5.

362 19 0
                                    

 Pochyliła się nad synkiem, który widząc mamę w pierwszym momencie zrobił duże oczy a usta ułożył w podkówkę, by po chwili uśmiechnąć się i wyciągnąć malutkie rączki. Zmieniła pampersa i przebrała małego w czyste ubranko. Z trudem dźwignęła chłopca na ręce i oparła na biodrze.

- Gotowy poznać wujków? - zapytała synka, uśmiechnął się rączką łapiąc za jej koszulkę.

Powoli wyszła z pokoju, Tyler i Michael krzątali się w kuchni, w końcu mieli czuć się jak u siebie.

- Dzień dobry. - przywitała się zwracając ich uwagę.

Bracia wytrzeszczyli oczy, przyglądali się chłopcu z równie dużym zaciekawieniem co on im. Nie byli gotowi zobaczyć tak duże podobieństwo do swojego brata.

- Ktoś chciałby was poznać. - szepnęła – To jest mój syn, Jimmy.

Zastanawiała się czy przedstawić chłopca jako ich bratanka, ale szybko z tego zrezygnowała. Nie chciała im sugerować, że Jimmy jest synem Arona.

Tyler podszedł bliżej łapiąc za maleńką rączkę chłopca, który przyglądał się blondynowi piwnymi oczkami.

- Cześć maleńki. Jestem Tyler i będę twoim ulubionym wujkiem. - mówił z szerokim uśmiechem na twarzy.

Blondyn szczerze cieszył się, że mógł poznać chłopca. Lizzie nie musiała zapewniać, że to syn jego brata, Tyler wiedział to w chwili w której ujrzał chłopca.

- Mogę? - zapytał niepewnie wyciągając ręce, brunetka skinęła głową podając syna wujkowi.

Oparty o blat Michael przyglądał się uważnie młodszemu bratu, podzielał jego zdanie, ale nie chciał przywiązywać się do dziecka. Uważał, że na to wszystko przyjdzie jeszcze czas.

- Kawy? - zapytał.

- Po proszę.

- Jest taki słodki. - jęknął Ty.

Elizabeth uśmiechnęła się lekko w ich stronę, nie komentowała deklaracji blondyna jako coś pewnego, zdawała sobie sprawę, że to tylko chwilowe zauroczenie jej synkiem. Pozwoliła jednak Tylerowi aby nacieszył się tą chwilą.

- Jak się czujesz?

- Lepiej. Dziękuję. - odpowiedziała odbierając kubek z gorącym czarnym napojem.

- Jest do niego podobny. - Elizabeth zacisnęła mocniej szczękę – Masz zamiar kiedyś powiedzieć o nim Aaronowi?!

- Nie. Zaskoczony? - dopytała widząc zaskoczenie na twarzy Michaela.

- Właściwie to tak. Ron powinien wiedzieć.

- Mówisz, jak mój ojciec. - westchnęła – Tak jest lepiej Mike. Ron ma swoje życie, nie zamierzam w nie wchodzić z butami. Zresztą po tym co się wydarzyło nie uwierzyłby, że to jego syn.

- Tego nie wiesz.

- Wiem doskonale. - powiedziała stanowczo – Ciągle widzę jego spojrzenie pełne pogardy i obrzydzenia, słyszę te wszystkie okropne słowa, które wykrzyczał mi w twarz. On mnie nienawidzi. - oczy Liz zaszły łzami – To nadal boli Mike.

Michael zacisnął mocno usta, mógł sobie tylko wyobrazić jak źle to zniosła. Znał też swojego brata i wiedział, że byłby szczęśliwy wiedząc, że ma syna. Poza tym wychodził z założenia, że dzieciak powinien wychowywać się w pełnej rodzinie.

- Chciałbym kiedyś poznać twoją wersję. - powiedział ledwie słyszalnie.

- To niczego nie zmieni. - odpowiedziała po chwili ciszy.

- Zawsze byłaś uparta. - uśmiechnął się nieznacznie – Zgarnąłem to zanim przyjechała policja, domyśliłem się, że to twoja własność. - w dłoni trzymał smartphone.

- Dzięki. - odebrała telefon, spojrzała na szybę ekranu o dziwo nie była zbita.

- To jest numer do mnie. Zadzwoń jeśli czegokolwiek byś potrzebowała.

Brunet wyciągnął małą karteczkę na której zapisał swój numer telefonu, Elizabeth niechętnie po nią sięgnęła. Nie chciała się kłócić, przez ostatnie półtora roku odbyła wystarczająco dużo kłótni, kolejna jest jej w zupełności niepotrzebna.

***
😉

Lost LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz