Rozdział 5

475 18 2
                                    

Jeremy to zdecydowanie najgrzeczniejsze dziecko jakie w życiu widziałam. Nie uciekał, nie płakał i grzecznie wykonywał moje polecenia.
-Smakuje ci? - spytałam go, gdy zaczęliśmy jeść nasze lody, idąc w stronę parku.
-To najlepsze lody na świecie! - uśmiechnął się, z nosem ubrudzonym od loda. Wytarłam mu buźkę i szliśmy dalej.
Pogoda była naprawdę świetna. Nie było ani za zimno, ani za gorąco.
-Wujek! - krzyknął nagle mały i zaczął biec w czyjąś stronę. Spanikowana spojrzałam na osobę, do której biegł.
-Zayn? - zaskoczona podeszłam do mężczyzny, który witał się z chłopcem.
-Evelynn? - był równie zaskoczony jak ja - Co tu robisz z Jeremy'm?
-Jestem jego opiekunką.
-Harry mi coś wspominał, ale nie mówił, że to właśnie ty - zaśmiał się zakłopotany - Jak sobie radzisz? - spytał, gdy usiedliśmy całą trójką na ławce.
-Chyba całkiem nieźle, Jer to prawdziwy aniołek.
-Zdecydowanie. Harry odwalił świetną robotę z jego wychowaniem - powiedział ze smutnym uśmiechem.

Zaczęłam zastanawiać się, gdzie tak właściwie jest żona Harry'ego. Jest na jakimś służbowym wyjeździe? A może od nich odeszła?

-Skąd się znacie? - zaczęłam inny temat, aby pozbyć się niezręcznej ciszy.
-Chodziliśmy razem do liceum, tak samo jak z resztą paczki.
-To znacie się już dosyć długo.
-Tak. Na chwilę nasze drogi się rozeszły, kiedy każdy z nas wybrał studia na innych uczelniach, ale jak widać, ciężko nas rozdzielić - powiedział, posyłając mi uśmiech.
-Kto jeszcze jest w waszej paczce? - spytałam zaciekawiona. Zauważyłam że rozmowa o jego przyjaciołach sprawia mu radość.
-Niall, Liam i Louis. Ten ostatni to istny idiota, ale i tak wszyscy go kochają - przerwał na chwilę, sprawdzając coś na telefonie - O mam! - obudził się nagle, pokazując mi zdjęcie, na którym był on, Harry i trójka innych chłopaków. Na fotografii byli dużo młodsi - Zrobiliśmy to zdjęcie przed wyjazdem na studia.
-Widać, że zgrana z was paczka - powiedziałam z uśmiechem.
-Muszę już iść Eve - wstałam z ławki razem z nim - Może wymienimy się numerami?
-W sumie dobry pomysł - posłałam mu uśmiech i wystukałam swój numer na jego telefonie.
-Dzięki, zadzwonię do ciebie wieczorem, pa - pocałował mnie w policzek i szybko odszedł, zostawiając mnie w szoku.
-Lubisz wuja Zayn'a? - spytał Jer, chwytając mnie za rękę.
-Tak, fajny z niego kolega - odpowiedziałam nadal otępiała.

Dokończyliśmy nasze lody, spacerując po okolicy. Wróciliśmy do mojego samochodu, po czym ruszyliśmy do domu. Na mieście jak zwykle były korki, przez co droga powrotna zajęła nam prawie 40 minut. Po męczącej jeździe weszliśmy do domu, zdjęliśmy buty i rzuciliśmy się na kanapę. Zegar pokazywał już godzinę 16. Włączyliśmy telewizor i postanowiliśmy obejrzeć jakąś bajkę.
-Może Toy Story? - zaproponowałam, przypominając sobie, że mały kocha tą bajkę tak samo jak ja.
-Tak! - krzyknął z podekscytowaniem.
W trakcie napisów początkowych poszłam do kuchni, aby zrobić trochę popcornu. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam z niechęcią, widząc, że to Toby.
-Tak słu...
-Gdzie jesteś? - przerwał mi pretensjonalnym tonem.
-W pracy - odpowiedziałam, skupiona na wsypywaniu ziarenek do maszyny do popcornu.
-Przecież skończyłaś już ponad godzinę temu, nie okłamuj mnie.
-Zaczęłam pracę jako opiekunka do dzieci, nie mogę teraz rozmawiać - wywróciłam oczami.
-Ta i w pracy robisz popcorn? - spytał z kpiną w głosie, gdy zaczął strzelać popcorn.
-Tak, będziemy oglądać bajkę.
-Nie wierzę ci ani trochę, zdradzasz mnie? - w moich oczach pojawiły się łzy.
-Naprawdę tak o mnie myślisz? - spytałam z gulą w gardle - Nie zrobiłabym ci tego.
-Przestań kłamać, dobrze wiemy, że poszłabyś do pierwszego lepszego - prychnął, a ja byłam już na skraju płaczu.
-Jak śmiesz tak mówić? - mój głos się załamał.
-Bo taka prawda. Kończę, zadzwoń jak przestaniesz być zdzirą - i tak po prostu się rozłączył.
Poczułam, jak z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
Nie poznawałam go. Nigdy nie zwracał się do mnie w taki sposób. Skąd wpadł na pomysł, że mogę go zdradzić?
Nadal przybita wróciłam do salonu z miską popcornu.
-A oto popcorn dla małego aniołka - powiedziałam ze smutnym uśmiechem, podając małemu miskę.
-Dziękuję! - przytulił mnie, a jego mina po chwili zrzedła - Czemu płakałaś? - spytał ze smutkiem w oczach.
-Pokłóciłam się z kimś, ale już jest dobrze - złożyłam na jego czole pocałunek i wróciliśmy do oglądania bajki. Z minuty na minutę moje powieki zaczynały się robić coraz cięższe i już po chwili zasnęłam.

Obudził mnie głośny huk. Przestraszona rozejrzałam się. Uspokoiłam się, uświadamiając sobie, że to dźwięk strzałów Chudy'ego. Powoli zdjęłam z siebie chłopca, który nadal spał i wstałam, aby rozprostować kości. Na zegarze była już 18. Wpadłam na pomysł, aby zrobić jakąś kolację, Harry pewnie będzie zmęczony i głodny po pracy, a nam też przyda się zjeść coś po tych lodach. W lodówce było wszystko, co potrzebne do jakiejkolwiek potrawy, przez co dość długo zastanawiałam się, co zrobić. Wybór padł na sałatkę grecką i kanapki. Wzięłam się do roboty. Zaczęłam kroić warzywa, gdy nagle coś pociągnęło mnie za nogawkę.
-Coś się stało Jer? - spytałam widząc chłopca obok siebie.
-Mogę pomóc?
-Jasne, możesz umyć liście sałaty - uśmiechnęłam się, po czym postawiłam przy zlewie krzesło, aby mały mógł bez problemu sięgnąć do kranu.
-Co będziemy jeść? - spytał odkręcając kurek.
-Sałatkę i kanapki - odpowiedziałam, kończąc krojenie ogórka.
Robienie kolacji poszło nam razem strasznie szybko. Wymieszaliśmy sałatkę i dodaliśmy do niej fetę, a kanapki posmarowaliśmy jakimiś dżemami i masłem orzechowym.
Układałam wszystko na stole w jadalni, gdy ktoś wszedł do domu.
-Jestem! - krzyknął Harry, zdejmując buty i marynarkę.
-Tata! - chłopiec pobiegł do niego z wielkim uśmiechem.
-Hej synku - brunet wziął go na ręce i mocno przytulił, jakby nie widział go przez kilka dni. Ten widok strasznie mnie rozczulił - Witaj Eve - mężczyzna podszedł do mnie i złożył na moim policzku szybki pocałunek.
-Jak było w pracy? - spytałam lekko zarumieniona.
-Wyjątkowo dobrze, ale musiałem zostać chwilę dłużej, bo stażyści znowu pomylili jakieś papiery - westchnął ze zrezygnowaniem - A tobie jak minął dzień z małym? - spytał nalewając sobie sok w kuchni.
-Jer to naprawdę świetny dzieciak, myślę, że tak szybko się mne stąd nie pozbędziesz - zaśmiałam się, patrząc na chłopca, który układał poduszki na kanapie.
-Nie mam takiego zamiaru - odpowiedział brunet z delikatnym uśmiechem - Może zrobimy coś do jedze...
-Nie trzeba, kolacja już stoi na stole - przerwałam mu, idąc w stronę jadalni. Zaskoczony mężczyzna usiadł do stołu. Poszłam po chłopca do salonu i usiadłam razem z nim.
-Eve, nie trzeba było - mężczyzna był trochę zakłopotany.
-Trzeba. Po pracy musisz sobie odpocząć, a nie jeszcze przejmować się robieniem kolacji - odpowiedziałam, nakładając na nasze talerze sałatkę.
-Naprawdę dziękuję, odwdzięczę ci się jakoś - posłał mi wdzięczny uśmiech, który odwzajemniłam.
-Nie musisz, nie zrobiłam tego abyś czuł, że jesteś mi coś winien.
-I tak ci się odwdzięczę - puścił mi oczko i zaczął jeść - Ale zajebiste - mruknął z sałatką w ustach.
-Uznam to jako komplement - również wzięłam kęs sałatki - Faktycznie zajebiste - szepnęłam, przyznając mu rację, na co się zaśmiał.
-Co to znaczy zajebiste? - wtrącił nam Jeremy.
-To znaczy, że coś jest bardzo dobre - odpowiedział mu Harry, popijając sok.
-To jest zajebiste! - krzyknął chłopiec, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
Zdecydowanie pokocham tą pracę.

____________________________________

Wow, to już 5 rozdział. Dziękuję wszystkim za gwiazdki i zapraszam do dzielenia się emocjami pod rozdziałem 💞

Two souls One love | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz