Dopiero po chwili dotarło do mnie, co się stało. Natychmiast pobiegłem za Feliksem po schodach. Gdy tylko byłem na dachu stanąłem i bezdźwięcznie zamknąłem za sobą drzwi. Polak stał parę metrów odemnie przy krawędzi dachu rzucając opaską którą miał wcześniej na włosach. Następnie usiadł na skraju budynku i zasłonił twarz dłońmi. Widziałem jak się trząsł. W tym momencie coś ukuło mnie w serce. Najprawdopodobniej poczucie winy. Feliksowi zdarzało się "płakać" podczas jego dramatyzacji, ale szczerze to były teatralne łzy. Rzadko płakał z żalu, a właśnie ten obecny stan taki był, taki przepełniony smutkiem. Cała moja złość za to co zrobił momentalnie zniknęła, ale uderzyła ze zdwojoną siłą we mnie samego. Jak ja mogłem powiedzieć mu to wszystko? Nawet jeśli na to zasłużył, to jego wina już dla mnie nie istniała. Heh. Nie dziwie się, że zawsze jak jest obok stoję w jego cieniu. Chyba jest mi to już po prostu pisane. Co takiego ma w sobie ten chłopak, że przy nim jestem taki jaki jestem? Tak jak mówiłem, już nawet nie miałem mu czego wybaczać bo moja złość odeszła. Lepiej w końcu go przeproszę a nie stoję za nim patrzę jak płacze. Ten widok boli.
Cicho podszedłem i usiadłem obok blondyna. Łukasiewicz chyba od samego początku wiedział ze za nim stałem. Cóż, to już bez znaczenia. Feliks zabrał ręce z twarzy ocierając jednocześnie łzy oraz odwrócił lekko głowę w przeciwną stronę. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Po chwili milczenia w końcu wydukałem
- Przepraszam
- Nie masz za co – usłyszałem po chwili w odpowiedzi
Znów nastała chwila ciszy.
- Nie chciałem tego wszystkiego powiedzieć. Wcale tak nie myślę – zacząłem
- Miałeś wtedy rację – skwitował
- Feliks ja... byłem zwyczajnie zdenerwowany, nie bierz tego na poważnie proszę – wymówiłem to szybko, mam nadzieje że brzmiało to tak szczerze jakie było
- He. Wyraziłeś tylko swoją opinię. Nie jestem na ciebie zły, nie martw się. Ja wiem jaki je-stem – głos zaczął mu się łamać
- Zrozum, że wcale tak nie myślę! – podniosłem głos, szczerze, nie wiem czemu
W tym momencie Feliks odwrócił się szybko w moją stronę. Jego mina wyrażała zarówno powagę jak smutek. Chyba bał się, że wciąż jestem na niego zły. Blada cera, delikatnie zaczerwienione, podkrążone oczy, zmarszczone brwi i rumiane policzki. Wyglądał tak niewinnie w tamtym momencie. Jego jasne blond włosy sprawiały że przypominał mi porcelanową lalkę którą stawia się na półce by ozdabiała mieszkanie swoim wdziękiem. Gdyby tyko był ubrany w biel. Eh, cóż za dziwne porównanie. Wtedy po policzku chłopaka spłynęła pojedyncza łza. Opuścił głowę. Co ze mną nie tak znów się w niego wgapiam zamiast zachowywać się z sensem.
- Może po prostu zapomnijmy o wszystkim, Polsko? – to chyba by było najlepsze wyjście z tej sytuacji
- Dobrze – powiedział nie pewnie, choć i tak najważniejsze że się zgodził – choć czy mogę mieć do ciebie prośbę Liciu? – sam nie wiem czemu ale bardzo mnie wystraszyło to pytanie
- O-oczywiście – załamał mi się głos
- Czy mógłbyś mówić mi po imieniu? – zapytał z całkowitą powagą
- Oczywiście, Feliks. Ale czemu? – nie rozumiałem o co mun chodzi
- Po prostu dużo ostatnio myślałem
- O czym?
-Odkiedy ty się zrobiłeś taki dociekliwy Liciek? – w sumie miał racje, nieodpowiadałem – Generalnie miałem ostatnimi czasy takie rozkminy. Myślałeś możekiedyś o tym czemu akurat właśnie ty jesteś sobie taką personifikacją Litwy. Boja myślałem nad tym czemu. I nic sensownego nie wymyśliłem. Szczerze zastanówsię. Czym my jesteśmy. Mam umysł i ciało licealisty, góra studenta, a mam ponadtysiąc lat. Choć szczerze, nie mam wcale wrażenia że się starzeje. Na przykładporównaj sobie takiego Yao i Alfreda, od razu widać miedzy nimi te różnicebynajmniej w psychice. Choć czy to z powodu doświadczeń czy raczej ichśrodowiska. Jesteśmy personifikacjami, czyli w sumie czym? Czy ktoś się nad tymkiedyś zastanawiał. Czy po prostu to wyglądało w sposób że mieliśmy urodzić sięjako ludzie ale w ostatniej chwili ktoś na górze sobie powiedział „ Nope, tobędzie Polska" i no to się tak trochę kupy nie trzyma! Przez te wszystkie lata się w zasadzie bardzonie zmieniłem i może to jednak źle. Mamwrażenie że mój kraj zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Choć wracając do tegoczym jestem. To po co tak właściwie jestem. To jest jakaś symbolika. Czy ja żyjetylko po to by być jakąś metaforą czy uosobieniem. Jeśli tak to co ja takwłaściwie symbolizuje. Kraj. No, ale w jakim aspekcie. Nie rozumiem. Generalnie, to ani Polaków zbytnio nieprzypominam, ani co ma do mnie państwo, nie wiem. Jestem kimś kto przeżył cała„swoją" historie. No ale ja. Ten ciapciowaty ja. . I naprzykład jeśli już jestem Polską to dokładniej o jakiej Polsce mówimy. Niejestem państwem, wiem bo wciąż żyłem nawet jak zabrakło mnie na mapie. Czyjestem narodem. Nie, naród to ludzie, nie mam na niego większego wpływu. Możejestem pamięciom o kraju który reprezentuje. To by wyjaśniało czemu Prusak sięjeszcze trzyma. Choć słyszałem też, że on niby zajął jakąś część Niemiec.Totalnie to wszystko bez sensu. Wychodzi na to ze jestem symbolem. Ale w jakiśsposób jestem jednak krajem. Gdy trwały wojny, słabłem. I jako państwo i jakoczłowiek. Hmm, to wszystko sprawia że zaczynam myśleć o śmierci. Bo takszczerze. Nic nie trwa wiecznie. Wiem, że możemy umierać. Tak jak taki Rzym. Alekiedy i w jakich okolicznościach to nastąpi. Nawet nie potrafię sobie tegowyobrazić. Ludzie mają o wiele prościej. Oni bynajmniej wiedzą kiedy mają byćna to przygotowani. Generalnie oni maja wszystko lepsze pod totalnie każdymwzględem. Wiem, że ty w tym nie siedzisz ale kojarzysz może takie narzekanie wnecie na to ze urodziło się w złej epoce. Wiem, że ja zaliczyłem wiele epok, alemam wrażenie ze czasy które obecnie nastały dopiero naprawdę mi odpowiadają.Choć czasem w średniowieczu tez było ciekawie. Niektóre zdarzenia z perspektywyczasu są nawet zabawne. Szczerze serio wolałbym urodzić się człowiekiem... -ucichł
Dopiero po sekundzie zorientowałem się, ze nasze usta się dotknęły. Szybko się oddaliłem. Ja, ja go pocałowałem. Szczerze nie mam pojęcia czemu. Zamyśliłem się! Zrobiłem to jakoś odruchowo, mimowolnie. Czy ja go tym chciałem jakoś podświadomie uciszyć. Może co innego. O Boże, co ja odwaliłem. Feliks tak jakby zamarł. Miał szeroko otwarte oczy i widać było ze nie wie co ze sobą zrobić. Ja również. Nastała okropnie niezręczna cisza.
- Heh. Miałeś racje. Zapomnijmy o całej sytuacji – powiedział Łukasiewicz, dziwnym, trudnym do opisania tonem, a następnie wstał. Zrobiłem to samo i oboje skierowaliśmy się w stronę schodów.
Szliśmy w milczeniu, a ja wciąż spoglądałem w twarz Polaka. Był delikatnie uśmiechnięty, ale jednak wyglądał smutno. Gdy byliśmy już praktycznie na sali spojrzał mi prosto w oczy, a następnie znów uśmiechnął się w ten swój zwyczajny przesadzony sposób. Byłem pewny ze wcale nie jest szczęśliwy. To było jakby tuż przedemną zakładał na siebie maskę która zasłania jego prawdziwą twarz przed światem. Poszedł w swoją stronę, a ja wciąż na niego patrzyłem. Nie wiem też jak możliwe było ze na górze nie słyszeliśmy tej muzyki i wszechobecnego szumu. Nie potrafię określić ile siedzieliśmy na tym dachu, ale impreza konkretnie się rozkręciła. Feliks podszedł do baru przy którym stał uśmiechnięty Rosjanin. Prawdopodobnie w właśnie na jego życzenie leciała teraz(zremiksowana) kalinaka. Po chwili oboje z butelkami w rękach stanęli na blacie baru i zaczęli zerować trunki, towarzystwo wokoło natomiast zaczęło im dopingować.
Ktoś z towarzystwa zawołał mnie w pewnym momencie do gry w butelkę, zachęcając mnie ze ma już dla mnie butelkę wódki. Szczerze, wiem ze miałem nie pić, ale dzisiejszy dzień to dla mnie za dużo. Nie dbam o już o to.
C.D.N
CZYTASZ
"Chce coś zmienić w swoim życiu" || Lietpol ||
FanfictionPewne z początku mało istotne wydarzenie, przyniesie ze sobą natłok myśli, które odbiją się na obecnym życiu Tolysa. Do kąd to zaprowadzi...