Motyle

16 3 0
                                    

Po zjedzeniu kanpek, podeszłam sprawdzić, która jest godzina, była 12.36. Spacer po lesie musiał trwać dobre trzy godziny, jak nie więcej. W między czasie spojrzałam, że miałam 33 nieodebrane połączenia, większość od rodziców, ale moja uwagę przykuł numer prywatny, zbagatelizowałam to, ale teraz wiem, że nie powinnam była! Dzwonił on może z trzy razy, nie więcej. Odpisałam mamie.

,,Nie martwcie się! Jestem z Mateuszem, wrócę wieczorem! Miałam telefon rozładowany. Buźka! "
,,Dobrze kochanie! Miłej zabawy!"

Odłożyłam telefon i rzuciłam Mateuszowi pytające spojrzenie, poczuł to i skierował na mnie wzrok, jedząc kanapkę.

- Coś nie tak? Masz minę, jakbym coś zrobił!
- Nie, nic nie zrobiłeś.
- To co jest? Czemu taka mina?
- Pytająca.
- Która ma na celu?
- Dowiedzieć się, kiedy zaczynamy!
- Aaa... Za chwilę! Daj mi zjeść kobieto!
- Dobra! To idę przebrać ciuchy, bo tych mi szkoda.
- Ok! W mojej torbie masz jakąś starą bluzkę, jest w bocznej przegrodzie.

Podeszłam do torby, wyjęłam żółtą bluzkę. Kurde żółtą?! W sumie obojętnie, bo i tak nigdzie w niej nie wyjdę, ale sam fakt, to nie było w moim stylu! Wzięłam ją i zmierzałam do swojej torby po dresy, po czym się przebrałam i rzuciłam na torbę ciuchy. Podeszłam do Mateusza, a on skierował wzrok w moją stronę.

- Ładnie ci w żółtym i dresach!
- Dzięki skarbie!
- Do usług! - powiedział, wstając z materacu.

Podszedł i mnie przytulił, był to mocny przytulas.

- Dobra, już już! Chcesz mnie udusić?
- Oczywiście, że nie! Po prostu potrzebuję twojej bliskości.
- Rozumiem, ale zostawmy to na później, a teraz weźmy się do roboty, bo takim tempem nie skończymy jej przez dobre dwa następne lata!
- Ahhh... Niech ci będzie!

Oboje zabraliśmy się za gipsowanie dziur, które zrobił staruszek podczas naprawiania. Oczywiście w tle leciała muzyka, co umilało nam pracę. Szybko zabraliśmy się za wykładanie paneli w jednym z trzech pomieszczeń. Na początku sypialnia, a mianowicie pokój, który miał nią być. Ja obcinałam i podawałam, a Mateusz kładł, oczywiście robiliśmy to w rytm muzyki, nawet tańczyliśmy i się wygłupialiśmy. Szło nam to bardzo sprawnie, ponieważ przestrzeń nie była zbyt duża, ale wystarczająca dla nas. Kiedy skończyliśmy, spojrzałam na zegar. Była 14.50, nie była to późna godzina.

- Tak sobie myślę, że na dziś skończymy, co ty na to? - spytał Mateusz.
- Hmmm... A potańczymy?
- Oczywiście, trzeba ćwiczyć do konkursu!
- Jeeej! To odpalaj muzykę!
- Haha jaka napalona, nie wierzę.

------------●-----------●-------------●--------------●------------●----------●---------●---------●---------●-----------

Nie wierzyłem własnym oczom, że Łucja była tak podjarana, kiedy się zgodziłem. Oczywiście byłem zmęczony, ale jak mógłbym jej odmówić? Cieszyła się z każdej chwili, którą spędzaliśmy razem.
Cieszyłem się jej szczęściem zawsze, co bardziej mnie przekonywało jak bardzo ją kocham i nie chciał jej stracić. Kiedy ona tańczyła, nie mogłem się na nią napatrzeć, robiła to cudownie i podniecająco. Kiedy się do mnie zbliżała, czułem ogromne motyle w brzuchu, co nie ukrywam, podobało mi się to bardzo. Wiedziałem, że to ta jedyna, byle nic się nie spierdoliło...
Pomimo mojego zmęczenia, włączyłem muzykę i rzuciłem Łucji spojrzenie.

- To co? Zaczynamy? - spytałem.
- Jak najbardziej!

Zabraliśmy się za kolejne kroki do naszej choreografii. Po niecałej godzinie musiałem przyznać się do mojego zmęczenia, bo nie wytrzymałbym więcej.

- Skarbie...
- Tak?
- Musimy zakończyć naukę na dziś...
- Dlaczego?
- Nie dam już rady, jestem zmęczony.
- Dobra! To ty odpocznij, a ja skoczę po pizzę.
- Sama nigdzie nie pójdziesz!
- Oj daj spokój, nic mi się nie stanie!
- Gdybym miał siłę, to bym poszedł z tobą.
- Wiem, ale odpocznij. Pojadę pociągiem do Malone!
- Dobra, tylko szybko wracaj!
- Oczywiście, jakby coś to dzwoń!

Taniec ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz