8. That feeling.

511 53 27
                                    

Wbrew pozorom i powiązaniu z końcem poprzedniego rozdziału, ta część rozgrywa się już kilka tygodni później, Jimin ma już w pełni wykształcone i opierzone skrzydła, a jego relacja z Yoongim się zacieśniła.

-----------------------------------------------

-Rozbierz się od pasa w górę. - usłyszałem krótkie polecenie padające z ust Yoongiego, który nie zwlekając, zaczął wyjmować z torby różne przedmioty, prawdopodobnie a raczej na pewno mające medyczne zastosowanie. Ze zmarszczonymi brwiami przypatrywałem się jego poczynaniom i zastanawiałem się ile jeszcze będę musiał to znosić. Miałem już dosyć tego miejsca i panującej w nim atmosfery, tego że siedziałem zamknięty w jednym pomieszczeniu, a także tego, że traktowali mnie jak zabawkę na której mogą testować to co im się żywnie podoba. Czułem się poniżany na każdym kroku, a z każdą chwilą spędzoną w tym ośrodku ubywało we mnie pewności siebie i zwykłego szacunku do swojej osoby. Może to był celowy zamiar i chcieli mnie złamać, ale ja tak naprawdę już pierwszego dnia się poddałem, nie mając odwagi na walkę z wiatrakami. Byłem od początku skazany na porażkę.

-Jimin? - usłyszałem naglący głos należący do stojącego przede mną mężczyzny, trzymającego już w rękach stetoskop. Drgnąłem, nagle wybudzając się z transu w który przed chwilą wpadłem i podniosłem wzrok, napotykając przy tym przyjazne dla mnie spojrzenie lekarza. Ten uśmiechnął się jedynie, po czym podszedł bliżej, kładąc swoją ciepłą dłoń na moim ramieniu. -Skończymy i będziesz mógł odpocząć, widzę że jesteś znużony. Zupełnie odpłynąłeś, gdyby nie otwarte oczy myślałbym że zasnąłeś. -zaśmiał się pogodnie, a moje usta mimowolnie ułożyły się na kształt uśmiechu.

Yoongi. Poznałem go całkiem niedawno, w zupełnie nie sprzyjających okolicznościach i chociaż początkowo nie umiałem mu zaufać, to teraz widziałem w nim jedyne oparcie. Był dla mnie wszystkim, jedynym powodem dla którego nie zwariowałem i dla którego jestem w stanie ponownie podjąć walkę.

-Dlaczego chcesz mi pomóc? - zapytałem cicho, zupełnie bezwiednie wypowiadając te słowa. Przekrzywiłem głowę, marszcząc ze złością brwi, po czym złapałem swoje przedramię i nieświadomie zacząłem wbijać w nie paznokcie, nie spuszczając wzroku z twarzy mężczyzny.

Jego twarz zachmurzyła się na małą chwilę, wykrzywiając się w zupełnie nieznanym mi grymasie żalu. Zaraz potem jednak lekarz zdusił panujące w nim emocje i wsunął palce między kosmyki moich włosów. Zdążyłem już zauważyć jak bardzo lubił je przeczesywać i przy tym gładzić mnie po głowie. Ja również za tym przepadałem, traktując te z pozoru zwykłe, nieco przyjacielskie pieszczoty jako odskocznię i możliwość otrzymania od kogokolwiek odrobiny czułości. Tęskniłem za dotykiem, łaknąłem tej przyjemnej, ogrzewającej bliskości którą do tej pory ofiarowywali mi bliscy, przyjaciele, mój były który zerwał ze mną kilka miesięcy przed całą sytuacją, a którą teraz zdecydował się zapewnić mi prawie zupełnie obcy człowiek.

-Zostaw.. Nie rób sobie krzywdy. - westchnął, ostrożnie odczepiając moje palce od tego feralnego, potwornie zaczerwienionego już miejsca. Podniósł dłoń na wysokość ust, tą samą którą przed chwilą drapałem sobie nowe rany i ucałował jej zewnętrzną część, a zaraz potem przeniósł swoje wargi na moje opuszki, które również obdarzył przelotnym dotykiem. Ja nieco zdezorientowany, z łzawiącymi oczami obserwowałem jego poczynania i próbowałem się nie rozpłakać. To było dla mnie za dużo, w takim miejscu mieć kogoś kto tak o ciebie dba i widzieć że komuś na tobie zależy. Min wypuścił z rąk stetoskop i zamknął mnie w swoim uścisku, a ja zagryzłem wargi, tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Odepchnąć go, pozostać w bezpiecznej klatce samotności, czy pozwolić mu żeby ukoił moją psychikę?

-Nie mogłem znieść tego jak bardzo cierpisz.- usłyszałem jego chrapliwy oddech tuż przy moim prawym uchu, a mnie całego pokryła gęsia skórka. Miał taki przyjemny głos.. Mógłbym słuchać go godzinami. Ostatnio opowiadał mi o jakimś procesie regenerowania się ogona u jaszczurki i zupełnie mnie to nie interesowało, uważałem to za najbardziej nudny temat do rozmów jaki tylko istnieje. Jednak jego błyszczące z powodu podekscytowania oczy wydały mi się w tamtym momencie najpiękniejszą rzeczą na świecie i słuchałem tego wszystkiego z zapartym tchem, nie mogąc spuścić z niego wzroku. Był naprawdę utalentowanym człowiekiem. Miłym, dobrze wychowanym, z nienagannymi manierami. Posiadał ogromną wiedzę i jako jedyny potrafił mnie zrozumieć.

∆ Wingned | Yoonmin ∆ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz