Rozdział 9

455 15 0
                                    

Evelynn's POV

".... nie mogę patrzeć na taką dziwkę jak ty..." Te słowa nadal chodziły mi po głowie i coraz bardziej mnie dobijały, nawet gdy siedziałam obok Harry'ego w jego samochodzie.
-Naprawdę musimy tam jechać? - spytałam po raz etny, nie będąc przekonana do jego pomysłu.
-Tak. Zayn załatwi tego gnoja raz na zawsze - powiedział stanowczym głosem, nie odwracając wzroku od drogi.
Przez następne 15 minut się nie odzywaliśmy, a brunet nucił piosenki płynące z radia. Zaparkowaliśmy pod dużym, szarym budynkiem. Niechętnie wysiadłam widząc, że to komisariat, ale nie chciałam, aby Harry przyjechał tu na marne. Weszliśmy przez jasne, przeszklone drzwi, a moim oczom ukazał się mulat rozmawiający z jakimś innym policjantem. Wyglądał na zaskoczonego, gdy nas zauważył. Od razu przerwał rozmowę i do nas podszedł.
-Hej, co wy tu robicie? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-My... Mamy dosyć delikatną sprawę, która nie może czekać.
-Chodźmy do mnie - ruchem dłoni zaprosił nas do swojego biura i usiadł za biurkiem. Zajęliśmy krzesła przed nim, a między nami zapadła cisza - Więc, co was do mnie sprowadza? - zaczął, próbując zachęcić nas do rozmowy.
-Eve, dasz radę o tym mówić? - spytał mnie Harry.
Nagle ogarnęło mnie uczucie duszności, a moje dłonie zaczęły się minimalnie trząść. Brunet położył mi dłoń na plecach, aby dodać mi otuchy. Niezbyt mi to pomogło, a mój głos był bardzo niestabilny.
-Chodzi o mojego... byłego już chłopaka - niepewnie spojrzałam Zayn'owi w oczy - On... Wczoraj... - plątałam się w słowach, przez co było mi strasznie głupio. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i odsłoniłam włosy z, zasłanianej przeze mnie do tej pory, lewej strony twarzy. Mulat wciągnął powietrze ze świstem. Nagle wstał z fotela, nerwowo przeczesując palcami włosy. Przez chwilę patrzył tępo na widok za oknem, jakby próbował pozbierać myśli. Po chwili ponownie odwrócił się w naszym kierunku.
-Kiedy to się stało? - spytał cicho.
-Wczoraj - odpowiedziałam mając w oczach łzy na samo wspomnienie tej sytuacji.
-Okej, dajcie mi więcej szczegółów, a jeszcze dzisiaj tego chuja zgarniemy - pięści mulata momentalnie się zacisnęły - Mógłbym porozmawiać z Evelynn na osobności?
-Tak, jasne - zakłopotany brunet wstał z miejsca i spojrzał na mnie, sprawdzając czy mi to pasuje. Kiwnęłam lekko głową, po czym opuścił pomieszczenie.
-A więc?
-Przepraszam, że wczoraj nie przyjechałem, wypadło mi coś - zmieszany spuścił wzrok na podłogę.
-Nie szkodzi - zmusiłam się na lekki uśmiech.
-Może gdybym przyjechał, wszystko potoczyłoby się inaczej - podniosłam wzrok na jego oczy, które patrzyły teraz na mnie z poczuciem winy.
-Nawet tak nie myśl. Nikt nie wiedział, że tak to się skończy - wzruszyłam ramionami, próbując udawać w miarę silną, mimo, że cała drżałam, a w środku byłam rozbita na milion kawałeczków.
-Jak sobie radzisz? - usiadł obok mnie na blacie swojego biurka.
-Em... - przez chwilę zawahałam się, czy nie powiedzieć mu o tym, jak naprawdę się czuję, ale nie zniosę takiej dawki współczucia i patrzenia na mnie, jak na małą dziewczynkę, która sobie nie radzi. Nie po to tyle walczyłam, aby pokazać matce moją niezależność od niej i od jej pieniędzy, aby teraz znowu...
-Halo, Eve? - poczułam dotyk na moim ramieniu, przez co lekko podskoczyłam - Wszystko w porządku? - mulat wyglądał na naprawdę zmartiwionego, a ten widok ściskał mi serce, ale nie chciałam pokazywać, że jestem słaba.
-Tak. Jakie chcesz znać szczegóły... tej sprawy? - starałam się kontrolować mój głos i brzmieć jak najpewniej się da.
-Imię i nazwisko tego... ekhm, adres zamieszkania i w sumie cokolwiek co uda nam się go jeszcze bardziej pogrążyć - Zayn wyjął z szuflady jakąś kartkę, długopis i zaczął zapisywać informacje, jak tylko zaczęłam mówić. Opowiedziałam mu też trochę o ostatnich dziwnych zachowaniach Toby'ego i rzucanych w moją stronę oskarżeniach, obelgach... Gdy już kończyliśmy, przyszedł Harry z kawą dla mulata i uważnie słuchał każdego mojego słowa.
-A to skurwesyn - mruknął pod nosem, licząc, że nikt tego nie usłyszy. Zaśmiałam się cicho pod nosem i powoli wstałam z miejsca.
-Ja będę się już zbierać.
-Odwiozę cię - zerwał się od razu brunet.
-Nie trzeba, nie chce sprawiać ci jeszcze większych kłopotów...
-To dla mnie żaden kłopot - posłał mi swój piękny uśmiech, po czym pożegnał się z Zayn'em i otworzył przede mną drzwi.
-Dzięki za pomoc - powiedziałam, przytulając się na pożegnanie z mulatem.
-Nie ma sprawy Ev - odrywając się ode mnie, przelotnie pocałował mój zdrowy policzek. Poczułam jak na moją twarz wstępuje rumieniec, przez co od razu starałam zasłonić się swoimi włosami. Czym prędzej ruszyłam w stronę wyjścia z budynku, oczywiście z Harry'm u boku.

Od wczoraj zaczęłam czuć się przy nim wyjątkowo bezpiecznie. Gdzieś wewnątrz mnie pojawiła się myśl, że chciałabym aby zawsze przy mnie był. W sumie odkąd on i Jeremy pojawili się w moim życiu, wbrew pozorom wiele się zmieniło. Codziennie rano wstawałam z uśmiechem, na samą myśl, że spędzę z tym maluchem kolejny dzień. No i Harry. Jakby się zastanowić, to niewiele o nim wiem, wręcz nic. Może powinnam stworzyć okazję, aby lepiej go poznać?

Brunet otworzył przede mną drzwi samochodu, na co nieśmiało się uśmiechnęłam i zajęłam miejsce pasażera. Już po chwili mężczyzna siedział za kierownicą i wkładał kluczyk do stacyjki.
-Może wyskoczymy na jakieś śniadanie? - spytał, przygryzając przy tym dolną wargę. Możliwe, że patrzyłam na niego ciut za długo, bo na jego usta wstąpił mały uśmieszek. Speszona odwróciłam wzrok, w myślach uderzając się ze wstydu w drugi policzek.
-A co proponujesz?
-A to już tajemnica - gestem ręki udał, że zamyka buzię na zamek, po czym odpalił samochód i ruszył z piskiem opon.
Nieco rozbawiona tym, jak dziecinny potrafi czasem być, pokręciłam głową i odwróciłam wzrok na widoki za oknem. Było mi jakoś za cicho, więc włączyłam radio i wybrałam jakąś rock'ową stację. Akurat leciała piosenka "Trying not to love you" zespołu Nickelback, który ubóstwiam. Już od pierwszej zwrotki zaczęłam nucić melodię, a nawet podśpiewywać tekst utworu. W połowie refrenu dołączył do mnie Harry, przez co skończyliśmy śmiejąc się i śpiewając każdą piosenkę po kolei. Muszę przyznać, że loczek ma całkiem niezły głos z fajną chrypką w niektórych momentach. W o wiele lepszych humorach wysiedliśmy pod jakąś przytulną knajpką i zajęliśmy stolik w środku.
Powoli usiadłam na przeciwko bruneta, przyglądając się z fascynacją pomieszczeniu. Pod sufitem w całym lokalu wisiały lampki wyglądające jak żarówki, które nadawały temu meisjcu niesamowitego klimatu, a na ich kablu oplecione były gałęzie z liściami przypominające winorośl. Ściany były wykonane z surowej, czerwonej cegły, a na ich wolnych fragmentach rozwieszone zostały duże, czarno-białe obrazy przedstawiające stolice różnych państw.
- Chyba ci się podoba - stwierdził loczek, wybudzając mnie nieco z zachwytu.
-Tak, zdecydowanie nie raz tu jeszcze wpadnę - uśmiechnęłam się do niego. Podeszła do nas kelnerka, aby złożyć zamówienie.
-Witam, co podać? - spytała aż przesadnie miło, trzepocząc rzęsami w stronę mojego towarzysza. Nagle poczułam w środku nieznane mi dotąd uczucie, które aż zakłuło mnie w mostku. Zazdrość.
-Dla mnie espresso i naleśniki z owocami, oreo i bitą śmietaną - powiedział, nawet na nią nie patrząc - A co dla ciebie Eve? - skierował na mnie swoje spojrzenie. Zgryzłam wnętrze policzka, próbując szybko się zdecydować, ale marnie mi to wyszło.
-To samo, tylko z latte zamiast espresso - odpowiedziałam, zamykając menu.
-Wszystko dla państwa? - i znowu usłyszałam jej przesadnie słodki głos.
-Tak, dziękujemy - brunet ponownie nie zaszczycił jej swoim spojrzeniem nawet na chwilę. Kelnerka fuknęła pod nosem, zgromiła mnie zabijającym wzrokiem i odeszła, kręcąc biodrami - Jezu, w końcu poszła - westchnął mężczyzna, gdy kobieta zniknęła za barem.
-Myślałam, że zaraz jej ślinka pocieknie, gdy na ciebie patrzyła - prychnęłam, dopiero po chwili uświadamiając sobie, co powiedziałam. Usłyszałam tylko śmiech Harry'ego i poczułam jak chwyta moją dłoń, która leży na stoliku.
-Też to zauważyłem - powiedział, kreśląc kółka na mojej skórze. Jego dłoń wydawała się taka ogromna w porównaniu do mojej... - Eve? - nadal zaskoczona jego gestem, podniosłam na niego swój wzrok.
-Tak? - spytałam niepewnie.
-Cieszę się, że to akurat od ciebie odebrałem wtedy telefon - posłałam mu pytające spojrzenie - Wtedy, gdy zadzwoniłaś w sprawie opieki nad małym - dodał, wyjaśniając - W trakcie dnia dzwoniło do mnie wiele osób, ale byłem tak zawalony robotą, że nie miałem nawet kiedy odebrać - zaśmiał się.
-Czemu aż tyle pracujesz? - spytałam, w głębi ducha bojąc się, czy nie jest to zbyt osobiste pytanie.
-Przejąłem od ojca większość udziałów w jego firmie i próbuję mu pokazać, że dam sobie ze wszystkim radę - odpowiedział niemal niewzruszony.
-A co z matką Jeremy'ego? - natychmiast ugryzłam się w język. Czasem najpierw coś mówię, a później myślę, tak jak teraz.
-Ona...
-Prosze, oto państwa zamówienie - przerwała mu pochodząca do nas kelnerka z naszym jedzeniem. Tym razem jeszcze bardziej wypięła swoje piersi do przodu, przez co miałam wrażenie, że guzik od jej białej koszuli ma zamiar eksplodować. Harry zaśmiał się pod nosem, widząc moją reakcję. Kobieta postawiła przed nami kawy i talerze z naleśnikami i oburzona brakiem zainteresowania odeszła. Brunet tylko pokręcił głową.
-Smacznego Eve.
-Smacznego - odpowiedziałam, po czym zaczęliśmy w spokoju jeść nasz posiłek.

A mnie nadal nurtowało pytanie, na które nie poznałam odpowiedzi. Może to i dobrze, nie chciałabym popsuć dzisiejszej atmosfery, która panuje między nami.

Two souls One love | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz