- Gdzie Ona jest? - martwiła się coraz bardziej Miona.
- Daj spokój, nic jej nie będzie. - pocieszał ją Harry, choć sam był coraz bardziej zdenerwowany. No bo ile czasu można szukać różdżki w jednym przedziale?
- Może lepiej iść po nią? Nargle były dzisiaj bardzo niespokojne. - stwierdziła Luna. Akurat w tej chwili wróciła Ginny z wściekłą miną.
- Długo szukałaś tej różdżki. - mruknął Ron.
- Wszystko okej? - spytała lekko zaniepokojona Hermiona patrząc na zdenerwowaną przyjaciółkę.
- Jasne, wsiadamy? - spytała i nie patrząc na nikogo od razu ruszyła do powozu. Wszyscy popatrzyli na siebie zdezorientowani. - Jak tylko dostaniemy się do Hogwartu o wszystko ją wypytam. - obiecała sobie w duchu Mia*. Nic nie mówiąc ruszyli za rudowłosą do powozu.
Kiedy dojechali, było już bardzo późno. Wyszli od razu widząc przed sobą profesor od transmutacji.
- Panno Granger, panno Wesley, proszę szybko za mną. - powiedzaiła McGonagall. Dziewczyny spojrzały po sobie zdziwione. Co takiego mogło się stać?
- Jak wiecie prefekci naczelni mają wiele obowiązków, między innymi oprowadzanie pierwszoklasistów po Hogwarcie. - gryfonki pokiwały głowami. Hermiona przypomniała sobie dokładnie o liście, który dostała pod koniec wakacji z Hogwartu. Razem z Ginny były teraz prefektami naczelnymi Gryffindoru. Na początku zamiast Ginny miał nim być Harry, ale odmówił. Z czego trudno się dziwić. Potrzebował teraz więcej spokoju. A nowe obowiązki prefekta na pewno by mu w tym nie pomogły.
- Ministerstwo zażądało, żeby rozweselić pierwszoklasistów i dzięki temu nie stresować ich w pierwszy dzień w szkole. - im dłużej mówiła tym bardziej podnosiła rozgniewany głos.
- To nie wróży nic dobrego. - szepnęła Ginny. Hermiona także zaczęła zastanawiać do czego zmierza nauczycielka transmutacji.
- Więc… - ciągnęła dalej - musicie przebrać się za wróżki Winx. - odparła z dezaprobatom. To był jak grom z jasnego nieba. Dziewczyny popatrzyły na siebie w szoku, po czym jednocześnie wykrzyknęły.
- Co?!
Nauczycielka pokręciła głową z politowaniem. Po chwili szybko się opamiętały.
- Chce pani powiedzieć, że mamy się przebrać za jakieś latające stworzenia? - spytała podenerwowana Hermiona.
- Uspokójcie się. Mi to także nie pasuje, ale nie mamy na to wpływu. Po ostatnich wydarzeniach... Same rozumiecie. - odparła.
- Nie, nie rozumiemy. Była wojna ledwo kilka miesięcy temu, a ministerstwo chce nagle rozweselić wszystkich?! A co Oni robili kiedy to my walczyliśmy o życie?! - Ginny była oburzona.
- Nic nie możemy na to poradzić. - McGonagall spojrzała na nie, jakby próbując dodając im otuchy.
- Ginny uspokój się. Nie mamy wyjścia… Przebierzmy się szybko i skończmy to… - odparła cicho Hermiona. Sama była nieźle wkurzona. Ale co mogły zrobić? Za chwilę stały przed gabinetem profesorki. Widać tam było prefektów z innych domów. Byli nimi: Cho Chang oraz Terry Boot z Ravenclawu, Hanna Abbott i Susan Bones z Hufflepuffu i oczywiście Blaise Zabini i Draco Malfoy ze Slytherinu.
No super, gorzej być nie mogło. - pomyślała Hermiona i z kwaśną miną podeszła do Cho Chang, która akurat stała sama, ponieważ Terry rozmawiał z Blaisem i Draco. Razem z Ginny bardzo lubiły czarnowłosą krukonkę.
- Cześć Cho. - przywitały się zadowolone, że nie siedzą w tym same.
- Hej. - przytuliła je krukonka.
- Ty także uważasz, że to chory pomysł? - spytała Ginny czarnowłosą.
- Oczywiście! Wyobrażacie sobie paradować w czymś takim przed całą szkołą? - jęknęła.
- Ja nie mam takiego zamiaru. - warknęła Ginny.
- A czemu nie wiewiórko? - szepnął jej do ucha Blaise na co Gin podskoczyła i szybko odsunęła się od ślizgona.
- Odwal się Zabini! - krzyknęła.
- No popatrz Hermi, cóż za agresja. - Zabini uśmiechnął się przyjacielsko do Granger, co ona skwitowała szokiem.
- Diable czemu tracisz na nie czas? - spytał Draco, powoli zbliżając się do dziewcząt. Hermiona spojrzała wyzywająco w oczy arystokraty. W duchy przypominając sobie wszystkie słowa, które skierował do niej ślizgon. Nie jedną noc przez niego przepłakała… Ale koniec z tym, nie pozwoli mu znowu wnosić coś do jej życia. Mimo, że nie wydał wtedy Harrego, nie oznaczało to, że zmienił do niej stosunek i wcale się nie pomyliła…
- Głupia krukonka, agresywne czerwone zwierzę i szlama. - podliczył Malfoy patrząc z kpiną na Hermionę. Pod oczami znowu zapiekły ją łzy. Podniosła dumnie głowę i spojrzała na niego z nienawiścią. Jednak nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Zabini odezwał się pierwszy.
- Daj spokój Smoku.
Wspomniany wyżej Smok popatrzył z szokiem na Diabła wraz z trzema dziewczętami. Nastąpiła niczym nie zmącona cisza. Po chwili wyszła McGonagall ze strojami.
- Ginny, ty będziesz Bloom. - odparła podając jej strój. Od początku było to pewne, ponieważ Weasley nadawała się do tej roli idealnie ze względu na swoje rude włosy. - Hermiona zagra Florę, Hanna Stellę, Susan Techne, a Cho Muzę. - rozdała stroje po kolei. Granger przyglądała się swojemu strojowi z zaciekawieniem. Górowały w nim odcienie zieleni i różu, co nie było wcale takie złe, miała także duże skrzydła w tym kolorze oraz spódniczkę prawie do kolan z przodu i wydłużoną z tyłu jak reszta płci pięknej. Rozejrzała się. Wszystkie dziewczyny miały już stroje. Hannie i Susan chyba jako jedynym się to wszystko podobało. Westchnęła i spojrzała na Ginny.
- No mimo wszystko strój nie jest taki zły. - przyglądała się. - Wystarczy jeszcze spiąć włosy i wziąć buty do tego. - stwierdziła ruda.
- Draco, Ty będziesz grał księcia Skya, Blaise będzie Brandonem, a Terry... Ty będziesz udawał Helię. - kontynuowała.
Miona nie słuchała dalej, tylko razem z dziewczynami udały się do przebieralni. Susan musiała włożyć perukę. Reszcie to nie groziło gdyż miały włosy nawet podobne do baśniowych czarodziejek. Kiedy starsza gryfonka spięła włosy, ledwo poznała samą siebie. Zostawiła dwa pasemka z przodu i obejrzała się. Miała nadzieję, że inni też jej nie poznają. Taki wstyd. - pomyślała Brązowooka, podchodząc do przyjaciółek. Obie wyglądały ślicznie.
- Teraz czas na najgorsze. - szepnęła czarnowłosa.
- Ej, dziewczyny, damy radę. - stwierdziła rozpromieniona Ginny przeglądając się w lustrze.
- Nie mów, że Tobie to się podoba! - prawie krzyknęła Hermiona.
- Nie oczywiście, że nie. - odparła poprawiając włosy.
Hermiona podeszła do krukonki i razem wymieniły rozbawione uśmiechy.
- Chyba Ginny wczuwa się w rolę. - zaśmiała się Hanna.
- Ciężko zaprzeczyć. - odparła również rozbawiona Susan.
Po czym wszystkie razem wybuchły śmiechem. No może oprócz obrażonej, młodszej gryfonki.
- Dziewczęta, gotowe? - spytała profesorka.
- Tak. - odpowiedziały chórem.
- Więc czas zacząć ceremonię przydziału. - odparła i odeszła.
Miona wraz z resztą dziewcząt poszła za nią. Była coraz bardziej zaniepokojona. Tuż przed Wielką Salą zatrzymała się. Wzięła głęboki oddech i spojrzała niepewnie na drzwi.
- Ej, wszystko będzie dobrze. Najwyżej gęby opadną im na twój widok. - powiedział Blaise uśmiechając się pokrzepiająco. Dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowana. W końcu odwzajemniła niepewnie uśmiech.
- Dzięki Zabini. - odparła i zdecydowanym krokiem ruszyła do Wielkiej Sali. Na salę mieli wejść w parach. Pierwsza para to była Ginny i Draco jako baśniowa postacie. Ruda była wściekle czerwona, tym bardziej, że Draco ciągle się z niej nabijał. Za nimi stali Hermiona i Terry jako para. Terry ciągle coś gadał bez ładu i składu. Hermiona jednak go wcale nie słuchała, pogrążona we własnych myślach. Za nimi stali Hanna i Blaise, który krzywiąc się patrzył na zalotne spojrzenie Hanny. Na końcu ustawiły się Cho i Susan. Które zdaniem Ginny miały najlepiej. Nagle usłyszeli głos dyrektora.
- Mamy dzisiaj dla Was niespodziankę. Żeby ubarwić przyjęcie uczniów pierwszej klasy przygotowaliśmy kilka bajkowych postaci.
- O Merlinie, co za wstyd. - rzekła Ginny cała podenerwowana.
- Nie gadaj tyle, tylko dawaj tą rękę. - warknął Draco.- Powinnaś się cieszyć, że tak dobrze trafiłaś. Ja mam gorzej. - powiedział patrząc się na nią z obrzydzeniem.
- Zamknij się, ty Tleniony Bałwanie!
- Nie tym tonem, Rudozwierzu! - syknął.
I nim Ginewra mu odpowiedziała drzwi Wielkiej Sali się otworzyły i zaczynało się to żałosne przedstawienie.
-Zapraszamy naszych prefektów-mówił Dumbledor
Weszli na sale. Wszystkie oczy były zwrócone na nich. Większość dziewczyn z uwielbieniem wpatrywało się w Dracona i Blaise’a - szkolnych przystojniaków, którzy ubrani w obcisłe kombinezony, ze sztucznymi mieczami i peleryną wyglądali jeszcze bardziej pociągająco. Kilka nawet westchnęło z zachwytu. Patrzyli na nich z rozbawieniem, a po chwili cała sala buchnęła śmiechem. Hermiona czuła się upokorzona. Zerknęła na swoich przyjaciół siedzących przy stole Gryffindoru próbujących ukryć śmiech. Była wściekła. Na ich miejscu sama by się śmiała… Ale w takiej sytuacji…
Doszli do końca sali, a każdy stanął przed stołem swojego domu, po czym usiadł przed miejscami dla pierwszorocznych, którzy dzięki temu poczuli się o wiele lepiej. Kiedy każdy mniej więcej się uspokoił, zaczęła się ceremonia przydziału. Siedzące przy stole Ginny i Hermiona czuły się coraz większymi kretynkami, większość spojrzeń padała na nich, po czym prawie każdy zaczynał się na nowo śmiać.
- Dłużej nie wytrzymam. - warknęła Ginny.
- Uspokój się. - mówiła Miona. - To jest nasz obowiązek. - odparła po chwili.
- Obowiązek obowiązkiem, a ja i tak mam zamiar zaraz stąd wyjść!
- Ginny, Ginny czekaj! - uspokajała ją, chociaż sama miała już serdecznie dość.
W końcu po ceremonii przydziału, dyrektor zaczął krótką przemowę:
- Drodzy Uczniowie! Witam tych starszych jak i tych młodszych. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystacie wiedzę, którą tutaj nabędziecie. Chciałbym przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu i na 3 piętro jest zabroniony. Cisza nocna zaczyna obowiązywać od godziny dwudziestej drugiej. Nie wolno wam przebywać po tej godzinie gdzie indziej niż w swoich dormitoriach. Zapomniałbym, panna Ginny Wesley przeskoczyła rok i obecnie znajduje się na siódmym roku. Gratulacje! - powiedział Dumbledore. Gin na tę wiadomość szeroko się uśmiechnęła.
- Nie udałoby mi się bez Ciebie, Miona. - powiedziała Ruda. Hermiona uśmiechnęła się ciepło w stronę przyjaciółki.
- Na koniec proszę wszystkich prefektów, aby po oprowadzeniu pierwszorocznych przyszli do mnie, do gabinetu. To wszystko, życzę Wam smacznego! - Albus skończył przemowę. Na stołach pojawiły się różnorodne potrawy. Wszyscy zajęli się jedzeniem. Po jedzeniu prefekci zaczęli oprowadzać swoich podopiecznych po okazałym zamku. Po wszystkim zmęczone dziewczyny udały się pod gabinet dyrektora. Okazało się, że były tam jako pierwsze.
- Nie wiem jak Ty, ale ja jestem padnięta. - marudziła Ginny.
- Jeszcze chwila, wytrzymamy. - westchnęła zrezygnowana gryfonka. Po chwili przyszła reszta, wszyscy wyglądali na zmęczonych. Pogięte skrzydła i wygniecione ubrania, dawały znać o ciężkim dniu.
- Mam nadzieję, że to już koniec. - powiedziała Chang podchodząc do nich. Hermiona zapatrzona w Blaise’a nie zaszczyciła koleżanki nawet spojrzeniem. Ciągle zastanawiało ją to, czemu Blaise był dla niej taki miły i uprzejmy, jak jeszcze żaden ślizgon.
- Hermi, obudź się, wchodzimy. - Gin pomachała jej ręką przed twarzą.
- Już idę. - odpowiedziała jej przyjaciółka. Wszyscy weszli do gabinetu, ciekawi czego Albus Dumbledore od nich chce. Dyrektor gestem ręki wskazał im krzesła i kanapę. Kiedy usiedli, zaczął mówić po co ich tu sprowadził.
- Drodzy uczniowie, jako prefekci naczelni macie wiele nowych obowiązku, ale także przyjemności. Możecie chodzić po zamku po ciszy nocnej oraz wychodzić do Hogsmeade w ciągu tygodnia. Dodatkowo będziecie mieli wspólne dyżury o godzinie dwudziestej trzecie oraz osobne dormitoria które znajdują się na 3 piętrze gdzie tylko wy macie wstęp. - prawie wszyscy uśmiechnęli się na te wiadomości. - Jednakże, to na Was spada przygotowanie balów i imprez oraz to wy będziecie reprezentować szkołę na różnych wymianach i uroczystościach. A i jeszcze... - urwał patrząc na nich. - Przez kłótnie domów postanowiliśmy z radą nauczycielską, że prawie wszystkie lekcje obowiązujące, puchoni będą mieć z krukonami, a gryfoni ze ślizgonami. - Wszyscy popatrzyli na niego z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Panie dyrektorze, pan żartuje, prawda? - spytała Hermiona.
- Ani trochę Panno Granger. Tak samo będziecie dzielić dormitoria. Jeden wspólny pokój - dwie łazienki, które znajdują się w pokoju wspólnym.
- Co?! Na pewno nie! - krzyknęła Ginny podnosząc się z krzesła.
Dyrektor spojrzał na nią uśmiechając się lekko.
- Rozumiem pani wzburzenie panno Weasley, ale uważamy, że tak będzie najlepiej.
Ginny usiadła bez słowa, a Hermiona zakryła twarz w dłoniach. Czyli będą mieszkać od teraz we czwórkę Ona, Ginny, Blaise i Draco. Oh, Godryku, co mnie jeszcze złego spotka? - myślała starsza gryfonka.
- Odesłaliśmy tam już Wasze bagaże. - mówił dalej Albus - dyżury będziecie odbywać w parach. W tym tygodniu zaczynają gryfoni. Dormitorium Waszej czwórki - spojrzał na gryfonki i ślizgonów - znajduje się na 3 piętrze na samym końcu po lewej stronie. Pilnuje je posąg Rycerza w Czarnej Zbroi. - Napisał na kartkach hasło, które brzmiało "Amortencja", na co dziewczyny mimowolnie się skrzywiły. Następnie podał kartki reszcie i powiedział, że ich dormitoria znajdują się na 2 piętrze na samym końcu na prawo, gdzie stoi posąg Białej Damy.
- To wszystko, możecie już iść. - odparł.
Dziewczyny z kwaśnymi minami powlokły się na 3 piętro, bojąc się co przyniesie następny dzień.
CZYTASZ
Po prostu Hogwart
Fiksi PenggemarUczniowie wracają w wieku 17 lat do Hogwartu. Wojna zakończyła się śmiercią Voldzia. ;3 W tej opowieści Ginny i Harry nigdy nie byli razem. Za to Ron i Hermiona byli, ale nie wyszło ;3 nadal są najlepszymi przyjaciółmi. Dumbledore, Snape, Fred i par...