No pięknie. Czyli Niall się zjawił jak na zawołanie. Rzuciłam telefonem o łóżko i zeszłam na dół. Moja mama siedziała w salonie rozmawiając z... cholera, to nie był Niall.
- Jake, co ty tu... cholera. - powiedziałam stojąc nadal wpatrzona w Jake'a.
- Myślałem, że się ucieszysz.
- Emi, coś się stało? - spytała mama.
- em, nie mamo, wszystko jest ok. Jake, chodź na górę, musimy pogadać. - ruszyłam po schodach i oczekiwałam jego w moim pokoju.
Co on tu do cholery robi? W jaki sposób się dowiedział gdzie mieszkam? Czego on ode mnie chce. Już myślałam, że uporałam się z tym bólem po zerwaniu ale widocznie wszystko powoli do mnie wraca. Akurat musiał się zjawić dzisiaj? Ten to ma wyczucie czasu. Leżałam na łóżku i czekałam aż Jake przyjdzie na górę ale jakoś mu się nie spieszyło. Nagle zauważyłam jak drzwi się otwierają. Ku mojemu zaskoczeniu do mojego pokoju nie wszedł Jake... a Josh! A ten tu czego? Kurwa mać. Mój własny brat przyjechał mnie odwiedzić? Ale czemu dzisiaj. Chwila, już chyba wiem dlaczego Jake się zjawił u mnie w domu. Przyjechał pewnie z Joshem, a Josh mu zaproponował ten wyjazd.
- Josh? Co ty tu.. jak? - powiedziałam nadal mając szeroko otwarte oczy.
- Miłe powitanie, siora.
- Przecież i tak za sobą nie przepadamy. - powiedziałam siadając na łóżku oparta o o ścianę.
- Mniejsza. Dzisiaj wyjeżdżam więc może zejdziesz na dół i zjesz obiad ze wszystkimi? - spytał się siadając na brzegu łóżka.
- A gdzie jest Jake? Miał tu przyjść? - spytałam.
- Zawołam go bo i tak schodzę już na dół. - oznajmił i skierował się do wyjścia. Ja nadal siedziałam zaskoczona. Nie wiedziałam co się dzieję. Jedno wiem, muszę wyjaśnić z Jakiem pewną sprawę. Myślałam, że posiada mózg ale widocznie kłamał. Wzięłam telefon do ręki i napisałam Kate sms'a o tym, co się dzieje w moim domu. Chwilę później wszedł Jake.
- O czym chciałaś pogadać? - spytał, siadając na fotelu obok biurka.
- Pierwsze pytanie. Co ty tutaj robisz?
- Słyszałem, że Josh jedzie cię odwiedzić więc...
- Więc chciałeś to wykorzystać. - wymsknęło mi się.
- Tęskniłem. - powiedział zbliżając się do łóżka.
- A tęskniłeś gdy całowałeś się z inną laską?
- Oh, Emily, ja... nie chcę się tłumaczyć bo to nic nie da. Wiem co zrobiłem. Przepraszam, że to widziałaś. - oznajmił siadając naprzeciwko mnie.
- Wolałabym tego nie widzieć. W porządku, nie jesteśmy razem, możesz robić co chcesz ale... trochę mnie to zabolało, głupku. - powiedziałam chowając nogi w kolanach.
- Emi, nie chciałbym, żebyśmy żyli w kłótni.
- Wiesz co? - podniosłam głowę i spojrzałam się mu w oczy.
- Hm?
- Jesteś inny.
- W jakim sensie?
- Jesteś zupełnie inny niż reszta. Nie sprzeciwiłeś się temu co zrobiłeś, nie usłyszałam od ciebie typowej gadki: "Emily, tak wyszło, przepraszam". Żałuję jednego.
- Zraniłem cię tym. Pomyślałaś sobie, że szybko się pocieszam po zerwaniu. Po prostu... brakowało mi pocałunków i...
- Nie tłumacz się, to zrozumiałe, nie jestem jakąś jędzą, Jake. - uśmiechnęłam się i go mocno przytuliłam.

CZYTASZ
You&I
FanfictionEmily przeprowadza się do Londynu i tego samego dnia na imprezie poznaje chłopaka, który później będzie jej powodem zmartwień. Co się wydarzy? Kto ucierpi?