[9] james barnes

953 106 31
                                    

sufjan stevens - should have known better

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

sufjan stevens - should have known better

"Nothing can be changed
The past is still the past
The bridge to nowhere
I should've wrote a letter
Explaining what I feel, that empty feeling"

***

Dla Tony'ego Bucky stał się nową zagwozdką. Niewiadomą do odnalezienia, mając do dyspozycji tylko skrawki danych. Trochę frustrującą, bo wciąż nie wiedział, jak temat powinien ugryźć, aby zębów nie połamać. Jednakże pod płaszczykiem niepokoju kryło się szczere zainteresowanie, kiedy razem ze Stevem odwiedzali go regularnie i zapewne wyłącznie ono pozwalało mu zachować spokój, dzięki skupieniu się na szczegółach.

Chłopiec nie zamienił z obcym mu mężczyzną słowa. Całe spotkania spędzał na kolanach Rogersa lub też nie dalej od niego niż przepisowe pięć centymetrów. Trzymał się jego ubrań, nie puszczając ich pod żadnych pozorem i często wtulał się w nie, chowając twarz. Szukał poczucia prywatności przed spojrzeniem chłodnych tęczówek nadal przekrwionych oczu. Jak na każde dziecko przystało, było w nim coś z hipokryty, bo kiedy nie podobało mu się, gdy Barnes przyglądał się jemu zbyt intensywnie, on odwdzięczał się tym samym, myśląc jedynie, że robił to bardziej ukradkowo.

Marszczył brwi, obserwując delikatny uśmiech na twarzy. Wydawał mu się sympatyczny, co przecież logicznym nie było w ogóle. Nie w główce, w której do portretu mężczyzny dopasowano takie słowa jak "straszny", "groźny" i "niebezpieczny", ale nic z tych określeń nie chciało się potwierdzić. Barnes we wszystkim był ostrożny - nie generował hałasu oraz nie wykonywał gwałtownych ruchów, żeby nie spłoszyć jeszcze bardziej nieufnego dziecka. Również nie naciskał, nie próbował za wszelką cenę nawiązać z nim kontaktu, czasem jakby nawet zapominając o malcu. Małemu jak najbardziej to odpowiadało i gdyby spróbował być trochę bardziej wspaniałomyślny, doceniłby gest.

Tony'ego nie interesowało zbytnio, o czym rozmawiali przyjaciele, kiedy nie zwracali na niego uwagi za bardzo pochłonięci konwersacją. Jeszcze jakiś czas temu próbował się skupić na temacie, ale szybko doszedł do wniosku, że nawet go do końca nie pojmował. Ważnym dla niego były tylko ich spokojne, przyciszone głosy - monotonnie wypowiadane słowa. Rzadko podnosili ton, a jeśli już, to tylko w momentach uniesienia, śmiejąc się z czegoś. Do Tony'ego też wtedy dotarło, jak przed tym blondyn rzadko się śmiał. Oferował jedynie ciepłe, przyjazne uśmiechy, nic więcej.

Wcześniej nie miał okazji się przekonać, jaki był to przyjemny dźwięk, a drżenie całego ciała sprawiało, że chciał wtulić się w niego jeszcze bardziej.

Był w stanie zaakceptować człowieka, który przyprawiał go o dreszcze - brak jednego ramienia szczerze go przerażał, było to dla niego zbyt nienaturalne oraz dziwne - jeśli miało to czynić Steve'a szczęśliwym. Mógł z nim tutaj przychodzić parę razy w tygodniu, odsiedzieć swoje, zastanawiając się, ile prawdy o Barnesie usłyszał, a ile przed nim zatuszowano i wracać do domu.

call me softly | steve rogersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz