2/2🎅🎅 Kolejny rozdział: 29grudnia, epilog w sylwestra.
Tracy
Obudziłam się czując mocny ból, którego źródła nie mogłam zlokalizować do momentu, kiedy spojrzałam na swoją lewą dłoń ukrytą pod bandażem.
Gwałtownie podniosłam głowę z poduszki układając sobie w głowie wszystko co działo się wczoraj.
Wypadek, moja utrata przytomności, przejazd karetką do szpitala i strach, który uderzył we mnie tuż po trafieniu do tutaj. Nie pamiętałam tylko momentu, w którym rozcięłam sobie rękę, ale wiedziałam że lekarze zakładali mi na nią szwy.
Momentalnie zakręciło mi się w głowie, przez co ponownie opadłam na poduszkę, przy okazji budząc śpiącego na krześle obok mojego łóżka Shawna, którego nie spodziewałam się zobaczyć tuż po przebudzeniu.
— Hej, wszystko w porządku?— zapytał miękko łapiąc za moją zdrową dłoń.
— Jest okey— szepnęłam tak cicho, że pewnie ledwo mnie usłyszał. Strasznie zaschło mi w gardle przez co wypowiedzenie tych słów czułam lekki dyskomfort.
— Może przyniosę ci wodę?— zaproponował jakby czytał w moich myślach. Pokiwałam głową, a on już po chwili zniknął za drzwiami sali, do której zaraz za nim wszedł lekarz.
— Dzień dobry, jak tam samopoczucie?— zagadnął z uśmiechem.
— Dobrze— odparłam starając się mówić w miarę głośno. Mężczyzna sprawdził coś na monitorze, do którego byłam podłączona i zaczął wypełniać moją dokumentację.
— Coś panią boli?— dopytywał przerzucając w rękach plik kartek przypiętych do niebieskiej podkładki.
— Głowa i ręka, poza tym nic mi chyba nie dolega— przyznałam.
— To zrozumiałe, miała pani dosyć głęboką ranę, a wypadek był dużym szokiem i pewnie towarzyszył mu spory hałas. Pielęgniarka powinna później przynieść pani leki przeciwbólowe. Proszę mi jeszcze powiedzieć, miewała pani może w przeszłości lub miała w rodzinie przypadki osób cierpiących na nadciśnienie?
— Kilka miesięcy temu zdarzały mi się skoki ciśnienia, lekarz powiedział wtedy, że to prawdopodobnie przez stres, a w mojej rodzinie nie było takich problemów— odparłam. Mężczyzna ponownie coś zanotował, uprzedzając mnie, że jeszcze dzisiaj tu wróci, a później wyszedł, mijając się w drzwiach z Mendesem.
Z niemałą ulgą przyjęłam wodę. Czułam na sobie jego wzrok i nie wiedziałam nawet jak zacząć z nim rozmowę. Chciałam podziękować, powiedzieć coś, ale nasze relacje ostatnio były dosyć...skomplikowane? To nieco oklepane, jednak dobre określenie.
— Byłeś tu całą noc?— Uniosłam brew.
— Tak, martwiłem się o ciebie, nie mógłbym zostawić cię tutaj samej.— Spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.
— Mówiłeś już komuś o tym co się wczoraj stało?— dopytywałam.
—Dzwoniłem do twojej mamy, nie mogła przyjechać, bo Toby jest chory. Reszta nic nie wie, stwierdziłem że powiadomię o wszystkim Nialla i Rose, jak już będę mieć pewne informacje na temat stanu twojego zdrowia. Przed chwilą do nich dzwoniłem, możliwe że wpadną tu po południu
— Bardzo ci dziękuje— powiedziałam przepełniona naprawdę szczerą wdzięcznością, bo pomyślał o wszystkim. Mrugnęłam kilka razy czując łzy zbierające się pod moimi powiekami.
Wszystko dotarło do mnie teraz ze zdwojoną siłą. Miałam wielkie szczęście, ponieważ urazy, których doznałam były jedynie powierzchowne, Shawn właściwie o wszystkim wiedział i mógł stąd dawno wyjść, a jednak cały czas czuwał przez co moja nadzieja na to, że między nami będzie jeszcze w porządku rosła z każdą chwilą.
— Chciałbym cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie. Po prostu...to co mi powiedziałaś było olbrzymim szokiem i przez te kilka tygodni targały mną silne emocje. Dopiero wczoraj, kiedy bałem się o twoje życie i zdrowie, zrozumiałem jak głupio postąpiłem zostawiając cię bez żadnej odpowiedzi, wiadomości, czegokolwiek, żebyś wiedziała co czuję,
a przecież cię znam i dobrze wiem jak zadręczałaś się tym przez tyle czasu. — Złapał ze mną kontakt wzrokowy, jakby chciał się upewnić czy ma rację.Miał i pewnie było to widać po mojej twarzy, nie starałam się nawet tego ukrywać
i czekałam na to co powie dalej.— Byłem rozgoryczony, później chciałem od razu do ciebie dzwonić, a kiedy wróciłaś, wszystkie negatywne uczucia oraz złość na nowo się we mnie obudziły. Tak najwyraźniej musiało być i niestety nie cofnę czasu, lecz chcę, abyś wiedziała, że wybaczam ci to wszystko.
W tamtej chwili, nie powstrzymywała się, moje hamulce puściły i rozpłakałam się patrząc mu prosto w oczy. Wreszcie wiedziałam, uzyskałam jego szczere przebaczenie, mimo, że ja nie mogłam wybaczyć samej sobie.
Ta chwila na długo miała zostać w moich myślach. Jego nieśmiały uśmiech
i szczerość, którą dostrzegałam.
Brunet po raz kolejny ujął moją dłoń i wytarł łzy spływające po mojej twarzy.— Każdy popełnia błędy Tracy i byłbym głupcem tracąc każdą chwilę z tobą na bycie obrażonym przez resztę życia, a czas jest czymś czego oboje zmarnowaliśmy stanowczo za dużo. Zależy mi na tobie, choć nie mogę powiedzieć, że przez te wszystkie lata kochałem cię ciągle w ten sam sposób, ponieważ to uczucie we mnie przygasło, zresztą byłem w dosyć poważnym związku. Teraz chciałbym spróbować zbudować coś z tobą jeszcze raz, o ile się zgodzisz, bo chyba jesteś tą jedyną wiesz?— Zaśmiałam się przez łzy i mocno go objęłam kiedy pochylił się nad moim łóżkiem.
— Zgadzam się— odparłam i poczułam jak obejmuje mnie jeszcze mocniej i delikatnie kiwa mną na boki, żebym się uspokoiła, co okazało się nie tak proste jak może się wydawać. Jego słowa cholernie mnie wzruszyły, a łzy szczęścia nie chciały przestać spływać po moich policzkach. Taki scenariusz wydarzeń był moim najskrytszych pragnieniem, choć nawet nie śmiałam o nim śnić.
Zdawałam sobie sprawę, że to dopiero początek i czeka nas nie łatwa droga do zbudowania na nowo relacji opartej na fundamencie przyjaźni i zaufania, ale ważne słowa zostały już wypowiedziane, a decyzje zapadły.
Nareszcie miało być dobrze, bo mimo wszystko wiedziałam, że ze wszystkim sobie poradzimy, byle razem, niezależnie od tego co jeszcze miało się stać i jakie kłody życie rzuci pod nasze stopy.
— Słoneczko, uspokój się. Będzie dobrze, teraz znowu mamy siebie — szepnął wprost do mojego ucha.
— Wiem i właśnie dlatego płaczę— przyznałam. — Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo tęskniłam.
— Ja też tęskniłem, ale możesz być już spokojna, teraz już nigdzie bez ciebie nie wyjadę na kolejne pięć lat.— Chyba miało to zabrzmieć jak żart dla rozładowania atmosfery, lecz ja zdawałam sobie sprawę z tego, że jest to również obietnica.
Odsunęłam się od bruneta i zrobiłam serię głębokich oddechów, żeby wreszcie się ogarnąć, bo moje wyniki na monitorze obok zaczynały szaleć.
Siedzieliśmy tak jeszcze godzinę, w ciszy trzymając się za ręce, podobnie jak robiliśmy to kilka lat temu, aż przerwało nam wejście jednej z pielęgniarek, która przywiozła mi tacę z lekami i śniadaniem.
___________________________________________
Ho!ho!ho! To już koniec naszego świątecznego mini maratonu. Widzimy się, mam nadzieję, w przyszłym tygodniu, w kolejnym rozdziale.
Wasza
Po_prostu_M💜💜Przepraszam za powtarzające się rozdziały i błędy w publikacji.
CZYTASZ
Love me one more time, Shawn Mendes ff
FanfikceOboje wiemy, że minęło sporo czasu. Być może miałam nadzieję jednak cię nie spotkać, a ty miałeś nadzieję nie spotkać mnie. Nie chciałam twojego powrotu, kontaktu z tobą, bo życie bez ciebie wychodziło mi coraz lepiej. Pragnęłam zapomnieć, znaleźć k...