the white buffalo - wish it was true
"Country, now I'm just a stranger to you.
A number, a name; it's true.
Throw me away when you're through.
Home of the brave and the free; the red, white, and blue.
I wish it was true."***
Steve rozdarł plastikowe opakowanie słomki, po czym ją samą wbił w wyznaczone miejscu na kartoniku. Przyjrzał się ostatni raz infantylnym grafikom i wręczył je w rączki Tony'ego, który zaraz po pierwszym łyku znów stracił zainteresowanie mężczyzną, wracając do własnych zajęć.
Proponowali Rogersowi dowiezienie odpowiednich akt archiwalnych do mieszkania, ale blondyn zapewnił, że kwatera w S.H.I.E.L.D. będzie wystarczająca, jeśli udostępnią mu również komputer. Każdy, komu ten plan przedstawił niemal niezauważalnie krzywił się, w tym samym czasie patrząc na chłopca u jego boku, znając w mniejszym, bądź większym stopniu jego niechęć do biurowca z tajnymi, podziemnymi piętrami. Nie należało mu się jednak dziwić – to tutaj poznał prawdę o swoich rodzicach oraz spotkał na korytarzu ich mordercę. Całkiem fair byłoby, jeśli nawet chciałby zrównać to miejsce z ziemią.
Steve jednak żył w przekonaniu, że Tony zmian potrzebował – i nie leżało to daleko od najczystszej prawdy. Musiał nauczyć się adaptować do nowej sytuacji, a baza agencji nadawała się do tego świetnie, odkąd blondyn mógł oszukiwać i dostosowywać miejsce do dziecka.
Tony nie wykazywał żadnych oznak zestresowania. Co prawda same w sobie były ciężkie do zauważenia, lecz Rogers wiedział już, jak je rozróżniać. Chłopiec nauczył się, że do S.H.I.E.L.D. przychodzili tylko za dnia. Steve wtedy pracował – a kto jak nie syn Howarda miał zachowywać się lepiej, gdy dorośli byli zajęci ważnymi sprawami – a na koniec dnia wracali do swojego przytulnego mieszkania na Brooklynie. Zdawał się akceptować nową postać rzeczy, odczuwając względem niej coraz większy komfort.
Kwatera, w odróżnieniu od biura, była bardziej prywatnym miejscem. Zwykli spędzać w niej noce agenci, kiedy potrzebowali natychmiastowego odpoczynku albo powrót do domu kosztowałby ich w tym przypadku zbyt wiele, więc pomieszczenia były wyposażone raczej ubogo, acz wystarczająco.
Tony zwykle bawił się na łóżku. Miał wtedy blisko do poduszki, kiedy jego zegar biologiczny domagał się popołudniowej drzemki, a podróże z punktu A do punktu B tym bardziej ścinały go z nóg w porach poobiednich. Kiedy nie spał, zajmował się swoimi dwiema zabawkami, które nosił ze sobą zawsze lub rozwiązywał sudoku – dostał od Clinta cały zeszyt i do tej pory był to najbardziej trafiony prezent. O ile zawsze był cichym dzieckiem, to kiedy rozwiązywał łamigłówki, prawie jakby nie było go w pokoju.
Steve ten czas przeznaczał na sortowanie dokumentów w kartonowych zakurzonych pudłach. Szukał informacji o swoim przyjacielu jeszcze z czasów wojny, które mogłyby udowodnić jego zasługi dla kraju oraz że nie poddał się zbrodniczej organizacji dobrowolnie. Przeglądał także raporty o nieuchwytnym Zimowym Żołnierzu sprzed kilku ostatnich lat.
CZYTASZ
call me softly | steve rogers
Fanfiction"Anthony" - tak przedstawił mu się cicho przerażony chłopiec, którego właśnie znalazł w rezydencji zamordowanych Starków czyli jak Steve odkrył, czego brakowało mu cały czas od wygramolenia się z lodu to jest dokładnie to, co myślicie, że jest. na...