Roger Taylor x reader,
John Deacon x reader.
Po zakończeniu studiów w Ameryce, [T/I] postanawia wrócić do rodzinnego kraju i zacząć nowe życie w Londynie.
Tymczasowo zatrzymuje się u swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa- Johna Deacon'a...
S: Reader i Roger oficjalnie kończą swój związek• Nadchodzi w końcu czas Johna•Generalnie trochę angst, trochę fluff, zależy kogo wolisz•
A/N: tak, zagubiłam się w czasoprzestrzeni. Akcja dzieje się podczas nagrywania albumu "News of The Word", ale z niewiadomego powodu jest teraz "A Day At The Races." (??) i pomieszałam piosenki i w ogóle, wybaczcie lol. Byłam trochę nieogarnięta jak pisałam ten rozdział. (Dzięki Wacccia za zwrócenie uwagi)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Słowa: 2.3 tyś. ~~~~
Od tamtego telefonu, Roger dzwonił do ciebie jeszcze pare razy, ale ani razu nie odebrałaś.
Zdradził cię po raz kolejny i żadne przeprosiny ani wyjaśnienia, które chciał ci przedstawić, nie zmieniłby twojej decyzji na temat waszego związku.
A raczej jego końcu.
Bo pomimo, że zawsze dawałaś ludziom następne szanse, naiwnie wierząc, że każdy może się zmienić, Roger kolejnej nie dostał. Nie mógł.
Nie, kiedy wiedziałaś, że zrobi to znowu.
Nie, kiedy twoje uczucia były już skierowane do kogoś innego.
***
Wracałaś właśnie ze sklepu. Po niemal całym dniu siedzenia pod kocem i rozmyślaniu o sytuacji, która zaszła poprzedniego wieczoru, doszłaś do wniosku, że czas coś ze sobą zrobić.
Kupiłaś składniki na kolacje, i pomimo, że zazwyczaj nie gotowałaś, tym razem postanowiłaś ją przyrządzić. Wiedziałaś, że jeśli nie zajmiesz czymś swoich myśli, za niedługo zwariujesz.
Trzymając w rękach dwie torby zakupów, weszłaś na klatkę schodową. Przeszłaś przez korytarz, ale zanim doszłaś do swojego mieszkania, zauważyłaś, że ktoś pod nim stoi. Ktoś, kogo najmniej miałaś ochotę teraz widzieć.
Roger opierał się o twoje drzwi plecami, a w ustach trzymał niezapalonego papierosa. Był jednak zdenerwowany. Niespokojny.
Jego noga stukała nerwowo o podłogę, a dłoń ciągnęła delikatnie za kołnierz koszuli. Nawyk, który miał zawsze, gdy się stresował.
"[T/I]" powiedział, kiedy tylko cię zauważył. Oderwał swoje plecy od drzwi i zrobił pare kroków w twoją stronę. "Słuchaj, ja.. Możemy porozmawiać?" Zapytał, wpatrując się w ciebie niemal błagalnym wzrokiem. "Mogę wyja-"
"Nie, Roger." Ucięłaś, a ostry ton twojego głosu zdziwił was oboje. Jeszcze nigdy nie mówiłaś do niego w ten sposób. "Powinieneś iść."
Blondyn pokręcił głową. Jego usta były zaciśnięte, a wzrok wyrażał żal.
Żałował tego, co zrobił.
Wiedział, że jesteś na niego zła za to, czego się wczoraj dopuścił, ale nadal miał nadzieje, że do niego wrócisz. Nie chciał z ciebie rezygnować.