„Muszę iść. Jeśli się spóźnię to zaczną coś podejrzewać." - Yoongi ucałował mnie jeszcze w czoło, a zaraz potem pospiesznie wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie zupełnie samego. Tyle od niego usłyszałem po naszym pocałunku, nic więcej. Chciałem go zatrzymać, poprosić żeby został ze mną jeszcze na małą chwilę, ale finalnie dałem sobie spokój i po prostu pozwoliłem mu wyjść.
„Na pewno wróci. Może nie dzisiaj, ale wróci do ciebie Jimin."
Rozumiałem jak ważne było pozostanie w ukryciu. I tak już dużo ryzykował, organizując dla mnie ucieczkę, czy wpadając w romans z „podopiecznym". Byłem jego dłużnikiem, zyskał moją dozgonną wdzięczność. Nie mogłem go winić za wypełnianie obowiązków i chęć bycia punktualnym, więc po prostu dałem sobie spokój i położyłem się do łóżka. Miałem zamiar zrobić to co zwykle i przespać się z tymi wszystkimi zmartwieniami, bo zwykle mi to bardzo pomagało. Jednak tym razem moja metoda zawiodła, bo zostałem zmuszony do konfrontacji ze wszystkimi wątpliwościami i trudami dzisiejszego dnia.
Na zegarku który dostałem kiedyś od Mina, wskazówki już dawno minęły godzinę drugą w nocy, a ja nadal leżałem z otwartymi oczami, przewracałem się z boku na bok i za nic w świecie nie mogłem zasnąć. Swoją drogą, nigdy nie przypuszczałem że tak ucieszę się ze zwykłego zegarka. Ba, mało nie oszalałem z radości, mogąc w końcu odróżnić dzień od nocy. Co prawda, światło w moim pokoju było włączane i wyłączane automatycznie, więc mogłem przypuszczać że w ten sposób wyznaczają cykl dobowy, ale cóż... To nie była zbyt duża pomoc.
Mimo wszystko, mężczyzna zostawił po sobie coś więcej niż niepokój. Nadal czułem przyjemny dotyk jego warg i ciepło rozlewające się w moim podbrzuszu, które niby nikłe, ale jednak dawało o sobie znać. Uśmiechnąłem się lekko i palcami dotknąłem wargi w którą ucałował mnie Yoon. Ile bym dał, żeby poczuć znowu to samo co dzisiaj.. Uświadomiłem sobie, że przeciągnąć mnie na swoją stronę było wyjątkowo łatwo. Wystarczyło kilka buziaków i odrobina pieszczot, a już lgnąłem do danej osoby niczym mały kociak. Tak szczerze mówiąc, to również miałem gdzieś. Pokochałem to, w jaki sposób lekarz się o mnie troszczył i nie zamieniłbym tego na nic, nie ma mowy.
Mocniej wtuliłem się w kołdrę grubości prześcieradła i zwinąłem się w kłębek, chcąc spowolnić w ten sposób utratę ciepła. Było tutaj dosyć chłodno, przez co po wyjściu spod prysznica zawsze trząsłem się jak osika. Miałem szczęście, że jeszcze się nie przeziębiłem, chociaż kilka razy już byłem tego bliski. Od choroby często ratowały mnie znienawidzone przeze mnie skrzydła, służąc mi za dodatkowe okrycie. Za to byłem im wdzięczny, ale to nie zmieniało faktu że jedyne co chciałem to się ich pozbyć.
Tyle dobrze, że chociaż odrobinę o mnie dbali, przynosząc mi obfite posiłki i zapewniając mi schludne ubrania oraz środki czystości. Jedynie golić i strzyc nie mogłem się sam, zawsze robił to dla mnie jakiś obcy człowiek. Oczywiście w tym samym czasie byłem związany niczym baleron, bo co dobrego może wyjść z połączenia niezrównoważonej ofiary eksperymentów i żyletki? Wystarczy pomyśleć co potrafiłem zrobić za pomocą paznokci, zębów i gołych rąk żeby trzymać mnie od tego z daleka. Cóż się temu dziwić, przywykłem do tego.
Nawet do Petera który od czasu do czasu wpadał do mojego pokoju, straszył mnie paralizatorem, a wychodził dopiero wtedy, gdy cały trząsłem się z przerażenia i prawie płakałem. Najbardziej bolał mnie jego tubalny śmiech niosący się po korytarzu, wtedy czułem się już naprawdę fatalnie.
Jak powiedział pewien Irlandczyk skazany na śmierć przez powieszenie: „Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Nawet do wiszenia na szubienicy".
-To chyba będzie moja życiowa domena. – mruknąłem sam do siebie, przewracając się na drugi bok. Żeby to zrobić, musiałem dopiero usiąść, dobrze ułożyć skrzydła a potem resztę. Do tego jeszcze nie zdążyłem się zaadaptować, uważałem to za najbardziej upierdliwą rzecz na świecie. Tym razem jednak gdy zmieniłem swoje ułożenie i otworzyłem oczy, przeżyłem istny koszmar. Ktoś siedział na skraju mojego łóżka i wpatrywał się we mnie natarczywie, widziałem jedynie błyskające w ciemności białka oczu.
CZYTASZ
∆ Wingned | Yoonmin ∆ [Zakończone]
FanfictionGdzie Jimin pada ofiarą nieludzkich eksperymentów, a Yoongi jest jego jedyną nadzieją. --- 07.08.2019r. - 66 in #sad 21.08.2019r. - 56 in #sad 13.09.2019 - 52 in #sad 16.09.2019 - 47 in #sad