Odkąd Venandi wyszła na spotkanie z kundlem minął tydzień. Zaczynam się naprawdę martwić. Traktuje ją jak własną córkę. Co się mogło stać?
- Szefie, wszystko w porządku? Omawiamy strategię od godziny a pan wydaje się nieobecny.
Spojrzałem na John'a. Jej jedyny przyjaciel. Żeczywiście ostatnio chodzę z głową w chmurach. Chyba mogę mu zaufać...
- Nie. Nic nie jest w porządku. Dwie watahy wypowiedziały mam wojnę, Venandi zniknęła i nie daje znaku życia, a do tego wszystkiego to głupie zaproszenie na psi bal. Mam wyliczać dalej? - spytałem już zmęczony tym wszystkim. On tylko spojrzał na mnie pokrzepiajaco.
- Z wilkami zawsze dajemy radę więc czemu miałoby być inaczej tym razem? Balem bym się zbytnio nie martwił. Ma tam być podobno sama Luna... Znaczy się ta wilczyca co mieszka na księżycu, więc jeśli złamią porozumienie o pokoju to ich problem. A jeśli chodzi o Venandi... - przerwał na chwilę kładąc mi rękę na ramieniu- Jest twarda. Zawsze daje sobie radę. Poza tym, kto inny potrafi w pojedynkę pozbyć się całej watahy? - uśmiechną się na to wspomnienie.
Westchnąłem i pokiwałem głową. Ma rację. Chyba zaczynam rozumieć dlaczego Venandi tak bardzo go lubi.
- Więc co tam było z tą strategią?
Po ustaleniu wszystkich szczegółów postanowiłem trochę odpocząć. Skoro mam wolny czas... Zadko zdarza się, że...
- Przybyli nowi rekruci, kapitanie. - powiedział żartobliwie jeden z przechodzących łowców. No właśnie o tym mówiłem. Kiwnąłem mu głową i skierowałem się do sali treningowej.
Tam czekało siedmiu szesnastoletnich chłopaków i jedna dziewczyna. Stali w równym rzędzie. Przejechałem po niech wzrokiem i nawet się nie zatrzymując przeszedłem koło nich kierując się w stronę pokoju za lustrem weneckim. Widziałem ich zaskoczone miny. No dobrze, zobaczmy na co ich stać. Nacisnąłem jeden z guzików. Z prawej strony rekrutów otworzyła się jedna klatka. Wyszedł z niej dość spory wilk, jednak doświadczony łowca wie, że to tylko nędzna omega. Wśród młodej ósemki zrobiło się małe poruszenie. Chłopcy nie spuszczali oczu z wilka, który przyglądał im się gotowy do ataku w każdej chwili. Dziewczyna natomiast zaczęła się rozglądać za jej wzrok padł na drewniane kije przy ścianie.
Dobrze - pomyślałem - przynajmniej jedno myśli trzeźwo.
Dziewczyna klepnął dyskretnie najbliżej stojącego chłopaka. Spojrzał na nią pytająco, po czym podążył za jej wzrokiem. Zrobił krok w przeciwnym kierunku. Wilk zwrócił na niego uwagę, dzięki czemu dziewczyna mogła podejść do ,,broni". Szybko chwyciła dwa z nich, jeden rzucając do chłopaka. Uśmiechnalem się lekko pod nosem. Dobra koordynacja ruchów. W tym samym momencie wilk skoczył do przodu. Dziewczyna upadła na ziemię, kij trzymając pomiędzy szczękami psa. Ten ruch chyba otrzeźwił umysły reszty, ponieważ jedno z nich kopnęło kundla w bok łba. Gdy ten poleciał do tyłu chłopak z kijem wyprowadzić cios prosto w pysk. Omega uciekła do klatki z podkulonym ogonem. Westchnąłem zirytowany. Czemu z nimi zawsze jest tak łatwo? Wyszedłem z pomieszczenia i stanołem przed wszystkimi.
- Wasza trójka zostaje - powiedziałem wskazując na osoby, które postanowiły ruszyć tymi pustymi łbami - Całą resztę żegnam.
Widziałem bunt w ich oczach jednak posłusznie opuścili salę. Odprowadziłem ich wzrokiem. Kiedy drzwi się zamknęły zwróciłem się do pozostałych.
- Gratulacje. Zdaliście test wstępny. Nie myślcie sobie jednak, że nie możecie już wylecieć. Każdy musi się pilnować. Nie chce również sprzątać waszych flaków z drzew i ziemi bo to tylko strata czasu, więc macie uważnie słuchać wszystkiego co mówię i wykonywać rozkazy odemnie lub od kogo wam wskaże. Zrozumiano? - mowę wstępną powtarzałem już tyle razy, że chyba mógłbym ja powiedzieć nagle obudzony o trzeciej w nocy.
- Tak jest! - odpowiedzieli churem. Może coś z tego będzie... Przekazałem ich John'owi i poszedłem na mały spacer. Potrzbuje zebrać myśli. Tylko jak to zrobić, kiedy ciągle uciekają w stronę Venandi?
![](https://img.wattpad.com/cover/135760312-288-k278723.jpg)
CZYTASZ
Alfa i łowca.
LobisomemChyba wszyscy wiedzą czym jest więź mate. Ale czy mate może zrobić psikusa? Może połączyć ze sobą największych wrogów? Jak widać tak.