Epilog: Moonchild

551 60 35
                                    

LAST OF ME

Ludzie mówili, że czas leczy rany. Ja również w to wierzyłem, wydawało mi się, że z czasem ten ciężar spoczywający na moich barkach zelżeje, ale czas mijał i nic takiego się nie działo. Nadal pamiętałem tamte wydarzenia tak dobrze, jakby miały miejsce wczoraj, nadal czułem to samo przygnębienie i obezwładniającą wręcz tęsknotę pomieszaną z bezbrzeżnym smutkiem. Gdzieś z tyłu głowy, nieprzyjemnie drażniła mnie świadomość faktu, że nigdy już nie wrócę do normalności. Zawsze już ciążyć na mnie będzie to co się stało, a ja nigdy nie będę taki sam, zostanie jedynie ten zraniony Jimin który był dla mnie kompletnie obcy.

Nie lubiliśmy tych samych rzeczy, mieliśmy inne poglądy i zapatrywania. Stary Jimin miał marzenia, nowy ich już nie miał. Stary Jimin był radosny, nie płakał, nowy wstawał i kładł się spać ze łzami w oczach, niczego nie pragnął, nie potrafił wydobyć z siebie entuzjazmu. Jedynie cierpliwie czekał na śmierć, która ciągle nie chciała nadejść.

Nawet wyglądaliśmy inaczej, bo powoli przestałem przypominać dawnego siebie. Nie miałem już tych iskierek w oczach, zapału który kiedyś ze mnie wręcz promieniował. Postarzałem się co najmniej o dziesięć lat, miałem zapadnięte oczy, wystające żebra, zgarbioną sylwetkę. Z zadbanego ciała nie zostało już ani śladu, włosy o które kiedyś tak dbałem teraz przypominały ptasie gniazdo. Rozczochrane, krzywo obcięte, tłuste i zniszczone.

Zaczynałem pogrążać się w bezmyślnym zawieszeniu pomiędzy snem a jawą, starając się odepchnąć od siebie wszelkie myśli i po prostu zapomnieć, stać się głupią, nie posiadającą uczuć ani przekonań kukłą. Tak byłoby lepiej. Nie cierpiałbym więcej z powodu tego jednego człowieka, który zawładnął moim sercem. Yoongi był dla mnie wszystkim, a kiedy zniknął, każda jedna chwila przestała mieć sens, przynosiła jedynie gorzkie łzy i cierpienie.

Załkałem cicho, wybudzając się z dziwnego transu w którym trwałem. To było bolesne, powracanie do smutnej rzeczywistości, ponowne zderzanie się ze wspomnieniami. Nie lubiłem tego robić, ale tym razem musiałem. Chciałem chociaż ostatni raz zobaczyć Mina, nawet przez tą szybę. Potrzebowałem tego, miałem wrażenie że jeśli nie usłyszę jego głosu to umrę już teraz. Tak rozpaczliwie tego zapragnąłem, jak żadnej innej rzeczy na świecie.

Z trudem wstałem, i wkładając ogromny wysiłek w to, żeby chociażby poruszyć nogami, stanąłem przed umywalką w małej klitce która służyła mi za łazienkę. Starannie umyłem twarz, dłonie i włosy, wyczyściłem zęby, po czym wymusiłem na sobie uśmiech, nie chcąc wyglądać jak nieboszczyk którego właśnie wyjęto z trumny. Ten ostatni raz chciałem prezentować się przynajmniej znośnie, ten ostatni raz chciałem czuć się dobrze we własnym ciele. Chociaż trudno było tego dokonać, bo nienawidziłem tego, jak bardzo zniszczone przez badania ono było. Czułem do niego obrzydzenie, a szczególnie do skrzydeł które przecież tak doszczętnie mnie zrujnowały.

Wróciłem do pokoju i usiadłem przed szybą, usilnie wbijając w nią wzrok. Wiedziałem, że nie jestem im już do niczego potrzebny, dlatego wątpiłem, że ktokolwiek tam jest. Jednak warto było spróbować, ten jeden, ostatni raz.

-H-halo?- odchrząknąłem cicho, próbując opanować drżenie głosu. -Jest tam ktoś..? -

Cisza.

-Proszę, pozwólcie mi porozmawiać z Yoongim. Ten jeden, ostatni raz, błagam! - krzyknąłem, uderzając dłonią w szybę. Zacisnąłem pięści i zacząłem nimi chaotycznie walić w szklaną powierzchnię.

Nawet nie zdałem sobie sprawy, kiedy po policzkach zaczęły spływać mi łzy, mocząc mój więzienny podkoszulek. Zaniosłem się szlochem, kiedy dotarło do mnie, że to na nic. Jedyne czego chciałem, to ostatni raz móc z nim porozmawiać, ale ewidentnie nawet na to w ich mniemaniu nie zasługiwałem. Spuściłem głowę, z zawstydzeniem ulegając słabości i pozwalając sobie na uwolnienie tych wszystkich smutków które w sobie dusiłem przez cały ten czas.

∆ Wingned | Yoonmin ∆ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz