12. Idealna okazja

3.5K 120 17
                                    

W ciszy wróciliśmy do 'domu'. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, zresztą, o czym? Był moim porywaczem i nawet, gdy go błagałam, aby mnie wypuścił, on nawet nie drgnął. Wyglądał na bardzo skupionego, jakby o czymś intensywnie myślał. Zaniósł wszystkie zakupy do 'mojego' pokoju po czym wyszedł nic nie mówiąc. Usiadłam na łóżku zastanawiając się nad tym wszystkim. Nie mogłam się pozbyć myśli, że to wszystko było nie tak. Nie powinno to tak wyglądać, a już na pewno nie powinnam zostać porwana, bo niby dlaczego? Każde moje zachowanie, słowa czy gesty były po to, aby odgonić od siebie wszystkich, a jednak on mnie porwał, i niby po co? Nie rozumiałam tego. 

Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Eryk trzymający w dłoni siatkę z zakupami, którą kupił dla siebie. 

- Nie musisz się wstydzić. Załóż cokolwiek tylko chcesz. Jeśli chcesz wyjść na podwórko to będę czekał na dole - poinformował po czym uśmiechnął się lekko. Położył siatkę obok mnie i wyszedł. Uniosłam wysoko brew, że niby o co mu chodziło? Sięgnęłam niepewnie po torbę. Były w niej kilka krótkich spodenek i bluzek. Nie wiedziałam co powiedzieć, dlaczego to kupił? Zignorowałam to jednak, a po chwili wcisnęłam na siebie jeansy i szarą koszulkę z długim rękawem. Jeśli pozwoli mi wyjść to będzie dobra okazja do ucieczki i tego właśnie się trzymałam, więc zwyczajnie wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Tam czekał już chłopak pykając coś na telefonie. Gdy zauważył, że przyszłam podniósł na mnie wzrok, a gdy zilustrował mnie wzrokiem lekko wykrzywił usta, jednak po chwili przywołał uśmiech. Wstał z miejsca po czym poprowadził mnie do drzwi, które prowadziły na podwórko. Na dworze było słonecznie, wręcz gorąco. Słońce parzyło  i sprawiało, że miałam ochotę schować się w środku, jednak nie wiedziałam kiedy następnym razem pozwoli mi wyjść, zresztą to była idealna okazja na ucieczkę. Musiałam ją dobrze wykorzystać. 

Na podwórku znajdowały się dwa leżaki, mały grill i ławka. Trawa była równiutko przycięta, a kwiaty w małym ogródku idealnie zadbane. Fakt, że nie było tu płotu ucieszył mnie. Cóż mogłam rzec? Nie było lepszej okazji na ucieczkę i naprawdę nie mogłam uwierzyć w to, że chłopak tak łatwo daje mi do tego dostęp.

Przeniosłam na niego wzrok zauważając, że  usiadł na jednym z leżaków, ściągnął koszulkę, wsunął okulary przeciwsłoneczne na nos po czym położył się podkładając dłoń pod głowę. Nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Był po prostu zbyt.. idealny. Nie mogłam pozwalać sobie na takie myślenie, przecież mnie porwał, ale patrząc na ten jego szeroki uśmiech nie potrafiłam nawet na niego nawrzeszczeć czy spojrzeć na niego krzywo. Ten uśmiech zwalał mnie z nóg i sprawiał, że serce mi szybciej biło. 

- Nie radzę uciekać - szepnął. Czułam jego palący wzrok na sobie, a ja sama nie umiałam go oderwać od niego. Odetchnęłam głęboko.

Co się ze mną dzieje? 

Usiadłam na leżaku po czym niepewnie się na nim położyłam. Czekałam aż zaśnie albo pójdzie gdzieś, abym mogła wykorzystać nadarzającą się okazję. 

***

Leżałam już tak z dobrą godzinę i było mi naprawdę wygodnie. Czułam się cholernie dobrze. Nie musiałam się już martwić tym, że wpadnie tu ktoś i mnie pobije. Czułam się znacznie spokojniejsza, a jednak wiedziałam, że nie przebywałam tu z własnej woli. Dodatkowo myśl, że na pewno czegoś ode mnie oczekiwał mnie przerażała. Spojrzałam na chłopaka. Jako, że miał okulary na oczach to nie wiedziałam czy spał czy jednak nie. Od dobrych 15 minut nie wykonał żadnego większego ruchu i oddychał spokojnie, więc uznałam, że musiał spać. To był właśnie ten moment. Cicho podniosłam się z leżaka cały czas obserwując reakcję chłopaka. Nawet nie drgnął. Westchnęłam. Odczuwałam dziwny niepokój w środku, ale w mojej sytuacji to wcale nie było niczym dziwnym.

Poruszałam się najciszej jak potrafiłam, aby tylko go nie obudzić. Po chwili przyśpieszyłam, a potem to już biegłam. Czułam adrenalinę krążącą w moim ciele i ekscytację. Obejrzałam się za siebie. Chłopak rozglądał się w poszukiwaniu mnie, a gdy odnalazł ruszył za mną odrzucając okulary w bok. Pisnęłam przerażona jeszcze bardziej przyśpieszając. Co najdziwniejsze w pobliżu nie było żadnych domów. To wyglądało jakby chłopak wybudował dom na łące. Wiedziałam, że jeśli się uwolnię to zacznę się bardziej interesować swoją kondycją. W tym momencie była w opłakanym stanie i byłam pewna, że lada moment chłopak mnie złapie. Jak się okazało biegłam na małe jeziorko. Cudownie, tylko tego mi brakowało. Skręciłam w bok, jednak już po chwili chłopak mnie złapał, a siła była taka duża, że oboje wylądowaliśmy tyłkami na ziemi. Spięłam się na bliskość chłopaka. W tym momencie znajdowałam się pomiędzy jego nogami, jego dłonie obejmowały mnie w talii. Przyciągnął mnie do swojego torsu chowając twarz w moich włosach. 

- Zawsze Cię złapię - szepnął, a jego ciepły oddech owiał moją szyję. - Choćby nie wiem co, cokolwiek się nie stanie, ja i tak Cię złapię..

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz