Była środa. Jadłam obiad z rodzicami, co było typowe w tym dniu, zważając na fakt, że dziś wypadały moje urodziny.
Wszystko zaczęło się od krzyku. Krzyczala jakaś kobieta. Potem było wycie, warczenie i dźwięki mordu. Mój ojciec chwycił nóż i wyszedł nazewnatrz. Minęło dziesięć minut, a on nadal nie wracał. Następnie wyszła mama. Kiedy zamknęła drzwi uslyszalam jej krzyk. Potem była tylko plama krwi wlewająca się do środka. Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Moim oczom ukazała się istna rzeź. Całe miasteczko było pełne trupów. Krew i flaki tych, których znalam od zawsze były po prostu wszędzie.
Zza rogu wyszedł jakiś mężczyzna. Był cały we krwi, jego oczy miały odcień jaskrawej żółci, a zamiast paznokci miał pazury. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko ukazując ostre kły. Zaskoczenie, rozpacz i strach. Tylko to wtedy czułam. Lecz nie to było najgorsze. W jednej z rąk trzymał głowę mojej matki. Wtedy poczułam gniew jakiego żadna jedenastolatka nie powinna nigdy doświadczyć. Na ten widok coś we mnie pękło. Chciałam zabić. Wyrżnąć tych co to zrobili w pień. Wzięłam nóż, był wbity w jednego z nich. Jego rana wyglądała na wypaloną. Rozpoznałam ten metal - srebro. Mężczyzna widząc to zaczął się śmiać. Odchylił głowę do tyłu zamykając oczy. To był jego największy błąd. Byłam bardzo szybka wiec jednym sprawnym ruchem wbiłam mu nóż w klatkę piersiową. W sam środek. W samo serce. Zawył z bólu i spojrzał na mnie ze strachem na co odpowiedziałam mu jego łobuzerskim uśmiszkiem. Niedaleko mnie rozległo się skomlenie połączone z krzykiem. W moja stronę biegło sześciu mężczyzn uzbrojonych w srebrne miecze, sztylety, strzały i broń palną. Wtedy moja ofiara padła na kolana tracąc zupełnie siły. Z ust popłynęła mu krew, aż padł na ziemię martwy. Wtedy mężczyźni zwolnili i patrzyli na mnie jak na ducha. Tylko jeden, chyba przywódca, usmiechnął się do mnie ciepło.
- Masz oko co do wyboru broni. Oraz dobrego cela. Mam na imię Louis, a ty? - zapytał. Ja tylko pokręciłam głową. ,,Nie ufaj nikomu obcemu'' rozbrzmiewał głos mamy w mojej głowie.
- A gdzie są twoi rodzice? - zapytał ponownie. Ja mogłam tylko pokazać na głowę mojej matki leżącą obok jej zabójcy.
Wtedy Louis zabrał mnie ze sobą. Zaopiekował i wyszkolił mnie na bezwzględnego łowcę. Moje imię przepadło w najgłębszych zakamarkach umysłu, a nowe brzmiało Venandi.
CZYTASZ
Alfa i łowca.
Manusia SerigalaChyba wszyscy wiedzą czym jest więź mate. Ale czy mate może zrobić psikusa? Może połączyć ze sobą największych wrogów? Jak widać tak.