Rozdział drugi

744 49 364
                                    

[dopiero teraz, przepisując ten rozdział, zorientowałam się, że autokorekta poprawiła mi 'John' na 'koń' i wszędzie zamiast 'John Deacon' było 'koń deacon' XD]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


[dopiero teraz, przepisując ten rozdział, zorientowałam się, że autokorekta poprawiła mi 'John' na 'koń' i wszędzie zamiast 'John Deacon' było 'koń deacon' XD]

słowa: 2,7 tyś. +
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"Myślisz, że mogę w tym iść?" Wyszłaś ze swojego pokoju, żeby pokazać się Johnowi, który przygotowywał kolację. Przyjęcie u Freddiego miało się odbyć dopiero za pare godzin, ale już się nim stresowałaś. Miałaś zamiar dobrze się zaprezentować, jednak nie byłaś przyzwyczajona do tego typu imprez i nie wiedziałaś, co powinnaś na siebie włożyć.

Gdy John cię zobaczył, przestał nagle mieszać spaghetti. Byłaś ubrana w klasyczną, czarną sukienkę, która ciasno opinała twoje ciało. Włosy spięłaś w lekki kok, a na usta założyłaś delikatną szminkę. Wyglądałaś dobrze. Bardzo dobrze- pomyślał John. Chciał ci o tym powiedzieć, ale przypomniał sobie, dla kogo się tak ubrałaś.

Dla Rogera.

Nagle przestało mu się podobać. Duży dekolt i ciasno opinająca sukienka były czymś, co Roger zdecydowanie lubił.  Wyobraził sobie jak przyjaciel będzie się na ciebie patrzył przez cały wieczór, i nie mógł powstrzymać się od kłamstwa.

"Trochę zbyt elegancko" wzruszył ramionami.

Wcale tak nie myślał, ale wiedział, co Roger będzie chciał z tobą zrobić, gdy zobaczy cię w tej sukience. Sama myśl o was wychodzących wcześniej z imprezy w wiadomym celu, łamała mu serce.

"Oh" westchnęłaś. Wydawało ci się, że dobrze wyglądasz, ale skoro John mówił, że nie, to nie. Ufałaś osądom przyjaciela bardziej niż swoim.

Weszłaś z powrotem do pokoju i ubrałaś się w strój, który był zdecydowanie wygodniejszy. W zwykłym t-shircie i spódniczce, czułaś się o wiele bardziej sobą. Jeśli Roger miał cie polubić, niech cię polubi taką, jaka naprawdę jesteś.

Zdjęłaś ubranie i położyłaś je na łóżku. Do wyjścia mieliście jeszcze sporo czasu i nie chciałaś się ubrudzić podczas jedzenia.

"Pomóc ci?" Zapytałaś, wchodząc do kuchni. Przyjaciel wydawał sobie świetnie radzić, ale musiałaś się czymś zająć, żeby przestać myśleć o przyjęciu.

"Oh, pewnie" uśmiechnął się. Każda okazja do spędzenia czasu z tobą, sprawiała mu radość.

Zaczęłaś odcedzać makaron, w czasie, gdy John zajął się przyprawianiem sosu. Patrzyłaś się z uśmiechem, z jakim skupieniem dodaje sól.

Żadne z was nie było dobre w gotowaniu, ale lubiliście to razem robić. Gdy byliście mali, rodzice pozwalali wam czasem na eksperymentowanie w kuchni, co nigdy nie kończyło się dobrze.

"Co?" Zapytał, widocznie zauważając, że go obserwujesz.

Zaczerwienił się, jak za każdym razem, kiedy wiedział, że to na nim skupiasz swój wzrok.

You and IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz