Tracy
Mogłam domyślić się, że coś nie gra, kiedy zaproponowałam Shawnowi spotkanie w czwartek, a on dwa razy upewniał się czy na pewno nie mam planów na ten dzień.
Cóż, nie wzbudziło to we mnie podejrzeń, po prostu stało się i dotarło to do mnie dopiero po fakcie, jednak jestem dorosła i nie zamierzam robić z tego tragedii.
Przecież to dobry plan, iść ze swoim byłym, tuż po zaprzestaniu unikania go do knajpy w walentynkowy wieczór, prawda?
Śmieszy mnie to za każdym razem, gdy o tym myślę, choć teoretycznie, dla singli w moim wieku to tylko jakiś dzień w połowie lutego, przepełniony przepychem prezentów, kwiatów i dupereli w kształcie serduszek, ale w mojej pamięci wciąż są walentynki, które spędzałam z nim kilka lat temu.
O ironio, idziemy nawet do lokalu, w którym, jeśli pamięć mnie nie myli, spędziliśmy jedną z naszych rocznic.
Jednak minęło sporo czasu i powinnam przestać rozkładać to w myślach na czynniki pierwsze. Może tak intensywnie nad tym rozmyślam po mojej ostatniej rozmowie z Rose, która uświadomiła mnie z jakiego powodu miałabym mieć plany na ten konkretny dzień.
Cholera, ona ciągle się ze mnie śmiała, kiedy podchodziłam do niej ze zbolałą miną, ponieważ postanowiła odliczać dni do czwartku, choć jej plany na ten dzień ograniczyły się do wyjścia samotnie na maraton filmowy.
Moja przyjaciółka od czterech lat była singielką i czuła się z tym naprawdę świetnie. Zdarzało jej się w tym czasie jakieś przelotne znajomości, lecz żadna nie przetrwała długo.
Znajomi i bliscy kierowali w jej stronę wszystkie możliwe docinki, ale ona totalnie wszystkich olewała i żyła swoim życiem, nie szukając żadnego księcia z bajki.
Właściwie często spędzałyśmy ze sobą walentynki, bo mi w życiu uczuciowym i bliższych relacjach, również szło dosyć średnio.
Przejrzałam się jeszcze raz w moim wielkim lustrze w przedpokoju, które kupiłam kilka dni temu na wyprzedaży w sklepie meblowym.
Miałam na sobie czarne jeansy, biały sweter z niewielkim dekoltem, musztardowy płaszcz i czarne botki. Włosy związałam w kucyk, ponieważ nie chciały ze mną dzisiaj współpracować.
Mój makijaż był stonowany, wykonany tak jak każdego innego dnia. Całość uznałam za stosowną do tej okazji, miało to być przyjacielskie spotkanie, więc strojenie się i przebieranie było bez sensu.
Przestając dłużej rozmyślać nad tym jak powinnam się ubrać, zwyczajnie wyszłam z domu, żeby nie mieć już opcji na zmianę stroju. Zostało mi jeszcze trochę czasu, dlatego postanowiłam się przejść, bo od przytulnej knajpki, w której się umówiliśmy dzieliło mnie zaledwie piętnaście minut piechotą.
Nie spodziewałam się jednak, że Shawn pomyśli podobnie, dlatego zdziwiłam się widząc go przed moim blokiem. Był do mnie zwrócony bokiem i sprawdzał coś na telefonie.
—Cześć!—zwróciłam na siebie jego uwagę. Momentalnie ocknął się z pewnego rodzaju transu i schował smartfon do kieszeni płaszcza.
— Cześć Tracy, właśnie na ciebie czekałem, idziemy?— Pokiwałam głową z uśmiechem, podążając za nim lekko ośnieżonym chodnikiem, na którym co chwilę mijały nas pary trzymające się za ręce.
Ah, ten dzień zakochanych...
Oboje przypatrywaliśmy się otaczającym nas ludziom, co jakiś czas posyłając sobie nawzajem ukradkowe spojrzenia.
Nie wiem czy mogę określić tą sytuację mianem niezręcznej, ponieważ czułam się wtedy dosyć swobodnie i dobrze.
— Może chciałby pan kupić różę, dla tej pięknej pani obok?— zagadnęła kobieta, kiedy przechodziliśmy obok niewielkiego stoiska z kwiatkami i walentynkowymi pierdołami, które prawdopodobnie należało do niej.
CZYTASZ
Love me one more time, Shawn Mendes ff
FanfictionOboje wiemy, że minęło sporo czasu. Być może miałam nadzieję jednak cię nie spotkać, a ty miałeś nadzieję nie spotkać mnie. Nie chciałam twojego powrotu, kontaktu z tobą, bo życie bez ciebie wychodziło mi coraz lepiej. Pragnęłam zapomnieć, znaleźć k...