Znowu zerwałam się z krzykiem. Ten koszmar mnie wykończy. Schowałam twarz w dłoniach. Poczułam na nich coś mokrego. Szybko na nie spojrzałam i dostrzegłam łzy. Czemu ja płacze? Poczułam jak materac koło mnie się ugina a zaraz potem ciepło drugiego ciała. Rayan objął mnie delikatnie, zresztą jak zawsze. Wzięłam głębszy wdech, żeby się uspokoić.
- Zaczynam się poważnie martwić, Venandi - usłyszałam jego cichy głos tuż obok mojego ucha. Przeszły mnie przez to przyjemne ciarki. Jak ja tego nienawidzę. Jednak...
Popchnęłam go na łóżko. Był wyraźnie zdezorientowany. Podniosłam poduszkę i koc z podłogi, rzucając je gdzieś w nogi. Nie to, że zaczęło mi zależeć, tylko... Ugh! Tak się czuje pewniej, ok?!- Dobranoc - powiedział sierściuch kładąc się na łóżku. Postanowiłam pójść w jego ślady. Chce przespać jeszcze chociaż godzinkę.
Rayan od dwóch tygodni śpi ze mną. Nie byłoby problemu gdyby tylko trzymał się swojej części łóżka. Ale po co? Lepiej co noc próbować przykleić się do mnie jak rzep psiego ogona. Heh, nawet pasuje.
-Venandi! - usłyszałam wołanie Sary i jej zbliżające się w zawrotnym tępie kroki. Boże, będę grzeczną dziewczynką tylko uratuj mnie przed nią! Błagam! Nagle zostałam powalona przez co zaliczyłam spotkanie z ziemią. Witam panią ponownie.
- Został już tylko miesiąc do Jesiennego Balu! Chodź szybko! Czeka nas lekcja tańca! - wykrzyczała mi do ucha. Lekcja czego?! Chwyciła mnie mocno za rękę i zaczęła ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku. Biegłam za nią omal nie wywalając się o własne nogi, przez co cała wataha patrzyła na nas jak na kosmitów. Przez nią kiedyś skocze z dachu...
Okazało się, że celem naszej małej podróży była polana, na której już czekali chłopaki. Z boku zauważyłam dość spory głośnik.- Wiedziałem, że Sara cię przyprowadzi. - przywitał się Rayan z ciepłym uśmiechem. W zamian posłałam mu spojrzenie spod byka. On tylko zaśmiał się ukazujący rząd białych zębów. Boże ratuj, jego śmiech jest piękny...
Podał mi rękę, którą niechętnie chwyciłam. Pociągną mnie do siebie przez co poleciałam na jego klatkę piersiową. Jego zapach zdawał się wypełniać mnie całą. Wolną ręką położył moją na swoim ramieniu, po czym skierował swoją na moją talię. Niby jest moim mate ale i tak poczułam się nieswojo.
- Hej, wszystko w porządku? - spytał z troską. Pokiwałam lekko głową. Rayan skinął na bete i chwycił mnie trochę mocniej. Chwilę później usłyszałam muzykę. Walc Królewski? Przecież to jest łatwe. Rayan zaczął a ja dałam się poprowadzić. Przyznaje dawno nie tańczyłam ale dobrze mi szło. Zatraciłam się w tej chwili nie zdając sobie sprawy, że przez cały czas lekko się uśmiecham wspominając dawne czasy, kiedy ojciec uczył mnie tańczyć.
Lekcja była wyjątkowo udana, nawet dla mnie. Jak wspominała Sara został miesiąc do tej wielkiej nocy. Przyznaje się, że sama jej wyczekuje. Będzie wyjątkowa i przejdzie do historii.
- Venandi! - z n o w u moje rozmyślania przerwał Rayan. To jakiś jego rytuał czy co? - Posłuchaj... - zaczął dość niepewnie - Chciałbym abyś się zapoznała z resztą watahy. - powiedział strasznie szybko, że ledwo go zrozumiałam. Spojrzałam na niego niepewnie. To się źle skończy.
- Wiem, że to dla ciebie spore wyzwanie ale to dla mnie naprawdę bardzo ważne. - spojrzał na mnie tymi swoimi psimi oczkami. To nie fair! To jest za słodkie na odmowę! Pokiwałam głową ze zrezygnowaniem. To będzie ciężki dzień...

CZYTASZ
Alfa i łowca.
WilkołakiChyba wszyscy wiedzą czym jest więź mate. Ale czy mate może zrobić psikusa? Może połączyć ze sobą największych wrogów? Jak widać tak.