birdy - skinny love
"I told you to be patient
I told you to be fine
I told you to be balanced
I told you to be kind"***
Steve'a nie budziły łagodne kołysania, gdy chłopiec próbował nim potrząsnąć z całej siły. Tony mógł walczyć z jego snem niczym małe lwiątko, lecz w rzeczywistości zatapiał jedynie umysł Rogersa jeszcze głębiej w stan spoczynku. Mężczyzna próbował się tego w jakikolwiek sposób oduczyć, aczkolwiek z marnymi skutkami, odkrywając, jak do tej pory spragniony owych ciepłych, miłych gestów był. Czując małe rączki, znał ich właściciela, na myśl którego odprężał się i wzdychał ulgą.
Sprawa wyglądała zgoła inaczej w przypadków wszelkich niepokojących odgłosów. Każdy najcichszy dźwięk, który mógłby wskazywać na dyskomfort dziecka, stawiał blondyna do pionu w mniej niż sekundę. Nie potrzebował już do tego nawet super słuchu, odkąd Tony spał obok niego, na swojej połowie otoczony kocykiem i dwiema zabawkami, chociaż plastikowy, kanciasty robot nie wydawał się przyjemny do przytulania.
Właściwie to również było małym sukcesem, bo wpierw Tony oznajmił, że będzie spał w szafie. Schował się w niej popołudniu, moszcząc na miękkich swetrach Steve'a i nie zapowiadało się, aby miał zamiar z niej wyjść. Zostawił sobie jedynie uchylone drzwi, dzięki czemu do środka wpadała odrobina światła. Wnętrze mebla traktował jak bardzo małe pomieszczenia, a to natychmiast na myśl nasuwało mu bezpieczeństwo. Drewniane ściany otulały go z każdej strony. Przyciemnienie, wbrew każdym stereotypom o dzieciach, pomagało mu zachować spokój. W domu panowała tak nienaturalnie głucha cisza, że nikt by nie uwierzył, iż mieszkał tu pięciolatek.
Był środek nocy, kiedy wszystko zaczęło się od cichego westchnienia, jakie wcale nie musiało oznaczać niczego złego. Mimo tego, Steve uchylił jedną powiekę, przyzwyczajając oko do ciemności i łypnął na dziecko, piąstkami zaciskające kocyk. Tony przez moment leżał w bezruchu, poruszając ustami, podejmując próbę wymamrotania czegoś. Wyglądał na spokojnie pogrążonego we śnie, ale niespodziewany spazm nagle nim szarpnął. Znów nabrał głośnego wdechu, po czym począł kręcić głową, pojękując nerwowo pod nosem.
— Tony — odezwał się głośno, zapalając lampkę przy łóżku w tym samym czasie. — Hej, Tony, brzdącu, obudź się. — Będąc zdecydowanie silniejszym, on z łatwością mógł wyrwać chłopca ze snu paroma ostrożnymi ruchami.
Gdy malec otworzył gwałtownie powieki, przez kilka sekund nic się nie działo. Patrzył w sufit, oddychając prędko, jak gdyby przez cały ten czas wstrzymywał oddech. Coś musiało zacząć do niego docierać, bo jego buzia wykrzywiła się, co bez powodzenia spróbował zatuszować, zakrywając ją rączkami. Piekące łzy napłynęły do kącików, usta wygięły się w podkówkę, aczkolwiek z jakiegoś powodu z tym walczył, jakby nie chciał, aby Steve patrzył, jak płakał.
CZYTASZ
call me softly | steve rogers
Fanfiction"Anthony" - tak przedstawił mu się cicho przerażony chłopiec, którego właśnie znalazł w rezydencji zamordowanych Starków czyli jak Steve odkrył, czego brakowało mu cały czas od wygramolenia się z lodu to jest dokładnie to, co myślicie, że jest. na...