Yoongi kucnął obok i zaczął mi się uważnie przyglądać. W końcu otworzył apteczkę, wyjmując z niej płyn do dezynfekcji i waciki. Po chwili zastanowienia jednak odłożył je na miejsce i spojrzał na mnie jeszcze raz.
-Teraz posłuchaj. Rozepnę ci kajdanki, a ty pozwolisz mi zrobić to co mam do zrobienia, jasne? - powiedział wolno, łapiąc mój podbródek, a tym samym zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy. -Jeśli coś strzeli ci do głowy, pamiętaj że Peter nie jest jedyną osobą posiadającą paralizator w tym ośrodku. - poklepał się po kieszeni.
-To jak? Mam nadzieję że jesteś rozsądnym facetem i wiesz w którym momencie dać sobie spokój. -Przełknąłem nerwowo ślinę, rozglądając się po pomieszczeniu. Nawet jeśli rzuciłbym się na niego z pięściami, miał przy sobie paralizator i byłbym z góry skazany na przegraną, a tym samym kolejną, bolesną konfrontację. Mimo że rozpaczliwie chciałem się stąd wydostać, uznałem że na razie lepiej będzie współpracować.
-Dobrze. Możesz je rozpiąć - mruknąłem w końcu.
Lekarz uśmiechnął się z satysfakcją i zaczął grzebać kluczykiem w zamku od kajdanek. Wkrótce moje nadgarstki były wolne, co przyjąłem z niezmierną ulgą.-Rozbierz się od pasa w górę. Sprawdzimy co i jak, a potem obandażuję ci te palce, bo inaczej wda się zakażenie. - wyjaśnił, wyjmując z apteczki stetoskop.
-Na razie to zwykłe, rutynowe badanie, więc nie masz czego się bać młody. - pokręcił głową z rozbawieniem, widząc moje przerażenie spowodowane zawartością małej walizeczki. Znowu igły. Wypełniona była ogromną ilością różnych ampułek do wstrzykiwania, ale poza tym znajdywały się w niej także zwykłe bandaże czy plastry, co nieco mnie uspokoiło. Ostrożnie zdjąłem z siebie koszulkę, ukazując swoje posiniaczone ciało. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak źle to wygląda, dopóki tego nie zobaczyłem. Ślady na ramieniu i prawym boku powstałe od walenia w drzwi, były chyba najbardziej widoczne. Westchnąłem boleśnie, powoli kręcąc głową.Yoongi osłuchał mnie dokladnie, zmierzył mi ciśnienie, zabandażował moje poranione palce i sprawdził jeszcze kilka innych rzeczy po czym nałożył lateksowe rękawiczki. Ujął ostrożnie ten duży, kościsty kawał skóry i mięśni który wyrósł mi na plecach, po czym zaczął mu się uważnie przyglądać.
-Czujesz jak cię dotykam? - zapytał, schylając się do apteczki.
-Mhm. - przytaknąłem -Co to wogóle jest? - wzdrygnąłem się, zerkając na to przez ramię. Nie wyglądało zbyt zachęcająco. Napięta zaczerwieniona skóra i prześwitujące przez nią niebieskie naczynia krwionośne nie były ucztą dla oka. Wręcz przeciwnie.
-Skrzydła. Na razie są w początkowej fazie rozwoju, dopiero zaczęły wyrastać. Wstrzyknę ci aktywator żeby jeszcze przyspieszyć proces, bo inaczej szybko nie zobaczymy ich w pełnej okazałości - wyjaśnił, podchodząc do mnie ze strzykawką w ręku. Cofnąłem się do tyłu, marszcząc brwi.-Nie chcę. - powiedziałem słabo -Nie chcę mieć skrzydeł - powtórzyłem, odsuwając się od lekarza. Będę jakimś mutantem jeżeli mu na to pozwolę. Nigdy więcej nie zobaczę się z rodziną, bo kto chciałby mieć na głowie takiego odmieńca? Będą się mnie brzydzić..
-Twój opór nie ma sensu Jimin. Nie uciekniesz w żaden sposób, więc prędzej czy później i tak zrobię to co do mnie należy. Jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś,to mamy nad tobą przewagę, więc współpraca będzie najlepszym wyjściem.
-Zostaw mnie w spokoju - zadrżałem, próbując wykrzesać z siebie jakieś resztki pewności siebie.
-Moja cierpliwość się kończy. Masz trzy sekundy, a potem robię pożytek z tego drobiazgu. Ewentualnie, mogę pójść po Petera, co ty na to? Zauważyłem że się lubicie - uniósł brwi.
-Nie, błagam, tylko nie on. - zaprotestowałem, rozpaczliwie rozglądając się po pomieszczeniu. Miałem wrażenie że zaraz wtargnie tutaj ktoś jeszcze i doprowadzi mnie do porządku. Zaszyłem się w kącie, trzęsąc się niczym osika. Byłem przerażony tym, że tamten mężczyzna znowu tutaj przyjdzie i zrobi mi krzywdę.
W tym momencie dostrzegłem że spojrzenie Yoongiego nieco złagodniało. Lekarz oderwał wzrok od szyby znajdującej się za mną, westchnął i odłożył strzykawkę, po czym kucnął obok mnie.
-Przepraszam, nie powinienem był cię nim straszyć. Jimin, nie chcę dla ciebie źle, rozumiesz? Najchętniej po prostu bym cię wypuścił, tak samo resztę osób które tu przebywają, ale nie mogę. Naprawdę nie mogę, muszę wykonywać polecenia. - powiedział z wyraźną skruchą w głosie. Spojrzałem na niego niepewnie, nie mogąc pojąć jak tak szybko zmienił się ton jego głosu i charakter wypowiedzi.
-Wbrew pozorom, to serum ci pomoże. Bez niego, skrzydła będą wyrastać koszmarnie wolno, zadając ci przy tym ten sam ból co dzisiaj czułeś. Jeśli pozwolisz zrobić mi ten zastrzyk, nie będziesz cierpieć aż tak bardzo. - obiecał, próbując dodać mi jakoś otuchy. Chciałem wierzyć że ma dobre intencje, powoli zacząłem się przełamywać, uznając go za jedynego człowieka który chce mi jakoś pomóc.
-Chcę do domu - wydukałem, widząc jak obraz przed oczami staje się rozmyty przez napływające łzy. Musiałem wyglądać żałośnie. Dorosły, półnagi mężczyzna, zbity jak pies,na dodatek z mocno zaczerwienionymi oczami, próbujący się doszczętnie nie rozkleić przed obcym naukowcem. Jedyne co czułem w tym momencie to obrzydzenie do samego siebie i żal, że nie umiem się im postawić.
Yoongi nieco nerwowo rozejrzał się dookoła, mimo że nikogo oprócz nas tu nie było, po czym podał mi chusteczkę i poklepał mnie po ramieniu. -Słuchaj, zrobię co się da żeby cię stąd wydostać, jasne? - szepnął -Tylko błagam, na razie współpracuj bo szefostwo przydzieli do ciebie kogoś innego i wtedy będę mieć związane ręce. -Zatkało mnie. Nie spodziewałem się czegoś takiego.. nie po nim. Zaczęła się tlić we mnie nadzieja, że jednak uda mi się wrócić. Spojrzałem na niego z czymś w rodzaju podziwu i wdzięczności
-Dobrze. Zgoda. - wziąłem głęboki oddech, kręcąc głową z niedowierzaniem. -Zrobię co zechcesz tylko proszę.. trzymaj Petera z daleka. Zależy mi tylko na powrocie do domu, ale nie zniosę jego znęcania się nade mną -Na jego twarzy wymalował się uśmiech przepełniony zadowoleniem. Samozadowoleniem? Coś było w nim niepokojącego, ale nie byłem w stanie tego określić. Byłem jednak zbyt upojony tym, że jednak uda mi się uciec, żeby przyjrzeć się temu dokładniej.
-Zadbam żeby ten facet cię już nie niepokoił. Sam go nie lubię, więc wyjdzie mi to na rękę - parsknął, wstając z podłogi. Otrzepał kolana i wziął do ręki strzykawkę."Nie ma już odwrotu Jimin"
------
Wrzucam tutaj zdjęcie żeby łatwiej wam było sobie wyobrazić jak teraz wyglądają plecy Jimina, skrzydła rosną mu takimi jakby "partiami".
Edit: teraz uświadomiłam sobie że opublikowałam to w złym rozdziale xd już naprawiam swój błąd, wybaczcie
CZYTASZ
∆ Wingned | Yoonmin ∆ [Zakończone]
FanfictionGdzie Jimin pada ofiarą nieludzkich eksperymentów, a Yoongi jest jego jedyną nadzieją. --- 07.08.2019r. - 66 in #sad 21.08.2019r. - 56 in #sad 13.09.2019 - 52 in #sad 16.09.2019 - 47 in #sad