Chemia

16 2 0
                                    

Godzina 5.24, wstałam i zebrałam się do szkoły, tak jak codziennie. Ciągle myślałam o lekach, które znalazłam w łazience. Wiedziałam, że muszę tą rozmowę przeprowadzić dzisiaj. Nie ma odwrotu, poza tym chcę się dowiedzieć, skąd i dlaczego się tu wzięły. Ubrałam ogromną, czarną bluzkę w błękitnego motyla, który będzie mi się zawsze kojarzył z grą Life Is Strange. Do tego czarne szorty, do których włożyłam kawałek bluzki, było tak mega gorąco na dworze, myślałam że się ugotuję. Odpuściłam sobie dzisiaj glany i założyłam czarne trampki. Włożyłam skórę i w ostatnim momencie przypomniałam sobie o słuchawkach i lekach, które zostawiłam u góry, wróciłam się po te rzeczy. Nie mogłam pozwolić na to, aby rodzice się zorientowali, że coś wiem. Bynajmniej do wieczora. Zeszłam na dół i schowałam to do plecaka. Kiedy wychodziłam, spojrzałam na zegar, była 6.57. Szybko zamknęłam drzwi i ile miałam sił w nogach, pobiegłam na przystanek. Podczas drogi, prawie potrącił mnie samochód, który właśnie wyjeżdżał spod domu, ale zdążyłam przebiec na drugą stronę, brakowało około 15 cm do wypadku. Kiedy już dotarłam na przystanek, autobus już stał. Na szczęście zdążyłam, zanim odjechał. Weszłam do niego i szukałam Matiego, pomyślałam, że go nie ma, ale zauważyłam chłopaka całego na czarno i zakapturzonego na końcu autobusu, był to Mateusz. Nie widział mnie, bo kaptur miał na oczach.

- Boo! - krzyknęłam, ściągając mu kaptur.
- Jezu, kobieto! Nie masz ciekawszego życia?
- A co myślałeś, że mnie nie będzie?
- No wkońcu, nie było ciebie na przystanku.
- Bo nie zdążyłam wyjść szybciej.
- Haha dobra.
- Nie śmiej się ze mnie. Pff...
- No już, nie obrażaj się.
- Nie obrażam.
- Masz ciuchy na przebranie?
- Po co?
- Jak to po co? Przecież cheorografia...
- Fuck! Zapomniałam...
- Będziesz śmierdzieć najwyżej, Hahah.
- Bardzo śmieszne.
- Haha przegryw.
- No już dobra... Coś wykombinuję.
- Nie musisz.
- Jak to?
- Wziąłem trzy bluzki, w razie czego. Pożyczę ci jedną.
- Ooo... Dziękuję!
- Hahah do usług.

Po 10 minutach w mileczniu, słuchając muzyki, Mateusz spytał się mnie:
- I jak tam? Dowiedziałaś się czegoś?
- O czym?
- Leki...
- Aaa... Nie, byłam tak mega zmęczona, że zasnęłam.
- Dzisiaj będziesz z nimi o tym rozmawiać?
- Tak...
- Boisz się?
- Może trochę... Boję się odpowiedzi i stresuję przed tą rozmową.
- Będzie dobrze, zobaczysz.
- Dziękuję za wsparcie.
- Proszę.
- Co masz pierwsze?
- Wf! Cieszę się w sumie, pierwsza lekcja w tej szkole dla mnie.
- To powiem ci, że go polubisz.
- Skąd ta pewność?
- Fajny facet i daje wycisk, a po tobie widać, że go lubisz.
- No tak, przed Łucją nic nie umknie.
- Hahah, a jak?
- Jesteś bardzo spostrzegawczym człowiekiem.
- Aaa dziękuję.
- Dobra, koniec tych komplementów, bo się jeszcze zakochasz.
- Jasne! Zawsze i wszędzie Hahah.
- Nawet nie żartuj.
- Masz rację, nie żartuje się z takich rzeczy.
- [uśmiechnął się podejrzanie]
- Co taki uśmiech? Co ukrywasz?
- Ja? Nic...
- I tak się dowiem.
- Oj dowiesz, dowiesz. Hahaha. [myśli]

Była 8.00, akurat dojechaliśmy do szkoły. W drzwiach spotkaliśmy Samantę i jej dwójkę przyjaciółek (grupa dziewczyn, które uprzykrzali życie innym).

- Ooo proszę, papużki nierozłączki. - powiedziała Samanta.
- Masz jakiś problem? - spytałam.
- Ja? Żaden... Tylko nie chwalcie się, że jesteście parą dwóch dziwolągów. Nikt nie chce na was patrzeć.
- ...
- Chodźcie dziewczyny, idziemy!

Kiedy odeszły dalej, Mateusz do mnie:
- Kto to był?
- Samanta.
- Dokładniej?
- Popularna laska w szkole, ze swoimi przydupasami, które uważają się za najważniejsze.
- Ahhh... Nienawidzę takich ludzi...
- Ja też nie, dlatego trzymam się od nich z daleka, aby nic im nie zrobić.
- Dobrze, już spokojnie, nie pytam.
- Uważaj na nie po prostu.
- Posłucham się Hahah...
- Dobra, chodź idziemy.
- Tak, jest! Hahaha

Taniec ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz