Gdy tylko otworzyłam oczy, mój wzrok spadł na zegar, na którym widniała godzina 6:22.
Muszę wstawać - pomyślałam cicho wzdychając.
Gdy tylko zrzuciłam z siebie kołdrę, mój wzrok spadł na moją nogę, w którą wciąż były wbite odłamki szkła. Naprawdę byłam przerażona myślą, że będę musiała je wyciągnąć. Pomimo bólu, który odczuwałam zaraz po ruszeniu nogą, podniosłam się z łóżka mocno wzdychając, aby tylko nie jęknąć z bólu. Ten dzień zaczynał się naprawdę fatalnie. Uspokajała mnie tylko myśl, że już za 7 dni będę mogła się stąd wynieść.
Kulejąc dostałam się pod szafę, z której wyciągnęłam zwiewną sukienkę sięgającą do kostek z długim rękawkiem, a na to jeansową kurtkę. Gdy tylko znalazłam się w łazience odłożyłam ciuchy na zamkniętą klapę od sedesu po czym weszłam pod prysznic. Wiedząc, że nie mogłam spędzić w nim zbyt wiele czasu, bo nie byłoby mnie stać na rachunki, szybko z niego wyszłam. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem po czym ubrałam we wcześniej przygotowane ciuchy dokładnie sprawdzając czy nie widać krwi, siniaków lub szkła. Oczywiście nie maluje się, gdyż mnie nie stać na żadne kosmetyki.
Po chwili opuściłam łazienkę, a potem odłożyłam piżamę pod poduszkę. Gdy tylko otworzyłam drzwi od mojego pokoju, do moich nozdrzy od razu dostał się smród alkoholu, który starałam się ignorować kierując się do salonu. Gdy się tam znalazłam, pierwszym na co spojrzałam było miejsce, gdzie była moja zaschnięta krew, a wokół niej walające się jeszcze odłamki szkła. Szybko przeniosłam spojrzenie na główną część salonu, gdzie walało się mnóstwo butelek, a na kanapach leżeli ludzie, którzy mnie spłodzili.
Pomimo bólu, który nie daje mi spokoju sięgnęłam po szufelkę po czym zaczęłam zbierać na nią szkło. Jej zawartość wysypałam do kosza na śmieci, a potem sięgnęłam po mopa i zaczęłam dokładnie wycierać krew, która już dawno zdążyła zaschnąć na podłodze.
Następnie zebrałam butelki po piwie i wrzuciłam je do reklamówki. Gdy wszystko było już doprowadzone do porządku, wzięłam do rąk reklamówki z butelkami i worek ze śmieciami po czym nałożyłam moje już rozwalone trampki na stopy i z lekkim grymasem opuściłam mieszkanie, a następnie klatkę.
Gdy tylko dostałam się pod kontener, wyrzuciłam reklamówkę oraz worek, a potem wróciłam do mieszkania po drodze modląc się, aby Ci ludzie wciąż spali. Gdy okazało się, że tak faktycznie jest, odetchnęłam z ulgą. Najciszej jak tylko mogłam weszłam do swojego pokoju i upewniłam się czy na pewno nie ma w portfelu żadnych pieniędzy. Gdy jednak przekonałam się o tym, że wszystko poszło na ich alkohol, to jeszcze dla pewności zajrzałam do lodówki, lecz gdy nawet ona świeciła pustkami, poddałam się.
Dzień bez jedzenia nie był dla mnie tak wielką nowością, więc nawet się tym zbytnio nie przejęłam.
Gdy spojrzałam na zegarek, szybko zorientowałam się, że za 45 minut zacznie się zakończenie roku szkolnego, więc wyszłam z domu zamykając drzwi najciszej jak tylko potrafiłam po czym kulejąc opuściłam klatkę.
Droga do szkoły prowadziła przez obrzeża parku, którymi podążałam z dokładnością oglądając krajobraz rozpościerający się przede mną. Może dla zwykłego człowieka byłoby to nic, ale ja uwielbiałam każdy szczegół tego świata. Kochałam to jak zależnie od pory roku otoczenie zmieniało swój wygląd albo, gdy dzień zamieniał się na noc, a księżyc dawał lekką poświatę na niektóre miejsca. Kochałam patrzeć na to jak świat budził się do życia po zimie i jak potem zapadał w sen, gdy nadchodziła. Wszystko co miało związek z naturą mnie fascynowało i jedynym o czym marzyłam to, aby dorobić się aparatu i móc to uwiecznić. Niczego w życiu tak bardzo nie pragnęłam jak móc ukazywać tak piękne widoki na kartce papieru.
Gdy w końcu dotarłam pod szkołę, tak jak zawsze, wzięłam głęboki wdech po czym przekroczyłam próg budynku. Oczywiście jak to na zakończeniach roku wszędzie było pełno grupek rozmawiających ze sobą przyjaciół i wspominających o minionym roku. Wiele osób przepychało się między sobą, aby tylko zająć najlepsze miejsca. Natomiast Ci bardziej odosobnieni zajmowali się czytaniem książek gdzieś po kątach.
Ja jednak zamiast przejmować się tym harmiderem wokół, starałam się nie ukazywać na twarzy bólu jaki odczuwałam oraz uważać, aby nikt nie zauważył, że lekko kulałam. Po chwili przekroczyłam wejście do sali gimnastycznej, gdzie miało odbyć się przemówienie dyrektora szkoły.
- Witaj Karolino - nagle znikąd pojawiła się moja wychowawczyni. Wzdrygnęłam się zauważając, że stała tak blisko mnie, że prawie stykałyśmy się ramionami. Napięłam wszystkie swoje mięśnie, aby tylko się nie odsunąć.
- Dzień dobry - odpowiedziałam cicho, spuszczając wzrok na swoje zniszczone trampki, jednak mimo to czułam jej palące spojrzenie na sobie.
- Ty kulejesz? - spytała przerażona, na co automatycznie pokręciłam przecząco głową. Widząc jej minę, która świadczyła o tym, że mi nie uwierzyła, szybko zmieniam taktykę.
- Po prostu uderzyłam się w szafkę i mnie troszkę noga boli - wytłumaczyłam szybko mając nadzieję, że w to uwierzy. Nikt nie mógł znać prawdy.
- Na pewno? - spytała z lekkim zawahaniem na co delikatnie się uśmiechnęłam przytakując głową, aby upewnić ją w tym, że mówiłam prawdę.
- No dobrze - westchnęła jakby nieco niezadowolona. - No to cóż, dzisiaj widzimy się po raz ostatni - odparła lekko się krzywiąc - życzę Ci udanego życia po szkolnego i, że spełnisz swoje marzenia - powiedziała na co lekki uśmiech wpłynął na moje usta. Naprawdę chciałam wierzyć, że tak naprawdę będzie.
- Dziękuję Pani profesor - odparłam, jednak zauważając już jak sala zaczynała się zapełniać dodałam: - Przepraszam, ale muszę już iść - wytłumaczyłam szybko tak naprawdę marząc już tylko o tym, aby w końcu zostać sama. Nie miałam nikogo z kim mogłabym spędzać czas i teraz tak długi kontakt z drugim człowiekiem mnie przytłaczał.
- Naturalnie - odpowiedziała po czym odeszła i skierowała się w pierwszy rząd, gdzie zawsze miejsca mieli zarezerwowani nauczyciele.
CZYTASZ
Uprowadzona
RomanceZaczęłam biec ile tylko miałam siły. W tym momencie żałowałam, że bardziej nie przykładałam się na w-f'ie. Słyszałam kogoś za sobą, wiedziałam, że to on, łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Moje serce biło tak szybko jak jeszcze nigdy. Bałam się, że...