Odwróciła szybko wzrok.Próbowała być silna,ale nie dała rady.Zaszlochała cicho.Łzy spływały po jej policzkach. Była oszołomiona i zestresowana tym wszystkim.Chciała,żeby to był koszmar, z którego zaraz się obudzi.
Theodor uchodził za tajemniczego i dziwnego chłopaka.W jego oczach ciągle gościł smutek,chociaż nikt nie wiedział dlaczego.Lecz teraz na jego twarzy była wymalowana wściekłość,pomieszana ze współczuciem.
Nott podszedł do niej cicho. Położył jej rękę na ramieniu,chcąc dodać otuchy.Gdyby mógł zabiłby tych skurwieli. Jak oni mogli wszyscy pastwić się nad bezbronną kobietą.
-Granger?- powiedział
Zero reakcji.
-Hermiono?-spróbował jeszcze raz
Tym razem dziewczyna obróciła się.Spojrzała na niego załzawionymi oczami,pogrążonymi w smutku.Patrząc na nią, widział swoje własne odbicie.
-Zawiadomiłem McGonagall,zaraz pojawią się tu Aurorzy.
-Dziękuję Ci-wyszeptała podnosząc z ziemi torebkę i wstając-Powinniśmy już wracać-odparła czując nową fale łez
-Ale musisz jeszcze złożyć zeznania- zaczął Nott
- Proszę-wyszeptała Hermiona. Wiedziała,że nie da rady teraz cokolwiek powiedzieć.Theodor pokiwał głową i razem ruszyli do Zamku.Od tego zdarzenia minęło parę dni. Kończył się już pierwszy tydzień nauki.Hermiona żyła jak w transie.Po złożeniu zeznać zamknęła się w pokoju.Jej stan fizyczny był dobry.Gorzej było ze stanem psychicznym.Oczywiście cała szkoła aż huczała,od plotek na ten temat.Przyjaciele próbowali ją odwiedzać,lecz ona nie miała siły o tym z nimi rozmawiać.Także Blaise do niej przychodził,lecz odsyłała go, jak prawie wszystkich. Jedyną osobą,którą wpuszczała był Theodor.To on przynosił jej jedzenie i próbował rozmawiać,co poniekąd mu się udawało. Prawda była taka,że Miona się wstydziła. Osobą,która to widziała był Nott, on ją rozumiał.
***
Starsza gryfonka otworzyła szeroko oczy.Każdy dzień dla niej wyglądał tak samo.Jednak tym razem było inaczej.Była w lesie,w nocy.Przestraszona rozejrzała się wokoło. Księżyc jasno świecił,wraz z gwiazdami migotał na niebie.Wiał silny wiatr.Hermiona ze zdziwieniem odkryła,że jest w samej piżamie.Po chwili pojawiła się przed nią jakaś postać. Była to jakaś kobieta.Podała jej swoją rękę. Miona nie wiedząc co ma robić,po chwili wahania chwyciła wyciągniętą ku niej dłoń.Nagle poczuła jakby szarpnięcie w okolicy pępka. Wiedziała,że gdzieś się teleportowały. Nie rozpoznała tego miejsca. Było tutaj wiele kobiet,wszystkie wyglądały na przerażone.Zobaczyła także : Lavander,Cho.Parvati,Lunę,Astorię,Pansy i Ginny.
Podeszła do rudej szybko,czując,że coś jest nie tak.
-Ginny co się dzieje,gdzie my jesteśmy?
Ginewra przytuliła się do niej mocno.
-Jja nie wiem.Z tego co inni mówią to ...-załkała cicho
-To co ?-spytała zaniepokojona-ostatnie wydarzenia i strach poszły jakby w nie pamięć.Teraz tylko liczyło się tu i teraz.
-Jesteśmy w burdelu-wyszlochała Ginny
Miona nie chciała w to uwierzyć. Niby jak ? Nie to tylko sen,tylko koszmar.Zaraz się obudzę-myślała Hermiona . Nietety nic takiego nie nastąpiło .Nagle drzwi się otowrzyły,przeszedł przez nie jakiś mężczyzna.
-Macie się natychmiast w to przebrać-powiedział rzucając im jednakowe ubrania,które więcej odsłaniały niż zasłaniały.Większość dziewczyn nie chciała tego robić,ale jaki miały wybór? Wszystkie posłusznie przebrały się.Ginny cały czas płakała.Hermiona rozmawiała jeszcze przez chwilę z Lavander i Cho.Parvati szlochała w koncie,Pansy o dziwo trzymała się dobrze,Astoria była jak zawsze dumna.Wyprowadzono je do jakiejś sali.Widziała tam mężczyzn którzy rozbierali je wzrokiem.Nagle poczuła jak ktoś boleśnie ściska jej pośladek. Pobiegła przed siebie , docierając do jakiś drzwi. Weszła do ciemnego po ieszczenia.Musiała coś wymyślić!Musiała! Nagle usłyszała krzyki Ginny.Szarpnęła za klamkę.Przed nią stali Ci sami pijacy.Szli w jej stronę, a ona ciągle słyszała krzyki przerażonej przyjaciółki.

CZYTASZ
Po prostu Hogwart
FanfictionUczniowie wracają w wieku 17 lat do Hogwartu. Wojna zakończyła się śmiercią Voldzia. ;3 W tej opowieści Ginny i Harry nigdy nie byli razem. Za to Ron i Hermiona byli, ale nie wyszło ;3 nadal są najlepszymi przyjaciółmi. Dumbledore, Snape, Fred i par...