Spotkanie i kłopoty cz. 2

78 8 0
                                    

Ze zdziweniem przetarła oczy, upewniając się czy nie ma halucynacji. Niestety nie. Po pokoju Wspólnym naprawdę biegał Blaise trzymając białą, koronkową nocną  koszulę Ginny.  Za nim biegała ruda, próbując odebrać swoją rzecz. Diabełek jednak zwinnie się przed nią zmykał to tu, to tam.
- Zabini przysięgam, że mnie popamiętasz ! - krzyczała Ginny
-Wiewióreczko ! Śliczna ma mordeczko ! Fatałaszki seksowne nosisz, więc się sama o to prosisz ! - zaświergotał z zadowoleniem Blaise
- Granger widzisz to co ja ? -brązowooka usłyszała szept przy swoim uchu. Odskoczyła jak oparzona, oglądając się za siebie. Kiedy zobaczyła tego wstrętnego ślizgona przewróciła tylko oczami. Prześladuje ją dzisiaj pech.
- Niestety tak Malfoy, jak widać Blaise'owi szybko się poprawiło- stwierdziła
- No tak, nieźle go załatwiłaś- mówił, ale mu przerwała
- To był wypadek! - fuknęła oburzona
- Oj Granger, Granger
- Oj Malfoy,Malfoy
- Brakuje Ci słów, że musisz po mnie powtarzać kujonie ?
- Wal się Malfoy
-Nawzajem Granger
- Mówił Ci ktoś, że jesteś nie do wytrzymania?
- Nie wytrzymasz bez dalszego prowadzenia tej rozmowy prawda ?- westchnął ciężko
-Odpuść sobie Malfoy
-Trochę szacunku szlamo !
-O co Ci tak naprawdę chodzi? Dla twojej informacji wiem, że jestem szlamą. Cieszysz się? Uświadamiałeś mi to przez wiele lat.- mówiła, a z każdym słowem czuła napływające łzy pod powiekami. Czemu akurat teraz? Czemu przy nim? Nie wiedziała. Otarła je szybko ręką i pobiegła w stronę łazienki.
Draco Malfoy stał i patrzył się za nią. Nie było mu jej żal, wcale...nie było. Nigdy nie widział, aby Granger płakała przez niego...poczuł coś dziwnego...wiedział co to jest. Czuł się winny wobec tej dziewczyny. Otrząśnij się, jesteś księciem Slytherinu do cholery!- powtarzał sobie w myślach. On jej nawet nie lubiał. Nie znał. A jednak...



                                                                           ★★★




-Ha! Mam!-krzyknęła Ginny, mocno trzymając w ręce koszulę nocną. Musiała trochę pobiegać za wstrętnym ślizgonem, ale w końcu ją odzyskała. Pomyślała sobie, że od dziś musi dwa razy sprawdzać drzwi od swego dormitorium czy na pewno są dobrze zamknięte. Raz przez przypadek zostawiła trochę uchylone i Zabini od razu skorzystał.
-Nie ciesz się tak wiewiórko i tak ci ją jeszcze zabiorę -powiedział Blaise z uśmieszkiem.-A właśnie Weasley powiesz mi co to jest?-spytał, wyciągając z kieszeni białe koronkowe majtki Ginny.
-Ty wstrętny szczurze !!!- ryknęła na cały głos ruda. Diabeł nie czekając na nic, pewien, że rozwścieczył gryfonkę do ostateczności rzucił się do ucieczki i wybiegł z pokoju wspólnego.
Biegł przez hol Hogwartu z własnością Ginny, wymachując nią na wszystkie strony, żeby każdy zobaczył. Pech chciał, że nikogo akurat nie było w pobliżu. Ale w chwile później za zakrętu wyłonił się Theodor Nott, z zamiarem spotkania się z Hermioną.Chciał od razu wpaść do Blaise'a, zobaczyć jak się czuje. Lecz zatrzymał się i zaczął przyglądał się bardzo ciekawej scenie. Zobaczył biegnącego Blaise z białymi koronkowymi majtkami w ręku, a zanim czerwoną na twarzy Ginny z nienawiścią w oczach. To właśnie to spojrzenie kazało Theodorowi odsunąć się na bok i nie przeszkadzać. Był pewny, że za chwilę ruda wyciągnie z kieszeni noże i będzie nimi rzucać w ślizgona.
-Zabiję cię!!!- krzyknęła wściekła Ginny, zamiast rzucać nożami. Właśnie kiedy wypowiadała te słowa, przed oczami Nott'a ukazał się przedmiot groźby.Przebiegła koło niego dziewczyna i po niespełna pięciu sekundach został sam na holu,nie wiedząc po co tu przychodził. Nie mógł sobie tego przypomnieć, więc poszedł do swojego dormitorium. Ślizgon i gryfonka biegli przez puste korytarze, aż w końcu Blaise zamiast biec prosto skręcił tak, że wpadł na Ginny. Dziewczyna pisnęła przerażona nie wiedząc co w nią walnęło. Po chwili leżał na niej Blaise, wgapiony jak w ósmy cud świata. Ślizgon przygniatał ją tak, że nawet nie mogła poruszyć ręki, byli tak blisko, że stykali się nosami. Chciała coś powiedzieć, ale miała wielką gule w gardle. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, a w sekundę później...jego usta dotykały jej. Chwilę trwało, kiedy Ginny oprzytomniała i zdała sobie sprawę co się dzieje. Dostała przypływu wigoru i odepchnęła od siebie Zabiniego. Zdezorientowany ślizgon nawet nie zaprzeczył, kiedy wściekła Ginny odebrała mu swoje majtki.
-Jak mogłeś to zrobić !!!!- zaczęła krzyczeć ruda na cały zamek - Ty wstrętny, parszywy, podstępny idioto !!! Pożałujesz, że mnie kiedykolwiek spotkałeś !!!- Czerwona, wściekła gryfonka pośpiesznie odeszła od Diabła, rozglądając się na boki czy nikt nie widział tego zajścia i odeszła w stronę pokoju wspólnego. Tymczasem ślizgon leżał na kamiennym podłożu, nie do końca wiedząc co się stało. Patrzył na oddalającą się sylwetkę rudej i uśmiechnął się pod nosem.
- I tak było warto -szepnął do siebie

                                                                              

                                                                            ♥♥♥



W czasie kiedy Hermiona i Draco czekali na koniec szlabanu, Harry szedł spokojnym krokiem korytarzem Hogwartu. Uśmiechał się pod nosem witając się co chwile ze znajomymi. Mimo późnej pory, można było spotkać wielu uczniów, snujących się po Zamku. Oczywiście nie dało się nie zauważyć bohatera idącego w stronę wieży Gryffindoru.  Nie było drugiego takie Czarodzieja rozpoznawalnym w tym czasie jak Harry Potter, bohater, który uratował świat. Wielu snuło domysły na to, co Potter zamierza robić po wojnie i czy się zmieni. Ritta Skitter już dawno opublikowała swój artykuł o sławnym chłopaku, jednak straciła ona już dawno wiarygodność. Prawda była taka, że gryfon wcale się nie zmieni. Urósł, stał się mężczyzną, jednak nic po za tym. Nie był zadufanym w sobie gnojkiem, chamskim głupkiem, czy innym takim. Jak to go nazywała Hermiona, to nasz Harry. To nadal jest nasz Harry. Po drodze Wybraniec minął Cho, która patrzyła się na niego zarumieniona, na co Potter sam spurpurowiał.
- Długo jeszcze będziecie za sobą tak patrzeć ? -spytała zirytowana Lavander, podchodząc do Harrego
- Długo jeszcze będziecie z Ronem tak za sobą biegać? -odgryzł się
Dziewczyna zezłoszczona, szybkim krokiem, ruszyła przed siebie.Czyżby coś się stało?-zamyślił się Wybraniec. Musi koniecznie porozmawiać z Ronem i Hermioną. Z Ronem rozmawiał codziennie, ale z Mioną już nie, jest teraz prefektem naczelnym i ma mniej czasu, ale na rozmowę z przyjaciółmi na pewno znajdzie. A tak poza tym będzie musiał się jeszcze spotkać z samymi dziewczynami i razem wymyślić plan, aby Ron odezwał się w końcu do Lavander. Znając jego mógłby czekać do nieskończoności i nic. No i jeszcze sprawa z Cho, nie może tego ciągle odkładać, musi coś zrobić. Harry w duchu postanowił, że jak tylko nadarzy się okazja porozmawia z nią, ale jeszcze przed tym z przyjaciółmi. Nawet nie zauważył, kiedy zrobiło się późno.Dochodziła już 23, kiedy gryfon skierował się w stronę wierzy Gryffindoru.Szedł dalej pogrążony w myślach, kiedy jakaś osoba przemknęła obok niego.
-Ginny?-spytał zdziwiony, jednak ta,albo go nie zauważyła, albo po prostu zignorowała. Wydawała się być wściekła.
Po chwili wyszedł także Blaise, jakby rozkojarzony.
- Co tutaj u licha się dzieje?-spytał Harry na jego widok, lecz Zabini mu nie odpowiedział, nawet na niego nie spojrzał. Zaniepokoiło go to. A jak zrobił coś Ginny? Musi się dowiedzieć co się stało. 



                                                                       ★★★

Następnego dnia:

Hermiona przez wszystkie lekcje starała się nie zwracać uwagi na Malfoy'a. Miała cichą nadzieję, że ślizgon zapomniał o wczorajszej sytuacji w pokoju wspólnym. Po tym jak pobiegła w stronę łazienki i doprowadziła się do porządku, miała nadzieję, że go już więcej nie spotka. Na szczęście nikogo nie było w pokoju i spokojnie mogła przejść do swojego dormitorium. Długo nie mogła zasnąć. Nie mogła przestać myśleć o swojej chwili słabości, okazanej przy Malfoy'u. Była za to na siebie bardzo zła.Ślizgon jednak na złość, ciągle się na nią patrzył, czuła na sobie jego przeszywające spojrzenie. Po obiedzie wraz z Ginny szybko ruszyła w stronę gabinetu dyrektora. Miały już dawno porozmawiać o tym nieszczęsnym ślubie. Powiedziały hasło i weszły do środka. Jednak tam, czekała ich niespodzianka.
- Witajcie moje drogie - uśmiechnął się Dumbledor- chciałbym Wam przedstawić naszą dwójką dawnych uczniów.
- Izzaka Herbertsa i Elizabeth Well
- Bella? -spytała z niedowierzaniem Ginny
-Ginny?-spytała z kolei rudowłosa kobieta, po czym obie rzuciły się sobie w ramiona, osłupiając reszte czarodziei.



Po prostu HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz