Rozdział 24

2.8K 114 29
                                    

 - Nie wierzę, że kazali wam myć służbowe terenówki. - zaśmiałam się gdy siadaliśmy przy stole na stołówce.

- To uwierz.

- Przejmujące zajęcie. - cała trójka miała skwaszone miny. Ewidentnie nie spodobało im się mycie samochodów.

- A ty co ciekawego porabiałaś? Zwyciężczyni zabawy dla dzieci. - Alex był dzisiaj bardzo sarkastyczny.

- I po co ta złość? Też ciężko pracowałam.

- Nad czym?

- Nad naszą strategią.

- Wymyśliłaś coś ciekawego?

- Nieszczególnie. Myślałam co by tu zrobić i doszłam do wniosku, że nie ma co komplikować sobie życia. Cała misja polega w sumie na mnie i na tobie. - wskazałam widelcem na brunetkę.

- Alex nie wiele zdziała stojąc ciągle przy Catherinie. Możesz jedynie pomóc mi w obserwacji Hideto i reszty sali.

- Niestety. - burknął blondyn bawiąc się swoim jedzeniem.

- Ja będę chodziła jako kelnerka i postaram się przysłuchiwać jego rozmową. Coco będzie miała najważniejsze zadanie. Musisz dostać się do jego pokoju i skopiować wszelkie dokumenty. Kamer nie ma co tykać, bo nic nie zmienią. Jeśli przebierzesz się za sprzątaczkę to bez problemu dostaniesz klucz. Oprócz tego polegamy na ciągłej komunikacji i stałym przekazie informacji i ostrzeżeniach przez możliwymi problemami.

- Okey. Całkiem rozsądne.

- I najmniej inwazyjne. Naprawdę nie ma sensu bardziej wymyślać. Catherina musi się tym zadowolić albo niech sobie poszuka innego zespołu.

- Słusznie. - resztę obiadu dokończyliśmy w milczeniu.

- Co robimy dziś wieczorem? - Alex spytał gdy wychodziliśmy ze stołówki.

- Ja mam dzisiaj patrol. - Charles wzruszył ramionami z geście rezygnacji.

- My planujemy trochę poszperać w sieci. Musimy znaleźć jedną rzecz.

- Ale z was nudziarze. Sam mam iść do „Hangaru"?

- Poszukaj sobie zajęcia. Poćwicz, pograj w gry albo spytaj czy trzeba umyć jeszcze jakieś pojazdy.

- Nie dziękuję. Z kim jedziesz na ten patrol?

- Od nas z Markiem i od „Gammy" jadą dwie osoby. A co?

- Nic. Spytam się czy mogę się wkręcić. Zanudzę się jeśli zostanę sam w baraku.

- Nie zapominaj, że żyje w nim jeszcze 50 innych osób.

- Wiem. Ale to nie to samo.

~*~

- Masz coś?

- Nie pospieszaj mnie! Na telefonie jest trudniej cokolwiek zrobić. To nie komputer.

- Ale jesteś pewna, że cie nie namierzą?

- Liz! Spokojnie. Korzystam ze swojej sieci, którą zabezpieczyłam własnym kodem. Mam też kartę, która działa tylko ograniczony czas. Potem jest niewykrywalna. Gdybym korzystała z lokalnego omputera, gdzie musimy się zalogować to mogliby mnie namierzyć. Z telefonu nie pójdzie im tak two. Zaufaj mi.

- Dobrze. Ufam. Po prostu się denerwuję.

- Nie masz czym. Za kilka minut powinnam mieć wszystkie pliki dostępne.

- Okey. - byłyśmy w naszym pokoju. Ja nerwowo chodziłam z kąta w kąt, a Coco leżała na swoim łóżku i ze skupieniem klikała w telefon. Wreszcie miałyśmy chwilę, żeby zająć się tajemniczym wyjazdem p. Olafa. Miałam nadzieję, że Coco coś znajdzie.

Agentka K9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz