Zmiana?

8 1 0
                                    

27 września czwartek godzina 6.30

,,Take my breath
Baby reach inside my chest
You can have whatever's left
Cause baby I'm possessed

Don't you try to hide with
those angel eyes

[...] "

Po całym pokoju rozległa się piosenka ,,Angel eyes", ta cudowna melodia i głosy wykonawców sprawiły, że wstałam z wielką przyjemnością! Z uśmiechem na twarzy wyłączyłam budzik i rozciągnęłam się w łóżku.

- Ahhh... Łucjo! To dzisiaj ten dzień, w którym wsadzisz do pudła swoich oprawców! W końcu nie będziesz miała się czego obawiać! Może się skończą twoje koszmary? - powiedziałam głośno, siadając na łóżku.

Spojrzałam na wózek, stojący przy nocnej szafce... od razu lekko posmutniałam.

[myśli] Ahh tylko dlaczego to wszytko musiało ponieść taki koszt? Na co komu to było?

Skończyłam rozmyślać i spuściłam nogi na podłogę. Przyciągnęłam do siebie wózek bliżej, a zaraz po tym usiadłam na niego.

- Brawo! Udało ci się! To teraz czas się ubrać Łucjo Wilson!

Podjechałam do szafy lekko zdyszana i otworzyłam ją. Kto by się spodziewał? Pełno czarnych rzeczy.

- Tato! - zawołałam młodego staruszka.
- Tak?! - szybko odpowiedział.
- Chodź tu!

Po dwóch minutach ojciec wkroczył do mojego pokoju. Lekko zdyszany mężczyzna był ubrany w duży, czerwony T-shirt i porozciągane dresy. W ustach miał pastę do zębów, a w ręku trzymał zieloną szczoteczkę do zębów.

- Co się stało? - spytał zaniepokojony.
- Masz pożyczyć białą, dużą koszulę?
- Ufff... mam... - powiedział z ulgą.
- Coś się stało?
- Myślałem, że to coś poważnego...
- Nie, nie... spokojnie... wybacz.
- Nie twoja wina słońce, po prostu ja już panikuję.
- Rozumiem... to jak z tą koszulą?
- Dokończę myć zęby i coś znajdę, dobra?
- Dobra!

Wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mokre ślady stóp na podłodze. Kiedy zniknął z pola widzenia, odpaliłam muzykę i zaczęłam śpiewać, w między czasie się pakując w plecaczek.

- ,, My songs know what you did in the dark
So light up, up, up... " - śpiewałam wesoło, wystukując rytm rękoma.

Do plecaka spakowałam portfel, dokumenty, wodę w butelce, chusteczki oraz telefon do bocznej kieszeni, włączając przed tym czynem dźwięki. Zawiesiłam plecaczek na wózku i pojechałam do łazienki. Rozpoczęłam mój poranny rytuał, włączyłam muzykę i zaczęłam ją śpiewać, w między czasie myłam twarz i zęby. Po wykonaniu tych czynności, zabrałam się za ubranie. Czarne spodnie i biały top na ramiączkach. Wrzuciłam brudne ubrania do kosza, a później pojechałam do kuchni. Na stole stało śniadanko, tosty i kakao. Podjechałam bliżej do jedzenia. Ugryzłam pierwszy kęs, to były tosty z serem i z szynką! Rozkoszowałam się nimi do momentu, kiedy w progu stanął tata.

- Łucjo znalazłem dla ciebie koszulę. - powiedział, zbliżając się do mnie od tyłu.
- Super tatuś! - odwróciłam i uśmiechnęłam się.
- Masz! - przekazał mi ją do ręki.
- Co dzisiaj robisz?
- W sumie praca... A co?
- Dzisiaj jest ta rozprawa, będziesz ze mną?
- Aż tak bardzo mnie potrzebujesz? - spytał szczęśliwy.
- Tak! - powiedziałam, a oczy taty się zaszkliły.
- Zadzwonię i spytam się o wolne. Zobaczymy co da się zrobić! - powiedział, opuszczając mnie.

Taniec ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz