10 - Wyniki głosowania i upokorzenie

92 7 2
                                    

Yoongi

Uważnie słucham historii Kooka, kiedy dumny opowiada mi, że już potrafi ubierać buty na odpowiednią nogę.

Marszczę swoje brwi, widząc ludzi biegnących w stronę stołówki.

- Co się dzieje? - rozglądam się niepewnie wokół, aż w końcu dobiega nas ze stołówki głos dyrektora, co oznacza, że głosowanie na książąt jesieni właśnie się zakończyło, a głosy zostały już podliczone.

- No chodź. - Kook łapie mnie za rękę i zaczyna biec. - Szybciej! - krzyczy i śmieje się ukazując te swoje słodkie królicze ząbki. Rozczulam się na ten widok i dostosowuje się do jego tępa, chociaż nie przepadam za tak wielkim wysiłkiem fizycznym.

- Za bardzo się tym przejmujesz. - mówię wchodząc już na stołówkę.

- A oto wasi książęta! - głos dyrektora znowu rozchodzi się po pomieszczeniu. - Kim Seokjin! - sekretarka podchodzi do niego i zakłada na jego głowę srebrna koronę. - Min Yoongi!

Otwieram szerzej oczy i przerażony spoglądam na Kooka. Chłopak cieszy się tym na pewno bardziej niż ja, bo z uśmiecham rzuca się na moja szyję. Przytulam go do siebie jedna ręka, drugą odbierając koronę.

- Wystarczy Kook. - śmieje się, ale sam nie zamierzam go puścić.

- Przepraszam. - odskakuje ode mnie jak oparzony i spuszcza głowę. Wygląda teraz jak wystraszony królik, czyli uroczo. W sumie jak zawsze.

- A trzecim ostatnim księciem zostaje! - dyrektor kontynuuje całą tę szopkę. - Lee Kook!

Spoglądam w stronę Jina nie wygląda ma zadowolonego takim obrotem spraw. Jestem prawie pewny, że to on kazał głosować ludziom na mnie, żeby mnie ośmieszyć. Zaciskam mocniej zęby i ściągam założoną przez Kooka koronę. Przepycham się przez ludzi chcąc jak najszybciej znaleźć się na świeżym powietrzu.

- Yoongi! - szatyn łapie mnie za rękę. Czuję się trochę lepiej, kiedy czuje w swojej dłoni jego dłoń.

- Coś tu jest nie tak! - mówię, kiedy w końcu udaje nam się wydostać z tego tłumu. - Ja nie powinienem wygrać. - puszczam jego rękę i przeczesuje swoje włosy.

- Kook! Cześć! - zatrzymujemy się i odwracamy do tyłu. Do szatyna podchodzi Hoseok, na mnie nawet nie zwracając najmniejszej uwagi. - Znajdziesz chwilę? - pyta z szarmanckim uśmiechem.

- Ja? - dziwi się.

- On? - zaciskam mocniej pięści.

- Tak. - Hoseok omiata mnie tylko swoim spojrzeniem i jego wzrok znowu skupia się na Kooku. - Wiesz, jest ten bal jesienny i w ogóle. I chce Cię zaprosić Kook.

- Mnie? - unosi swoje brwi do góry i zerka na mnie przestraszony.

- Jego? - dziwię się jeszcze bardziej, ale bardziej od zdziwienia przeważa we mnie złość. Odwracam się ma pięcie i szybko odchodzę.

- Wybacz Hoseok, ale nie. - słyszę jeszcze tylko spanikowany głos księcia i przyspieszam kroku.

***

Kiedy docieramy do domu od razu rzucam gdzieś plecak i padam na łóżko.

- Czegoś tak poniżającego nie przeżyłem jeszcze nigdy. - zaczynam drżącym głosem. - A poniżano mnie już nie raz. Co mnie naszło? Taki Hoseok przecież nigdy się ze mną nie umówi. - biorę poduszkę i przytulam się do niej. Szatyn przysiada się na skraju łóżka i w skupieniu patrzy na swoje złączone kolana.

- Nie jest ciebie wart i tyle. - próbuje mnie pocieszyć, ale jego smutna mina sprawia, że czuje się jeszcze tylko gorzej.

- Możesz tak mówić, bo jesteś z królewskiej rodziny. Ja jestem chłopakiem od przynęt.

- Nie! - zaprzecza - Jesteś kimś więcej. Od teraz jesteś też księciem.

- Uwierz, nie jestem księciem. - parskam i poprawiam się na łóżku tak, żeby siedzieć na nim po turecku.

- Jesteś, tylko tego nie czujesz. - przerywa i przysuwa się bliżej mnie. - Gdy przyjechałem uczyłeś mnie jak być normalnym. Teraz ty będziesz się uczyć. - mówi z uśmiechem przez co sam się uśmiecham i rzucam na niego mocno do siebie przytulając.

- Dziękuję. - szepcze i przymykam oczy. Z Kookiem przy boku jest mi jednak najlepiej.

No cześć! Rozdział dodaję dzisiaj, bo w sobotę nie będę miała czasu. Także miłego czytania i do następnego!

Kocham, Yokkaina.

Ughh... Musiałam dodać jeszcze raz bo coś się spierdoliło ;_;

Dwie bajki IIYoonkookII - Do PoprawyWhere stories live. Discover now