Elizabeth kończyła myć naczynia po wspólnie zjedzonym obiedzie, natomiast Tyler karmił bratanka. Pierwszy raz od śmierci ojca poczuła, że ktoś się nimi interesuje i chce otoczyć troską. Wycierając dłonie w ścierkę odwróciła się w stronę chłopaków, otworzyła szeroko oczy na widok umorusanego synka, zupka znajdowała się prawie na całej twarzy od ust po policzki, rączki i bluzeczka również były upaprane.
- Zjadł chociaż połowę tego co było w miseczce? - mówiła z trudem powstrzymując śmiech.
- Nie gwarantuję. - uśmiechnął się słabo wyciągając kolejną łyżeczkę w stronę bratanka, ale ten zamkną usta chichocząc – Ogłaszam kapitulację. - odstawił miseczkę na stolik.
Jimmy uśmiechnął się szeroko zadowolony z siebie kilka razy klasną w dłonie. Liz wytarła maluchowi buzię i rączki.
- Spokojnie, to twoje pierwsze karmienie. - zaśmiała się – Następnym razem będzie lepiej.
- Mam taką nadzieję. - uśmiechnął się – Ale widzę, że ciebie to bawi. - stwierdził nie ukrywając swojego urażenia.
- Odrobinę. - roześmiała się głośno.
Tyler nie spodziewał się, że od wczorajszego wieczoru tak wiele wydarzy się w jego życiu. Odzyskał przyjaciółkę i zyskał bratanka o którego istnieniu nie wiedział. Nie wiedział również o tym, że został adoptowany, ta informacja została zrzucona na niego jak grom z jasnego nieba. Słowa Aarona i to w jaki sposób je wypowiedział sprawiały, że to wszystko bolało jeszcze bardziej. Zastanawiał się czy starszy brat naprawdę wierzył w to co powiedział, jeśli tak było, to Tyler nigdy nie znał Arona tak dobrze jak myślał. Ponownie spojrzał na przyjaciółkę, która dokończyła za niego karmienie Jimmy'ego nie brudząc niczego dookoła.
- Sprawnie poszło. - skomentował.
- Powiedzmy. Staram się, żeby mieć jak najmniej prania i sprzątania, ale nie zawsze się to udaje. - wzruszyła ramionami.
- Dzwoniłaś do rodziców?
Tyler zaskoczył Liz tym pytaniem, nie złościła się było jej po prostu smutno i przykro, że nie miała w nich wsparcia. Ojciec zmarł z końcem lutego i wtedy została całkowicie sama, Liz i Jimmy zostali zdani wyłącznie na siebie. Matka brunetki kiedy dowiedziała się o tym, co rzekomo zrobiła jej córka, odwróciła się od niej wyrzucając z domu. Elizabeth nigdy nie przyznała się, matce, że jest w ciąży, zabroniła również ojcu wspominać o tym komukolwiek. Uważała, że im mniej osób wie, tym lepiej.
- Nie. - przełknęła gulę rosnącą w gardle – Nie rozmawiajmy o nich, dobrze?
Blondyn skinął głową, chciał wiedzieć co ukrywa, ale zdawał sobie sprawę z tego, że naciskaniem niczego nie wskóra.
Westchnęła ciężko, nie miała ochoty o tym rozmawiać, ale miała wyrzuty sumienia, że ponownie zbywa pytania chłopaka.
- Z matką nie utrzymuję kontaktu, a tata zmarł kilka miesięcy temu.
- Oh, tak mi przykro. - odparł szczerze poruszony.
Odpuścił jednak drążenie tematu. Może i nie wiedział co czuła Liz i jakie to dla niej trudne to domyślał się, że nie jest to temat o którym chciałaby rozmawiać. Sam zresztą nie miał ochoty rozmawiać o swoich rodzicach.
CZYTASZ
Lost Love
RomanceElizabeth próbowała ułożyć swoje życie na nowo, starając się zapomnieć o przeszłości. O życiu, które niegdyś wiodła. Nie brała pod uwagę, tego że los może mieć dla niej inny plan. Lecz pewne wydarzenie sprawia, że staje twarzą w twarz z przeszłością...