Rozdział 6

476 16 0
                                    

Po wspólnie zjedzonej kolacji mały był już naprawdę zmęczony. Harry poszedł z nim na górę, aby przygotować go do snu, a ja zostałam na dole. Nie kazał mi myć naczyń, ale w sumie nie miałam nic do roboty. Umyłam już talerze, gdy przerwał mi głos mężczyzny.
-Ani się waż ruszać czegoś jeszcze - zagroził mi, zabierając z moich rąk miskę, którą już wkładałam pod wodę.
-Nudziło mi się - wzruszyłam ramionami, na co się zaśmiał.
-Pewnie jesteś padnięta po całym dniu. Najpierw kawiarnia, a później jeszcze opieka nad małym - westchnął - Strasznie ci dziękuję, Jer jest naprawdę szczęśliwy, a spędziłaś z nim dopiero jeden dzień.
-Opieka nad takim dzieckiem jak on to sama przyjemność - powiedziałam, ziewając.
-Jesteś już zmęczona, jedź do domu, wyśpij się, ogarnę to do końca - skinął głową na kilka naczyń, które zostały w zlewie.
-Nie wątpię, że poradzi sobie pan z kilkoma miskami - przewróciłam oczami i chwyciłam swoją torebkę.
Brunet odprowadził mnie aż do drzwi mojego samochodu.
-Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj - uśmiechnął się, opierając się o maskę samochodu. Jego oczy strasznie się błyszczały w świetle ulicznych lamp, ciężko było odwrócić od nich wzrok.
-Również dziękuję - zarumienioma odwzajemniłam uśmiech, wsiadając do samochodu - Na którą mam jutro być?
-Jutro mam strasznie zawalony dzień - przetarł swoją twarz ze zrezygnowaniem - Od rana jesteś w kawiarni więc nie ma szans, że...
-Mogę go wziąć ze sobą - wtrąciłam.
-Naprawdę dasz radę? Nie chcę aby przeszkadzał ci w pracy.
-Spokojnie, z Ritą coś wymyślimy. W razie czego mamy mały pokój na zapleczu.
-Ratujesz mi życie - powiedział z ulgą - Teraz to naprawdę będę musiał ci się jakoś odwdzięczyć.
-Już mówiłam, nie musisz mi...
-Muszę, bo sumienie nie da mi żyć - zaśmiał się - Już cię nie zatrzymuję, dobrej nocy Evelynn - posłał mi uśmiech i odsunął się od samochodu.
-Dobrej nocy Harry - odpowiedziałam, zamykając drzwi.

Droga do domu zajęła mi około 15 minut. Na mieście wyjątkowo nie było ani jednego korku. Zmęczona od razu wzięłam prysznic i rzuciłam się na łóżko. Miałam zamiar iść już spać, gdy przeszkodził mi mój telefon. Nie patrząc na to, kto dzwoni, odebrałam.
-Halo? - mruknęłam zaspana.
-Ktoś tu jest w świetnym humorze - usłyszałam dobrze znany mi śmiech.
-Ciebie też dobrze słyszeć Zayn.
-Nie przeszkadzam? Wydajesz się nieźle zmęczona.
-Nie przeszkadzasz, po prostu strasznie chce mi się spać - ziewnęłam, zmieniając pozycję na wygodniejszą.
-Dobra nie zajmę ci już dużo czasu. Co robisz jutro wieczorem? - jego pytanie zbiło mnie z tropu.
-Szczerze, to nie mam pojęcia.
-To dobrze się składa, bo mam bilety na premierę jakiegoś filmu i - przerwał na chwilę - Może chciałabyś się ze mną na niego wybrać? - spytał speszony.
-Ja... - przez chwilę zastanawiałam się, co odpowiedzieć - Dam ci znać jutro po południu, przepraszam, ale nie mam pojęcia do której będę opiekować się Jeremy'm.
-Rozumiem, to zgadamy się jutro. Wbiję do was do kawiarni więc do zobaczenia.
-Dobranoc - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i poprawiłam sobie poduszkę. Już po chwili poczułam, jak staję się coraz bardziej senna i odpływam.

Harry's POV

Po tym jak odjechała Evelynn wróciłem do domu. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem do kuchni. Faktycznie zostało mi tylko kilka misek po sałatce. Ta kobieta to istny anioł, jej obowiązkiem była wyłącznie opieka nad Jeremy'm, a ona jeszcze zrobiła kolację i była bliska pozmywania wszystkiego za mnie.
Pokręciłem głową z uśmiechem i odczytałem wiadomość, która właśnie przyszła na mój telefon.

Od: Tommo
Staryy moge wpaścv? Smutbo mi

Zaśmiałem się i odpisałem, a już po kilku minutach usłyszałem głos przyjaciela w progu salonu.
-Stary, muszę się napić - powiedział już lekko pijany i postawił na stole flaszkę wódki. Ze względu na małego nigdy się nie upijałem i wiedziałem, że muszę znać swój limit.
-Opowiadaj - nalałem nam soku i przyniosłem kieliszki. Louis wpadał do mnie tak spontanicznie tylko wtedy, gdy coś się u niego wydarzyło.
-Alice ze mną zerwała - zaśmiał się zrezygnowany - Wolała tego tępego chuja z naprzeciwka - dodał uderzając pięścią w blat stołu.
-Ciszej, jeszcze mi dziecko obudzisz - upomniałem go, marszcząc brwi.
-A no tak zapomniałem, sory - uśmiechnął się niewinnie i wypił duszkiem zawartość swojego kieliszka. Od razu skrzywił się i zaczął klnąć pod nosem - Agh co ja w tym widzę to nie wiem - powiedział, patrząc smutno na butelkę.
-Jest postęp, nie pijesz już codziennie - spojrzał na mnie złowrogo - No co? Próbuję znaleźć jakieś pozytywy - wzruszyłem ramionami i również wypiłem kielicha - Ble - jęknąłem popijając to sokiem.
-Styles, pizda z ciebie - zaśmiał się pijąc kolejny kieliszek.
-Wolę piwo - mruknąłem urażony jego uwagą.
-Ta, może jeszcze smakowe? - prychnął.
-A żebyś wiedział - warknąłem zerując kieliszek.
Co ja robię ze swoim życiem.

Evelynn's POV

Obudziły mnie promienie słońca, przedzierające się przez niezasłonięte przeze mnie okna. Przeklnęłam w myślach i leniwie podniosłam się z łóżka. Spojrzałam na zegarek, a moje zirytowanie stało się jeszcze większe, gdy zobaczyłam godzinę 7. Przeciągle jęknęłam i zeszłam na dół, zabierając ze sobą swój telefon. Czekając aż zaparzy się kawa, zadzwoniłam do Harry'ego z nadzieją, że go nie obudzę.
-Tak słucham? - odpowiedział mi jego zaspany głos z poranną chrypką.
-Hej, tu Eve. Nie obudziłam cię?
-Nie, mój znajomy zdążył zrobić to przed tobą - zaśmiałam się, słysząc w tle dźwięki z telewizora.
-To dobrze. Chciałam zapytać, czy mam przyjechać po małego , czy przywieziesz go do kawiarni.
-A w sumie możesz przyjechać. Wypadło mi jedno spotkanie, więc zjemy sobie razem jakieś śniadanie, jeśli nie masz innych planów.
-Nie mam, będę za pół godziny.
-A więc do zobaczenia - cmoknął żartobliwie do słuchawki i się rozłączył.
Zaśmiałam się pod nosem i nalałam do kubka gotowej już kawy. Poszłam na górę, aby zrobić poranną toaletę. Wzięłam prysznic i zrobiłam szybki, naturalny makijaż. Postanowiłam lekko podkreślić usta nude'ową pomadką. Przed wyjściem dopiłam kawę. Po 10 minutach byłam już pod drzwiami domu bruneta. Otworzył mi jeden z chłopaków ze zdjęcia, które pokazywał mi Zayn. Wyglądał, jakby dopiero się obudził, a jego włosy były w nieładzie.
-O witam...
-Evelynn - wyciągnęłam dłoń w jego kierunku.
-Gdzie moje maniery - teatralnie szybko się poprawił - Louis - odpowiedział, całując wierzch mojej dłoni, na co delikatnie się zaśmiałam. Domyśliłam się, że to ten, którego mulat nazwał się idiotą.
Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do kuchni, gdzie powitał mnie nieoczekiwany widok Harry'ego w samym ręczniku zawiązanym na biodrach. Na jego ciele znajdowały się jeszcze kropelki wody, a włosy był kompletnie mokre. Miał na uszach bezprzewodowe słuchawki i nucił jakąś piosenkę, mieszając coś w misce. Było to dosyć zabawne, gdy Louis nagrywał go, naśladując jego ruchy. Nie zauważył nas, dopóki Louis nie szturchnął go w ramię. Spalił buraka, gdy zobaczył mnie siedzącą przy wyspie.
-Hej Eve - zakłopotany złożył na moim policzku całusa i odwrócił wzrok na mojego towarzysza - Gdzie Jeremy?
-Eeee, nie wiem. Nie widziałem go jeszcze dzisiaj.
-Miałeś go obudzić - loczek klepnął się w czoło i odłożył nóż którym przed chwilą kroił pomidora.
-No zapomniałem noo - przeciągnął szatyn, wyrzucając ręce w górę.
-Może ja go obudzę? - zaproponowałam, a wzrok mój i Harry'ego się skrzyżował.
-Dzięki, ja w tym czasie się ubiorę czy coś - zaśmiał się, drapiąc się po karku.
Przepuścił mnie w drodze po schodach i zniknął za jednymi z drzwi. Cicho otworzyłam drzwi do pokoju małego. Na moje usta wskoczył mały uśmiech, gdy zobaczyłam go śpiącego z dużym misiem.
-Jer, pobudka! - krzyknęłam i zaczęłam go łaskotać.
-Eve! - wrzasnął przez śmiech i mocno się do mnie przytulił. Miał na sobie piżame z postaciami z Toy Story.
-Chodz się uszykować mały gentelmenie - poczochrałam go po i tak już rozwalonych włosach i pomogłam wybrać coś do ubrania oraz ułożyć jakąś fryzurę. Mały ubrał się, umył zęby i  zszedł ze mną na dół.
-Ale się odszczeliłeś młody! - krzyknął Louis z kanapką w ustach. Jeremy miał na sobie białą koszulkę, jasne jeansy z dziurami i białe tenisówki.
-Masz styl Eve - Harry puścił mi oczko i zaprosił nas do stołu. Usiadłam obok niego, a mały na miejscu przy szatynie. Jedliśmy śniadanie w naprawdę świetnej atmosferze. Louis ciągle żartował sobie z Jeremy'ego, przez co nie przestawaliśmy się śmiać, a zwłaszcza wtedy, gdy mały wymyślał jakieś teksty na zgaszenie go. Sięgałam po dzbanek z sokiem w tej samej chwili, gdy brunet, przez co niechcący go oblałam.
-Przepraszam! - zawstydzona zasłoniłam się rękoma, widząc jak na jego szarej koszulce powstaje coraz większa plama.
-Nic się nie stało - posłał mi uspokajający uśmiech i wstał od stołu, aby za chwilę pójść na górę i zmienić koszulkę na coś czystego. Wrócił po kilku minutach w czarnej koszuli z krótkim rękawem i jakimiś wzorkami. Wspólnie posprzątaliśmy po śniadaniu i wyszliśmy z domu.
-Nadal mam w samochodzie fotelik małego, więc może wezmę go od razu ze sobą - zaczęłam, gdy staliśmy na podjeździe.
-Ja muszę jechać już do pracy, a po drodze odstawię Louis'a - kiwnął na swojego Mercedesa, w którym siedział już szatyn - Bądź grzeczny Jer - ukucnął przy swoim synku i go przytulił.
-Pa tato - pokiwał mu, gdy ten siedział już za kierownicą. Brunet odkiwał mu z uśmiechem i odjechał.

___________________________________

Oto pierwszy rozdział z perspektywą naszego przystojnego loczka 😏
W następnych rozdziałach postaram się również, aby pojawiło się więcej perspektyw jego i innych bohaterów.

Angel xx

Two souls One love | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz