Ciel POV.
Postarałem się wstać i przypadkowo zawisnąłem nad Catherine leżącą na podłodze.
Dobrze, może nie przypadkowo, ale jej to jakoś nie przeszkadzało. Tym bardziej, że była cała przemęczona.
Jej oczy prawie się zamykały, a odziwo nie zemdlała jak zazwyczaj.
Złapałem ją pod pachy kładząc kciuki na jej klatce piersiowej.
Z tego co czułem to oddychała, nie protestowała, ale i tak jej wzrok był skierowany na sufit. Zaczęła płakać, ale się uśmiechała.
-Ciel... Ja znowu będę tak robić. Nie jestem w stanie tego kontrolować.
-I co z tym mamy zrobić? Nic się nie da.
-Da. Mam dwa wyjścia.
-Kochana, jakie?- Spytałem się jej.
-Albo ciebie zabiję, albo zawżę kontrakt.
-Z kim kontrakt?- Ciśnienie mi podskoczyło.
-Z Aloisem.
-Przecież go zabiłaś tak dawno.
-Nie. Zabiłam jego duszę, a Claude na jego rozkaz ją przywrócił. Nie wiem jakim magicznym sposobem.- Powiedziała, a ja nie mogłem uwierzyć.- Ja zrobię ten kontrakt.
-Ale on ma już kontrakt z Claudem...
-Wiem. Zabiję Clauda, wielki mi problem. Ważne, żeby tobie się nic nie stało.- Powiedziała po czym położyła głowę bokiem na tej zacnej podłodze.
-Jak ty to niby chcesz zrobić?
-Kosą śmierci.- Powiedziała, a jej tęczówki mieniły się przez chwilę na żółto-zielono.
Podniosłem rękę i obróciłem ją tak, że patrzała na mnie. Spojrzałem jej groźne w oczy, po czym wziałem ją za plecy i siadając również to wymusiłem na niej. Obróciłem ją tak, że siedziała tyłem do niej, po czym pociągnąłem ją do tyłu i plecami opierała się o mnie.
Złapałem ją jedną ręką, aby nie przewaliła mi się gdzieś na bok i w ten sposób uzyskałem dostęp do jej pociętej szyi.
-Nie mam na to siły, Ciel.- Powiedziała, nie mówiąc mi o czymś nowym.
-Wiem.- W tym samym momencie drugą rękę położyłem na jej czarnych włosach. Zacząłem całować jej szyję, a ona łapiąc mnie za ramię wbijała mi paznokcie. Nie podobało mi się to zbytnio, więc puściłem jej włosy i złapałem jej obie ręce, nie przestawając jej całować.
Teraz wiedziała, że wiele nie zdziała i dobrowolnie mi się poddała.
-Uśmieję się zaraz. Przed chwilą brakowało tak mało, abym cię zabiła...
-To nie byłaś ty, daj spokój. Sam jestem zmęczony tamtym wydarzeniem, ale mniej niż ty, a nie wiem kiedy jeszcze mi się zdarzy taka sytuacja.- Powiedziałem, a ona jedynie bardziej odchyliła głowę.
Puściłem jej ręce łapiąc ją za piersi, czym próbowała wyrwać się z mojego uścisku, ale jakoś jej to nie szło. Musiała się poddać, nic nie mogła zrobić. Z resztą, nie myślę, że ma co do tego jakieś wielkie problemy.
Drugą dłonią złapałem ją nieco niżej pasa, na co ona cała zesztywniała.
-Uspokój się, nikt ci tu nie chce zrobić krzywdy.- Powiedziałem, na co ona przestała się niepotrzebnie spinać.
Niespodziewanie ją obróciłem tak, że byłem na górze, a ona dalej zmęczona nic nie robiła.
Wiem, że w każdym momencie może mnie zabić druga strona, ale szczerze? Zwisało mi to. Ewentualnie zawołam Sebastiana. Teraz dobre pytanie, czemu nie zrobiłem tego wcześniej? Ah, nie doprowadziłbym do tak dobrej dla mnie sytuacji.
Całując ją w usta, też próbowała się wyrwać, ale przez dosłowną chwilę.
Pocałunkami zjeżdżałem coraz niżej, aż nie dotarłem do jej sztywnej jak deska sukienki opinającej się na jej piersiach.
-Nawet nie próbuj.
-Po co mam próbować, jak mogę zrobić odrazu?- Powiedziałem, na co ona się uśmiechnęła. Próbowałem zdjąć jej to, ale kiedy mi to nie szło, poprosiła mnie, abym się odchylił, a ona rozcięła ją jakimś śrubokrętem. Czym ta dziewczyna mnie jeszcze nie zaskoczy?
Rozwiązując bandaż wokół jej talii zauważyłem znów wiele ran, jednak to nie one mnie najbardziej zainteresowały, a chyba to, co normalnie na początku by zaciekawiło pierwszego lepszego mężczyznę. Tak, mówię o cyckach.
-Atlantydy szukasz?- Spytała, kiedy zbyt długo na nie patrzałem. Nagle jednak wyjęła pistolet z tyłu i nim we mnie wycelowała. Jej oczy znów były zielono-żółto-różowe.
-Sebastian!- Tak wiem, w jakiej byłem sytuacji, ale albo Sebastian, albo śmierć.
Tyle, że Sebastian z łaski swojej nie przychodził. Zdjąłem przepaskę z oka, po czym nie musiałem długo czekać, a on wchodząc do pokoju mnie z niej zdjął, a ona wstając poruszyła ramionami, powodując zakrycie tej części ciała materiałem sukni. Rzuciła pistolet, wybiła szybę z gabloty, gdzie był jej miecz i już nie wiedziałem w jaki sposób Sebastian chce to wygrać.
Wykorzystał chwilę jej nieuwagi i zabrał jej broń, przecinając jej skrzydło na ukos, przy czym krzyknęła z bólem, ale udało jej się złapać jej rzecz i przecięła Sebastiana przez cały tors.
Odwróciła się w moją stronę, już miała we mnie wbić miecz, a ja odruchowo zakryłem się ręką, czekając na to, ale zamiast tego, ona trzymała nademną broń, po czym ją wyrzuciła. W jej oczach mienił się szary kolor, a ona patrząc na mnie przeprosiła wzrokiem, złapała miecz i poszła, mniej więcej się domyślam gdzie.
CZYTASZ
Lovely sister 2 (Ciel X OC)-Sequel
FanfictionCzy to w ogóle możliwe, aby po śmierci Catherine opowieść była kontynuowana? Czy mordercza kreatura dalej istnieje? Czy przyrodnia siostra Ciela oraz jego miłość ma szanse na powrót? DOWIECIE SIE W KOLEJNYM ODCINKU WYSPY TOTALNEJ PORA- A nie, to nie...