7.

339 18 0
                                    

 Siedziała na kanapie w salonie, a naprzeciwko niej siedziało dwóch funkcjonariuszy policji.

Z trudem odpowiadała na pytania dotyczące wydarzeń wczorajszej nocy, nigdy wcześniej nie przeżyła czegoś takiego. Przeczesała dłonią kręcone włosy kątem oka kontrolując bawiącego się na dywanie syna.

- Czy przypomina sobie pani coś więcej? - zapytał jeden z funkcjonariuszy.

- Nie. - pokręciła przecząco głową.

- Może jakiś drobny pozornie nic nie znaczący szczegół. - dopytał drugi mężczyzna.

- Było ciemno. - westchnęła ciężko – Jedyne co pamiętam to czarna bluza i że mną szarpał. Nic więcej.

- Coś mówił?

- Nie. Śmiał się tylko. - szybko otarła spływające łzy.

Funkcjonariusze spojrzeli po sobie, poprosili Elizabeth, żeby przyszła następnego dnia na posterunek w celu podpisania zeznań. Żegnając się poprosili o kontakt, gdyby coś sobie przypomniała, cokolwiek co pomogłoby znaleźć napastnika. Chciała aby jej oprawca poniósł karę, ale bała się wracać wspomnieniami do wczorajszego wieczoru, to wszystko tak bardzo boli, ale nie może się poddać i załamać.

Spojrzała na zegarek, a później na synka. Wzięła chłopca na ręce i cmoknęła w czółko.

- Czas na drzemkę skarbie.

Ułożyła chłopca w łóżeczku uśmiechnęła się widząc jak ziewa. Cieszyła się, że był spokojnym dzieckiem i szybko zasypiał. Przesunęła opuszkami palców po delikatnym policzku synka.

- Śpij spokojnie. - szepnęła wychodząc z pokoju.

Zaparzyła kubek kawy i usiadła przy stole włączając laptop. Spojrzała na otrzymane od właściciela mieszkania pismo, termin wpłaty czynszu mija za trzy dni. Za trzy dni nie będzie miała dachu nad głową. Właścicielem było małżeństwo na oko mieli jakieś trzydzieści pięć lat, niby młodzi i powinni zrozumieć sytuacje młodej matki, to jednak Elizabeth wiedziała, że nie będą mieli skrupułów aby wyrzucić ją z małym dzieckiem na bruk. Nic nie dadzą prośby i tłumaczenia, że została napadnięta, pobita i okradziona. Miała wrażenie, że ta para jest pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Nie mogła się jednak zbytnio nad tym rozwodzić, miała mało czasu i musiała szybko znaleźć jakieś rozwiązanie. W wyszukiwarce wpisała „Dom samotnej matki w Atlancie", spisała kilka adresów i numerów telefonu na oddzielną kartkę, nie sądziła, że takich miejsc jest tak dużo. Miała nadzieję, że w którymś znajdzie się miejsce dla niej i jej synka.

W mieszkaniu rozległo się pukanie, Elizabeth spojrzała w stronę drzwi zastanawiając się kogo spotka po ich drugiej stronie. Upiła łyk kawy i niechętnie podeszła do drzwi, była zaskoczona ponownie widząc swojego dawnego przyjaciela.

- Tyler? Co tutaj robisz?

- Przyszedłem w odwiedziny. - powiedział – I uzupełnić lodówkę. - uśmiechnął się unosząc lekko reklamówki.

- Nie chciałabym być nieuprzejma, ale dopiero co wyszedłeś ode mnie.

Odsunęła się aby przepuścić chłopaka w drzwiach. Blondyn od razu skierował się do maleńkiej kuchni. Reklamówki położył na stole tuż obok laptopa i zaczął wyciągać zakupy segregując na te które trzeba schować do lodówki i te do szafek.

- Nie musiałeś tego wszystkiego kupować. - szepnęła.

Tyler spojrzał na nią wymownie.

- Twoja lodówka świeciła pustkami, nie mogę pozwolić, żebyście głodowali.

- Nie głodujemy Ty. Po prostu, zapomniałam zrobić zakupów. - kłamała.

- Mhm. - mruknął – Jadłaś obiad?

- Nie jestem głodna. - odparła.

- Pytałem czy jadłaś? A gdzie Jimmy?

- Ma popołudniową drzemkę.

- Takiemu to dobrze. - uśmiechnął się, ale jego oczy były przygaszone – Poproszę odpowiedź na drugie pytanie, a właściwie to na pierwsze.

- Nie jadłam. - przygryzła wargę – Była u mnie policja. - oznajmiła – Chcieli usłyszeć moją wersję zdarzeń.

- Znajdą go zobaczysz. - zapewniał Liz, choć prawdę mówiąc nie miał tej pewności. Spojrzał na trzymany w dłoni słoik - Może być kurczak w sosie słodkokwaśnym? Z ryżem? Tego raczej nie zepsuję.

- To wynajmowane mieszkanie więc proszę nie puść go z dymem.

- Postaram się. - mówił rozbawiony.

- Pomóc? - zapytała przechylając głowę na bok.

Przyglądała się blondynowi, uśmiechał się, Liz dostrzegła jednak, że jest przygaszony, nie był tak radosny jak jeszcze kilka godzin temu kiedy trzymał na rękach bratanka.

- Odpoczywaj, a ja się wszystkim zajmę. - zapewniał.

Ponownie usiadła przy laptopie do listy, którą sporządziła przed przyjściem blondyna, dopisała jeszcze jeden adres i numer telefonu. Zamknęła komputer i wyniosła do pokoju w którym spał Jimmy razem z listą adresów. Tyler zabrał się za przygotowanie obiadu, nie był głodny, ale chciał przygotować coś smacznego dla Elizabeth, poza tym nie mógł pozwolić na to by chodziła głodna. Kątem oka bacznie obserwował przyjaciółkę zastanawiając się co jeszcze wydarzyło się w jej życiu. Odniósł wrażenie, że jest pozostawiona sama sobie. Nie wiedział dlaczego nie poprosiła aby wczoraj zadzwonili do jej rodziców i to też dało mu do myślenia. Spojrzał kontrolnie na zegarek, ryż za chwilę będzie gotowy.

Wyciągnął dwa talerze nałożył porcję ryżu z sosem, jeden stawiając przed Elizabeth, a drugi przed sobą.

- Smacznego.

- Dziękuję i... tobie również. - odpowiedziała lustrując twarz blondyna.

Uśmiechał się ale jego spojrzenie pozostawało smutne, wiedziała, że coś go trapi. Postanowiła, że podejmie temat po obiedzie.

Lost LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz