- Bardzo miło mi przywitać nowe zdobycze. Brakowało nam ostatnio świeżego mięsa, dlatego liczę na owocną współpracę. No i mam nadzieję, że okiełznacie w końcu te dwa niewyżyte samce. - Marco, lider "GAMMY" przywitał nas na porannej zbiórce przy głównym boisku. Reszta patrolu również przyjęła nas ciepło i wszyscy zaśmialiśmy się na wzmiankę o naszych "kochankach". Nie było już w obozie nikogo, kto by nie wiedział o tych związkach. Co prawda nie jesteśmy jedynymi parami, bo w wielu innych drużynach też znajdują się młodzi zakochani, ale w "GAMMIE" jesteśmy tematem numer jeden.
- My również cieszymy się na przyszłą współpracę. Obiecujemy, że dobrze się nimi zaopiekujemy. - po wymianie zdań i uprzejmości nadeszła pora ciężkich treningów. Przyzwyczajenie się do nowej pozycji i umiejętności innych członków było kłopotliwe przez pierwszych kilka godzin. Potem zaczęłyśmy się zlewać w jedną całość i działaliśmy szybko, zwinnie i skutecznie.
Walka wręcz, strzelnica, tropienie, zwiad po lesie, formacja watahy. Z czasem każda z tych czynności stawała się dla mnie tak naturalna jak oddychanie. Po skończonym treningu poszliśmy wszyscy na stołówkę. Mało uczęszczane miejsce, a o jego istnieniu dowiedziałyśmy się dopiero teraz. Normalnie każdy barak ma własną kuchnię i sami sobie gotujemy, ale podczas ciężkich ćwiczeń, kiedy przerwy między zajęciami są krótkie przychodzi się tutaj i zjada małe co nieco.
Stołówka kolorystyką przypominała taką z więzienia, ale różniła się nowoczesnym sprzętem, wygodnymi krzesłami, telewizorem i głośnikami. Zapach świeżo upieczonego pieczywa osiadł na każdym centymetrze jadalni.
- Miło wiedzieć, że ktoś nas poinformował o tym miejscu. - stwierdziłam ustawiając się do kolejki przy bufecie. Przez chwilę poczułam się jak na szkolnej przerwie.
- Wcześniej był tu jakiś magazyn. Albo piwnica. Catherina zleciła przerobienie tego miejsca na stołówkę niedawno. Chyba zrozumiała, że grafik jaki dla nas zrobiła nie pozwala na swobodne powroty do baraków i ugotowanie sobie czegoś do jedzenia.
- Logiczne. - kiedy zapełniliśmy nasze tacki lekkimi posiłkami i usiedliśmy przy stole, nie minęło pięć minut, jak jakiś młody chłopak wbiegł do stołówki i zaczął wrzeszczeć:
- Alarm! Nagły apel przy dziedzińcu! Pani Catherina chce wszystkich widzieć... Teraz!! - i wybiegł tak szybko jak przybiegł. Na sali od razu zrobiła się wrzawa, ludzie nie ogarniali co się dzieję, a nasza czwórka spojrzała po sobie, po czym zerwała się i dołączyła do tłumu cisnącego się na zewnątrz.
Na dworze patrole zaczęły się ustawiać na swoich pozycjach. Dołączyliśmy do „GAMMY" i ustawiliśmy się według stopnia. Panował chaos i hałas. Każdy głośno zadawał pytania i spekulował co mogło być tak ważne, że przerwało rutynę obozu i zmusiło CEO organizacji na ogłoszenie nagłego zebrania. Drugie pytanie było takie, dlaczego n a m też musi to powiedzieć. Cokolwiek by to nie było, nie wróżyło niczego dobrego.
W końcu z głównego budynku wyszła Catherina, a za nią kilku jej sługusów. Ktoś szybko podał jej mikrofon, brunetka przejrzała ostatni swoje notatki i z wyrazem twarzy pełnym zaniepokojenia, a nawet smutku spojrzała na nas i momentalnie nastała cisza. Napięcie wzrastało w zastraszającym tempie.
- Przepraszam, że kazałam wam przerwać wasze zajęcia, ale informacje jakie do nas dotarły są bardzo niepokojące i chciałabym, żeby każdy z was uważnie mnie wysłuchał i uznał to za przestrogę. Patrol „ALPHA" od miesiąca brał udział w jednej z tajnych misji w Japonii. Ich zadaniem była infiltracja groźnej grupy przestępczej, która zajmowała się handlem bronią chemiczną. Codziennie dostawaliśmy krótkie raporty streszczające działania drużyny i jak dotąd wszystko szło pomyślnie. ALPHA miała być tylko obserwatorem wydarzeń, ale od kilku dni nie dostawaliśmy żadnych wiadomości. Dopiero dzisiaj godzinę temu dostaliśmy zdjęcia... - w tym momencie głos Catheriny się załamał i było to bardzo niepokojące, bo jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Kobieta była na skraju łez. Aż sama poczułam ucisk w żołądku i pieczenie w oczach.
CZYTASZ
Agentka K9
AksiyonPo tragicznym wypadku rodziców, Lizzy musiała dorosnąć zdecydowanie szybciej niż to zaplanowała. Pogodzenie pracy ze szkołą i zajmowanie się jeszcze domem powoli zaczynało ją przytłaczać. Będąc na granicy wytrzymałości, stara się pogodzić koniec z k...