To koniec. On się zdenerwował. Co ja ze sobą zrobię? Będę za nim cholernie tęskniła. Był moim pierwszym prawdziwym chłopakiem. Przetrwałam z nim siedem miesięcy aż do teraz. Musiałam to zrobić bo za kilka godzin wyjeżdżam z moją matką do Londynu. Uh, jestem suką. Mogłam go przygotować na to ale oczywiście nie pomyślałam o tym.
Stałam przed nim nadal trzymając jego dłonie. Patrzyłam mu się prosto w oczy i widziałam w nich smutek. To przeze mnie. Nie jest tego wart.
- Kocham cię Jake, przepraszam. -szepnęłam cały czas patrząc się w jego oczy.
- Do jasnej cholery, Emi, czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? Zrozumiałbym gdybyś wspomniała mi coś o tym jakiś tydzień temu. Kurwa... - przerwałam mu dotykając dłonią jego policzek i po chwili złączyliśmy nasze usta i zagłębiliśmy się w pocałunku. Czułam się niesamowicie ale odsunęłam się od niego przypominając sobie, że się rozstajemy.
- Jake, przepraszam. - szepnęłam ze schyloną głową w dół.
- Więc... to koniec? - spytał mrużąc brwi.
- Nadal cię... em... ale to nie koniec naszej przyjaźni. - powiedziałam gubiąc się w słowach.
- Też cię kocham, Emi. Położył rękę na mojej talii i spojrzał w moje oczy. Zamarłam na chwilę, gdyż nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Czułam się sparaliżowana. Przyciągnął mnie bliżej siebie i złożył pocałunek na moich ustach. Chciałam, żeby zapamiętał mnie jako najlepszą dziewczynę, jaką miał więc pogłębiłam pocałunek. Moje ręce trafiły na jego plecy i zaczęłam je masować. On włożył dłoń w moje włosy i bawił się nimi jęcząc w moje usta.
- Emily, zaraz wyje... co do cholery się tu dzieje?
Świetne wyczucie, mamo. Odskoczyłam od niego i usiadłam na łóżku ze spuszczoną głową w dół.
- Natychmiast opuść ten pokój. - krzyknęła moja mama do Jake'a. Spojrzał się na mnie puszczając oczko i wyszedł bez żadnego pożegnania.
- Emily, co to miało być? Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć o tym, że masz chłopaka? Akurat teraz kiedy wyjeżdżamy?
- Daj mi spokój i tak byś miała to gdzieś. Od kiedy interesujesz się moim życiem, co? - spytałam wkurzona i natychmiast wstałam z łóżka. Wybiegłam z pokoju nie patrząc się na matkę. Zbiegłam po schodach kierując się do drzwi wyjściowych i usiadłam na podjeździe szlochając w moje kolana. Może to moja wina? Może wcześniej jej powinnam o tym powiedzieć? Ah, nie powinnam się obwiniać bo tylko będzie ze mną gorzej. Zaczynam nowe życie wyjeżdżając do Londynu. Poznam nowych znajomych i nowych nauczycieli bo zamierzam kontynuować naukę. Jestem pewna, że będę dobrze się czuła w nowym towarzystwie bo z łatwością przychodzi mi poznawanie nowych ludzi. W starej szkole byłam popularna ale nie wiem jak będzie teraz. Moje myśli przerwały słowa mojej mamy.
- Emi, wsiadaj do samochodu, spóźnimy się. - krzyknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Podniosłam się z podjazdu, wzięłam walizkę, która leżała przed samochodem i wsadziłam ją do bagażnika. Podeszłam do drzwi dla pasażera, otworzyłam je i wsiadłam. Nie chciałam słuchać przez całą drogę gadania mojej mamy więc wsadziłam słuchawki do moich uszu i włączyłam moją ulubioną piosenkę, której zazwyczaj słucham gdy jestem smutna.
- Emi, obudź się, halooo. Otworzyłam z trudem oczy, przetarłam je dłońmi i rozejrzałam się. Spojrzałam za okno i pierwszą rzeczą, którą ujrzałam był czerwony autobus. Oh, tak, to znak, że jesteśmy już w Londynie.
- Mam... - ziewnęłam. - Mamo, już jesteśmy?
- Za 10 minut dojedziemy na miejsce. - powiedziała a ja zaciekawiona patrzyłam cały czas na przednią szybę. Mijałyśmy park, college, a nawet kłócącą się parę starszych ludzi na chodniku. Przypomniało mi to o Jake'u, chociaż nie kłóciliśmy się często. Cóż, chyba go nadal kocham i nienawidzę takich rozstań. Nawet wytrzymałabym z moim bratem w jednym domu, by tylko spędzać czas z moim... byłym chłopakiem.
CZYTASZ
You&I
FanfictionEmily przeprowadza się do Londynu i tego samego dnia na imprezie poznaje chłopaka, który później będzie jej powodem zmartwień. Co się wydarzy? Kto ucierpi?