ROZDZIAŁ 25

2.1K 112 15
                                    

 - Opowiadaj. Co się tam wydarzyło? - usiedliśmy na łóżku blondyna. Postanowiliśmy spotkać się w jego pokoju. Alex wciąż był zbyt roztrzęsiony, ale zdołał się przebrać i wziąć prysznic.

- Najchętniej wypaliłbym sobie ten wieczór z pamięci. Cały czas czuję łapska tego zboczeńca na sobie. - chłopak wzdrygnął się jakby strzepywał pająka. Coco usiadła obok niego i mocno go objęła. Ja zajęłam miejsce na jednym z foteli naprzeciw łóżka.

- Dowiedziałeś się czegoś konkretnego?

- Nie. Całą uwagę skupiałem na tym, żeby nie puścić pawia albo nie przywalić mu w ryj. Najgorsze było to, że Catherina siedziała obok i nie zrobiła nic by go powstrzymać. Rozmawiali o starych czasach jakby nic się nie wydarzyło!

- Moja znajomość też nie należała do najprzyjemniejszych. - odsłoniłam kołnierz bluzki i pokazałam im dużą, czerwoną malinkę, którą zrobiła mi tamta kobieta.

- Charles się wścieknie, jak ją zobaczy. - jęknęłam. Zalało mnie zażenowanie i złość. Nie tak miała wyglądać nasza misja. Catherina nic nam nie powiedziała i jeszcze wymagała, żebyśmy działali wbrew sobie.

- Ta baba posunęła się dzisiaj za daleko. Może nie byłbym taki wściekły, gdyby chociaż nas uprzedziła. A ona wolała to zataić i spodziewała się nie wiadomo czego.

- Tu się z tobą zgadzam. Ale musimy zagryźć zęby i doczekać do czwartku.

- Najchętniej to zagryzłbym swoje zęby na jej krtani i napawał się widokiem jak się wykrwawia. - dzisiejszy wieczór naprawdę mocno wstrząsnął Alexem. Bardzo rzadko widuję go takiego nabuzowanego.

- Spokojnie kochanie. Mój „towarzysz" nie był taki natarczywy jak wasi...

- I miał kurwa szczęście, bo jak bym mu zajebał to był już nie wstał. - oczy blondyna aż zmieniły kolor, był taki wkurzony.

- ... i niczego konkretnego mi nie zdradził. Tylko pijackie brednie. A u ciebie jak? Poza oczywistym. - brunetka machnęła wymownie ręką.

- Oprócz tego, że przede mną jej uwagę skupiła Angela, która potem zostawiła jej piękną bliznę po pazurach na obojczyku, to nic więcej z niej nie wyciągnęłam. I tak nie miałam ochoty na rozmowę.

- Angela tam była? Kiedy?

- Nie mam pojęcia. Ale pamiętacie co mówił Orlando? Nie widzieli się ponad pięć lat, czyli to było jeszcze przed założeniem organizacji. Tylko dlaczego Angela tam wtedy była?

- A nie mówiła przypadkiem, że siedzi w tym od rozpoczęcia ich działalności?

- Ale „Making Possibilities" działa „legalnie" i jawnie dopiero od dwóch lat. To po co miała by w tym siedzieć tyle czasu?

- Nie wiem. - stwierdziłam mając pustkę w głowie.

- A jeśli robili na nich pierwsze testy? To miało by sens. Od kogoś musieli zacząć. - Alex trochę ochłonął. Leżał razem z Coco oparty o drewnianą ramę łóżka. W dłoni nie wiedzieć skąd trzymał zimne piwo.

- Może masz rację. Skąd to masz?

- Ten hotel ma fajne skrytki. Pod materacem jest mała lodówka, a w niej takie skarby. Chcecie?

- Się jeszcze głupio pytasz. Dawaj. - blondyn sięgnął pod mebel i wyjął dwie, zielone butelki. Otworzył je zębami i podał jedną mi, a drugą Coco. Lekko gorzkawy posmak piwa był idealnym ukojeniem zszarganych nerwów. Od razu myślało mi się lepiej. Rozsiadłam się wygodniej na fotelu. Przewiesiłam nogi przez podłokietnik i gapiłam się na miliony świateł za oknem.

Agentka K9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz