Kiedy mężczyzna zakończył naszą rozmowę, po prostu padłem na łóżko wycieńczony. Nie miałem siły na nic, nadal czułem się paskudnie, więc chwila odpoczynku była najlepszym możliwym wyjściem. Uznałem że na razie i tak nie dam rady nic zrobić, więc powinienem przestać myśleć o tym wszystkim i dać sobie chwilę wytchnienia. Udało mi się zasnąć na kilka godzin i trochę się zregenerować, jednak wkrótce mój sen został brutalnie przerwany przez wtargnięcie do pomieszczenia umięśnionego mężczyzny o egzotycznych rysach twarzy. Poderwałem się niezgrabnie i zacząłem cofać się pod ścianę. Bałem się, nie wiedziałem jakie są jego zamiary. Na pewno nie były dobre, mogłem wywnioskować to po samym wyrazie twarzy.
-I co się tak kulisz gnoju? - zarechotał, obracając w dłoniach małe urządzenie -Patrz jaki przez ciebie jest tu bałagan. - wskazał na ślady krwi na szybie, drzwiach i podłodze, oraz kałużę wymiocin. -I kto to będzie teraz sprzątać, jak myślisz? - zapytał, podchodząc jeszcze bliżej. Uśmiechał się złośliwie, ciesząc się z mojego strachu.
-Nie zbliżaj się do mnie - wydukałem, spoglądając na niego z błyszczącymi od płaczu oczami. Zostanie ze mnie mokra plama, zmiażdży mnie jak zwykłego robaka.
-Coś ty powiedział? - zmrużył oczy. W jednej chwili doskoczył do mnie, złapał mnie za szyję i podniósł do góry.
-P-puszczaj - wyrzęziłem, zaciskając palce na jego wielkiej pięści. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczami, gdy powoli, po trochę odcinał mi dostęp do tlenu. Spróbowałem go kopnąć, ale nie trafiłem, bo mężczyzna zrobił szybki unik. Zaschło mi w gardle, a moja twarz wykrzywiła się w grymasie strachu. Jego oczy przenikały mnie na wylot, widziałem jak delektuje się moim cierpieniem. To był istny potwór.-Powycieram tobą podłogę szmato - syknął, sięgając do kieszeni. Zamarłem, na moment, a potem wydałem z siebie przerażający krzyk, gdy prawdopodobnie Amerykanin cisnął mną o podłogę i zaczął butem miażdżyć mi palce. Usiadł na mnie okrakiem, boleśnie wyginając mi ręce do tyłu, po czym wbił paralizator w mój kark. Zawyłem, wywracając oczy białkami na wierzch. Przez kilka sekund targały mną niekontrolowane skurcze mięśni, bolało jak cholera, miałem wrażenie że moje ciało jest przebijane przez setki igieł. Mężczyzna bawił się doskonale, na chwilę wyłączał urządzenie tylko po to żeby zaraz znowu je włączyć.
-Stop! Przestań! Do kurwy nędzy, co ty wyprawiasz Peter? - usłyszałem podniesiony głos lekarza, z którym wcześniej rozmawiałem. Tym razem paralizator został wyłączony na dobre, a mój oprawca wstał, wpychając go od razu do kieszeni
-Oj przestań Yoongi. Przyszedłem się tylko przywitać z nowym, ktoś musi go nauczyć szacunku - parsknął."Przywitać". Ha, a więc to tak witają się w Ameryce. Zapamiętam to sobie na przyszłość.. Wsparłem się na przedramionach i z trudem wczołgałem się na łóżko, na wypadek gdyby postanowił skorzystać z tego że nadal jestem blisko i mnie skopać.
-On jest osłabiony, nie możesz pozwalać sobie na takie rzeczy idioto, nie przeżyje jeśli będziesz go tak traktować. A przypominam, to jest cenny materiał badawczy. Nie obejdzie się bez konsekwencji Peter, dobrze o tym wiesz - syknął, łapiąc go za kołnierz. -Pozwalasz sobie na zbyt wiele. Jeden telefon i więcej tutaj twoja noga nie postanie, rozumiesz? Pamiętaj, jeden telefon, więc lepiej stąd wyjdź i zostaw go w spokoju. -
Peter zmierzył go wzrokiem i wyszedł bez słowa, trzaskając drzwiami. Yoongi natomiast westchnął, rozglądając się po pomieszczeniu. Po wstępnych oględzinach skrzywił się i zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Poczułem rosnącą gulę w gardle gdy zobaczyłem jak wyciąga kajdanki.
-Chodź tu. - nakazał, posyłając mi naglące spojrzenie.
-No chodź tu do cholery, głuchy jesteś? - wrzasnął, gdy nie ruszyłem się nawet o centymetr. Skuliłem się jeszcze bardziej i cofnąłem się do tyłu
-Mam zawołać Petera? On szybko sobie poradzi z twoim oporem. - zagroził. Użył właściwego argumentu, bo zadrżałem i uderzyła we mnie fala gorąca.-B-błagam, nie - wyrwało mi się, gdy pomyślałem co tym razem może mi zrobić tamten mężczyzna. Jak będzie mieć przyzwolenie, to pewnie nie będzie się już hamować.
-Więc chodź tutaj. Nie będę cię przecież bić, co ty sobie wyobrażasz? Mnie się nie musisz bać. -
Powoli wstałem i oblizałem spierzchnięte wargi, po czym chwiejnie podszedłem do lekarza który ponaglał mnie wzrokiem. Tak jak się spodziewałem, jak tylko się zbliżyłem, mało delikatnie zmusił mnie żebym ukląkł w rogu pokoju. Znajdował się tam uchwyt, do którego sprawnie mnie przykuł.
-Dziękuję za owocną współpracę Jimin. Teraz w końcu ktoś będzie mógł ogarnąć ten bałagan. - poklepał mnie po ramieniu i wstał, wpuszczając do środka nieco przerażoną kobietę. Widziałem jak jej wzrok ląduje najpierw na mojej twarzy, a potem prześlizguje się po całym ciele. Na chwilę nasze spojrzenia się spotkały i dostrzegłem w jej oczach coś na wzór współczucia. Zaraz jednak odwróciła głowę, wracając do zmywania podłogi. Wkrótce pokój był czysty, a ona wyszła, zostawiając na brzegu łóżka ręcznik i czyste ubrania. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, że będę mógł się w ogóle przebrać.
CZYTASZ
∆ Wingned | Yoonmin ∆ [Zakończone]
FanfictionGdzie Jimin pada ofiarą nieludzkich eksperymentów, a Yoongi jest jego jedyną nadzieją. --- 07.08.2019r. - 66 in #sad 21.08.2019r. - 56 in #sad 13.09.2019 - 52 in #sad 16.09.2019 - 47 in #sad