Szli przez las, dochodziła pierwsza w nocy. Maya wyłączyła kamerę i schowała ją do torby, którą trzymała na ramieniu. Zaczęła iść miedzy mężczyznami, w dłoni trzymała niedużą latarkę, oświetlającą drogę.
- Dlaczego nie przyznał się od razu? – Zapytała nagle, przebijając się przez hałasujące owady.
- Perez? – Oliver był o wiele bardziej spokojny niż wtedy, gdy stał przed kamerą. – Nie opłacało mu się.
Spojrzała na niego pytająco.
- Wszystko o ośrodku jest ściśle tajne – Damien wyprzedził jej kolejne pytanie. – Bał się, że go wypuścimy i od razu znajdą go agenci. Pewnie zabiliby wtedy tą jego mistyczną żonę i resztę rodziny, jeśli jakąkolwiek miał.
- „Mistyczną"?
- Nic o niej nie wiadomo – Powiedział szybko Oliver z lekkim uśmiechem.
- Równie dobrze może mieć też dzieci – Dodał niebieskooki.
- Ta – Mruknął ponuro, odwracając głowę w stronę lasu.
Damien spojrzał na blondyna, lecz zanim zdążył o cokolwiek zapytać, ten zmienił temat.
- Zauważyłaś, że mamy trochę dziwne oczy? – Spojrzał wesoło na rudowłosą.
- Ładne – Mruknęła niepewnie. – Takie jaskrawe.
- To przez dragi – Odpowiedział zdecydowanie zbyt pozytywnie.
Dziewczyna spojrzała na niego ze skrzywieniem.
- Jakie narkotyki zmieniają w ten sposób tęczówki?
- Sami je stworzyli. Podobno to był „efekt uboczny" ale w niczym nie przeszkadzał, więc nie przerywali podawania nam go.
- Co powodował?
- Cóż...
- Otępienie – Dokończył za niego Damien.
- Ogłupienie.
- Czasami halucynacje.
- W zasadzie traciło się świadomość na parę godzin, a źrenice się tak powiększały, że nie widać było tęczówek. Wszyscy teraz takie mamy, taki nasz znak rozpoznawczy – Uśmiechnął się uroczo.
Nie odezwali się przez resztę drogi do domku, a tam od razu położyli się do łóżek.Minęły trzy dni, w trakcie których jedyną znaczącą rzeczą był jednodniowy wyjazd do Los Angeles. Oliver czuł się coraz lepiej, jednak dalej było po nim widać przygnębienie. Starał się ukryć wszystkie swoje uczucia, jednak nie przychodziło mu to łatwo. Dni mijały powoli. Zapanowała cisza, która już niedługo miała się zakończyć.
Mijała północ gdy trójka wróciła do domu w lesie. Zeszli z motocykli, a Maya od razu skierowała się w stronę drzwi. Zatrzymała się zaraz przed nimi, skutecznie blokując chłopaków. Poświeciła latarką na małą kartkę, przyczepioną do drewna. Pismo było niestaranne ale żadne z nich nie miało najmniejszych problemów z rozczytaniem się.
Wzięliśmy łóżka na przegląd ale nie martw się, zostawiliśmy jedno. Przepraszamy za wszelkie problemy i mamy nadzieję, że tobie i twojemu chłopakowi nie będzie to przeszkadzać.
Maya zacisnęła zęby i zgniotła kartkę. Oliver z Damienem spojrzeli na nią z zaciekawieniem, rzadko mieli okazję zobaczyć ją tak wściekłą.
- Zabiję – Warknęła cicho. – Który?
- Chyba ja – Blondyn podrapał się po głowie i uśmiechnął niepewnie. – Ale byłem daleko i na pewno mnie nie poznali jak uciekałem przez to ogrodzenie.
Na chwilę zapanowała cisza.
- Śpicie razem – Powiedziała ze zdecydowaniem, otwierając drzwi.
- A ty?
- Zmieścimy się – Oliver uśmiechnął się i stanął bliżej niej.
Dziewczyna spojrzała na niego wściekle, lecz nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
- Pójdę spać na kanapę – Wskazała na sofę, stojącą na środku salonu.Jeszcze przez jakiś czas próbowali przekonać ją do zmiany zdania, jednak nic to nie dawało. Położyli się sami na dwóch końcach dużego łóżka, stojącego na korytarzu. Dziewczyna leżała na kanapie pod kocem, który znalazła w szafie rodziców. Miała problemy z zaśnięciem. Było jej zimno i niewygodnie. Marzyła o tym by jak najszybciej usnąć i obudzić się parę godzin później.
Minęło ponad 30 minut zanim wstała i po cichu weszła na piętro. Było to niesłychanie trudne przez podłogę, która skrzypiała na każdym kroku. Na chwilę zatrzymała się przed łóżkiem i zaczęła żałować, że nie została na dole. Powoli weszła między chłopaków i przykryła się kołdrą. Wyglądało na to, że ich nie obudziła. Przekręciła się w stronę Olivera, rozprostowała nogi i zamknęła oczy.
Chwilę później poczuła jak Damien odwraca się w jej stronę i lekko ją obejmuje.
- Nie musisz się o nas martwić – Mówił szeptem zaraz za nią. – Być może nas znienawidzisz, to wszystko jest bardzo zrozumiałe.
- Co? – Zapytała nieprzytomnie, nie odwracając głowy.
- Jesteśmy potworami, a one są bardzo egoistyczne – Objął ją mocniej. – Śpij.
O nic już nie pytała. Nie chciała wiedzieć o czym mówi ale brzmiało to bardzo poważnie.
Być może była to ostatnia noc, w której śpią w tym samym budynku. Być może była to ostatnia chwila, w której mogą porozmawiać. Być może kiedyś będzie tęsknić za tym, co dzieje się teraz.
Co do tego ostatniego była najbardziej pewna. Czuła miłe ciepło w sercu, gdy Damien ją obejmował. Był tak blisko, że czuła jego oddech. Chwyciła go za dłoń, ta chwila mogła trwać wiecznie.
CZYTASZ
Istina
ActionMaya jest córką milionerów, mieszkającą w willi, w San Francisco. Mogła mieć wszystko, co tylko da się kupić za pieniądze, a mimo to czegoś jej brakowało. Zrozumiała to gdy poznała dwójkę osób, które całkowicie zmieniły jej życie. Przestała czuć s...