - skwitował lekko drapiąc się po karku. Niepewnie przytaknęłam. Byłam zaskoczona jego słowami.
Ufa mi.
Uśmiechnęłam się tak szeroko jak to było możliwe. Nie sądziłam nawet, że tak potrafię.
Wyszłam na świeże powietrze po czym ułożyłam się na leżakach.
Co najgorsze właśnie zdałam sobie sprawę, że nie chciałam uciekać. Nawet, gdy teraz nie miał mnie na oku, nawet do głowy mi nie przyszło, aby szukać nowego sposobu na ucieczkę. Uciekałam, bo się bałam. Najpierw chłopaka, a potem uczuć, które zaczęły mnie coraz bardziej pchać w jego stronę, które wypchnęły mnie tutaj. Stałam się osobą, która jedyne czego chciała to jego bliskości jak i szczęścia.
Wiedziałam, że to było głupie myślenie, ale sądziłam, że razem moglibyśmy naprawdę dużo. Problem polegał na tym, że najprawdopodobniej te uczucie płynęło tylko z mojej strony, jednak nie nad tym teraz myślałam. Nawet jeśli moja wyobraźnia mnie zwodziła i wszystko co mnie otaczało, czy to co Eryk mówił było tylko jednym wielkim kłamstwem, było pięknym kłamstwem. Nie miałam już nic do stracenia. Moje uczucia były na tyle silne, że z pewnością nie uda mi się ich pozbyć od tak. Niedługo mieliśmy wrócić do swojego życia, a wtedy zapomnę o nim i o tym wszystkim co tu się stało.
- Nadal się mnie boisz? - usłyszałam za sobą na co podskoczyłam wyrwana z transu.
- Powinnam? - spytałam podnosząc wzrok na chłopaka. Stał za moim leżakiem, a na jego ustach widniał delikatny uśmiech.
- Oczywiście, że nie. Od początku Ci to mówiłem - przeczesał dłonią włosy po czym zajął miejsce na leżaku obok. Zapanowała chwila ciszy.
- Co z Twoją rodziną? - spytałam niepewnie. Chłopak podniósł na mnie zdziwione spojrzenie po czym lekko wykrzywił usta.
- Moi rodzice nie żyją. Wychował mnie wujek, którego zresztą znasz - przytaknęłam głową.
- Przykro mi - odparłam cicho. Nie chciałam go urazić moją wścibskością, ale jednocześnie naprawdę pragnęłam go poznać.
- Nie pamiętam ich - uśmiechnął się patrząc w moim kierunku. - Pogodziłem się z ich śmiercią - stwierdził odwracając głowę. Podłożył pod nią dłonie po czym powrócił wzrokiem do mnie. - Jak masz jeszcze jakieś pytania to pytaj, śmiało - pokręciłam przecząco głową.
- Na to pytanie i tak nie dostanę satysfakcjonującej mnie odpowiedzi - skwitowałam z przekąsem. Cichy śmiech chłopaka dotarł do moich uszu. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- Obiecuję, że powiem Ci w dniu Twoich urodzin - mrugnął oczkiem po czym odwrócił swoje piękne oczy w stronę nieba.
- Dlaczego nie teraz? - skrzywiłam się lekko.
- Im dłużej się na coś czeka, tym bardziej się tego pragnie - powrócił na mnie wzrokiem i spojrzał na mnie intensywnie. Od razu się zarumieniłam czując jak moje myśli pobiegły w nieprawidłowym kierunku.
- Skąd pewność, że zostanę tu do urodzin? - uśmiechnęłam się unosząc brew.
- Już ja o to zadbam.
CZYTASZ
Uprowadzona
RomanceZaczęłam biec ile tylko miałam siły. W tym momencie żałowałam, że bardziej nie przykładałam się na w-f'ie. Słyszałam kogoś za sobą, wiedziałam, że to on, łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Moje serce biło tak szybko jak jeszcze nigdy. Bałam się, że...