cover by sleeping at last - chasing cars
"If I lay here
If I just lay here
Would you lie with me and just forget the world?"***
Tony wyglądał na trochę pewniejszego siebie przebrany w odzież upraną w znanym mu proszku do prania. Najwidoczniej zapach kojarzący się z domem był kolejną rzeczą na liście "Co uspokoi małego chłopca po traumatycznym przeżyciu?". Paluszkami gładził materiał, przejeżdżając nimi w określony sposób wzdłuż ściegu. Czasem naciągał kołnierzyk i miętosił go między zębami, zostawiając na nim niewielką plamę śliny - jak na pięciolatka zostawiał jej nad wyraz mało na przeróżnych przedmiotach, więc mężczyzna potrafił przymknąć na to oko. Steve nawet zastanawiał się, czy jeśli zadzwoniłby zapytać, jakich detergentów używała służba Starków, to zostałby potraktowany na poważnie.
Jednak nawet bez tego wspólnie stawiali niewielkie kroki naprzód. Chłopiec zaczął więcej rozmawiać, gdy oswoił się nieco z nowym otoczeniem. Nadal najwięcej czasu spędzał w salonie, przyjmując pokój jako swój kącik, w który jadł, spał i bawił się, rzadko eksplorując resztę mieszkania. Oprócz liczenia wymyślonych przez samego siebie zadań, układania płyt albo książek, również rysował, co wreszcie choć trochę odpowiadało wizji małego dziecka według mężczyzny. Bazgrał dosyć abstrakcyjnie jak pewnie każdy pięciolatek, ale Rogersowi przeczucie podpowiadało, że zwyczajnie jego niepojętnemu umysłowi coś umykało i nie zdziwiłby się, gdyby wszystkie zarysowane kartki poskładane odpowiednio okazałyby się skomplikowanym projektem pojazdy kosmicznego.
Swoje irracjonalne lęki, które w głównej mierze zawdzięczał paranoicznym przekonaniom Bartona, próbował odgonić od siebie. Przecież Tony z dnia na dzień nie rozmontuje jego telewizora i nie stworzy broni zagrażającej światu. Starał się myśleć o nim jak o każdym innym dziecku, obowiązkowo chwaląc za rozwiązanie matematycznego problemu, którego sam niekoniecznie pojmował, ale zachowując się przy tym, jakby zobaczył małpkę w cyrku. Sam za dobrze wiedział, jakim uczuciem było pozostanie w cieniu swoich niezwykłych umiejętności.
Dlatego pomyślał, że rysowanie z nim to dobry początek, aby dzięki wspólnemu zajęciu, zbliżyć się nieco do siebie, a zarazem obdarzyć dziecko zainteresowaniem i nakłonić do otwarcia się chociażby odrobinę. Zawsze stawiał między nimi talerzyk z przekąską - pokrojonym jabłkiem, obraną mandarynką, ewentualnie waflami ryżowymi albo paluszkami. Było to dla nich swoistym rytuałem. Częstował się trochę, by tym zachęcić chłopca, ale po pewnym czasie Tony robił to już odruchowo, zajadając się czymś w skupieniu tak wielkim, jakby w ogóle nie orientował się, co właśnie przeżuwał w buzi. Nie potrafił usiąść przy stole, wziąć sztućców i po prostu spożyć posiłek. To wciąż był najlepszy sposób na nakarmienie go, a Steve nie czuł się na siłach, aby go strofować, dopóki obydwoje nie poczują się ze sobą wystarczająco komfortowo.
Tony nauczył się również prosić z większą swobodą, pierwszemu nawiązując dialog z mężczyzną.
– Steve. – Odłożył kredkę na blat. – Mogę pić?
CZYTASZ
call me softly | steve rogers
Fanfiction"Anthony" - tak przedstawił mu się cicho przerażony chłopiec, którego właśnie znalazł w rezydencji zamordowanych Starków czyli jak Steve odkrył, czego brakowało mu cały czas od wygramolenia się z lodu to jest dokładnie to, co myślicie, że jest. na...