Już prawie dziesiąta. Jest duża szansa na to, że Węgry będzie w domu o tej porze. W końcu jest sobota, a ja należę do mniejszości którą zmuszają do pracy w weekendy. Nawet jakby była na jakiś zakupach mogą chwile poczekać, bo lot mam dopiero po piętnastej. Ogólnie mój humor nieznacznie się poprawił. Spotkania przebiegły z naprawdę niewielkimi komplikacjami oraz trapiące mnie ostatnio tematy mogą za chwilę zostać domknięte. Czego chcieć więcej? No, może jeszcze porządnego wyspania się. Mimo delikatnego stresu, przyjemnie się spaceruje w tak ładnej okolicy. Część Budapesztu zamieszkiwana przez zamożnych ludzi. Każdy mijany dom był bardzo duży z fantazyjnym ogrodem. Aż zatęskniłem za czasami gdy XVI w. mieszkaliśmy w naszym wcale nie małym dworku "szlacheckim". Znaczy, to nie tak, że bark mi pieniędzy, moje mieszkanie nie należy do najtańszych, jednak lubię mieć ogród, a z moim natłokiem obowiązków nawet nie miał bym się kiedy nim zająć.
W końcu stanąłem przed bramą na podwórko Elizy. Miała w zwyczaju nie zamykać furtki na klucz, więc tak jak podejrzewałem mogłem wejść bez problemu na posesję. Hmm, przypomniałem sobie jak dawno mnie tu nie było, prawie cztery lata jeśli się nie mylę. Czas naprawdę pędzi jak szalony. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy Polska pomagał jej wybierać tapety gdy miała się tu wprowadzić, a to już ponad dwadzieścia lat. Kierowałem się w stronę przedsionka. Dom Węgier jest naprawdę piękny, mimo że jest drewniany, wygląda bardzo nowocześnie. Jest też otoczony różnorakimi kwiatami, co zdecydowanie dodaje mu uroku.
Na drzwiach wisiała kartka. Jej treść mnie nie zadowoliła: "Do wszystkich potrzebujących mnie prywatnie, udałam się na wyczekiwany od dawna urlop. Do domu wrócę 24.07". Cholera, trzeba było jednak najpierw do niej zadzwonić, nie fatygowałbym się tu. Przygnębia mnie to,ile czasu myślałem nad rozmową do której w ogóle nie dojdzie. Naglę usłyszałem głęboki głos, ze znajomym mi akcentem:
- Litwa - zwrócił się do mnie mężczyzna siedzący kilka metrów dalej na ławce
- D-dzień dobry Holandia! - wzdrygnąłem się na jego widok. Siedział na ławce z założonymi rękami wpatrując się we mnie z dość oschłym wyrazem twarzy. Jego obecność mocno mnie zszokowała, nawet na myśl by mi nie przyszło go tu spotkać
- Wnioskuję, że popełniliśmy taki sam błąd i przyszliśmy tu bez zapowiedzi - powiedział będąc praktycznie pewnym swojej tezy
- Ja, em... dokładnie - wciąż byłem lekko zmieszany sytuacją w jakiej się znalazłem i najchętniej wycofałbym się z niej, co zapewne nie będzie mi dane
- Mieliśmy kilka spraw do załatwienia wczoraj, więc młodzi stwierdzili że dziś się rozluźnią i pojadą na zakupy - z kontekstu wynika, że mówił o swoim rodzeństwie - niespecjalnie lubię łażenie po sklepach więc pomyślałem o Elizie, ale jak widać jej nie zastałem. Strata mojego cennego czasu. Belgia przyjedzie tu po mnie dopiero w południe - zrezygnowany starzył w moją stronę oczekując, bym sam wyjaśnił co mnie tu sprowadziło
- Em, również chciałem wpaść na krótko po służbowych obowiązkach - rozmyślałem jak ukrócić tę rozmowę na którą nie miałem najmniejszej ochoty z wiadomych powodów
- Oh. Jeśli się nigdzie nie śpieszysz możemy cię później podwieźć jeśli chcesz - zostałem postawiony w kropce. Niby mogę mu odmówić ale to będzie bardzo chamskie z mojej strony
- Dziękuję - odparłem wiedząc, że nie mam już innego wyboru
- Może usiądziesz, zamiast stać mi nad głową - przesunął się na bok ławki, a ja kierując się tą oschłą propozycją usiadłem obok niego - Tak więc, jak życie się toczy?
- Em, wydaje mi się ze dobrze. Tona papierkowej roboty jak zwykle, nic nowego - zacząłem się delikatnie stresować, gdyż ta rozmowa mogła łatwo zejść na niepożądany temat
- Rozumiem - myślał przez chwilę - czasem jak tak myślę o tym dzisiejszym systemie to sam nie wiem czy do pracy potrzeba więcej czy mniej zachodu niż dawniej. Niby wcześniej było więcej obowiązków ale teraz wszystkiego trzeba się uczyć w niedorzecznym tempie. Wiesz co mam na myśli - zwrócił się do mnie
- Jeśli mówisz o problemach dzisiejszych czasów, to zdecydowanie kiedyś mieliśmy więcej wolności. Znaczy! Nie mówię o granicach, konfliktach i tym podobnych! Raczej to, że nasze życie nie było tak kontrolowane jak obecnie. Głównie przez technologię. Byliśmy bardziej odcięci od szefostawa - obraliśmy dość cięzki lecz bliski nam temat
- Ma to też swoje plusy. Szczególnie rozwoj technologiczny. Jak sobie przypomnę pływane do Japonii w XVII wieku to naprawde ciesze się że teraz mogę poprostu lecieć samolotem
- Zdecydowanie zaoszczedza to wiele czasu
- Ale jak sie tez pomysli ile czasu sie obecnie marnuje na jakies błachostki, az mnie wsztko skreca jak Luksemburg by nic nie robił tylko przeglądał te puste media
- cóż osobiscie jakoś nie maiłem okazsji sie do tego angażować.Nie jestem zbyt obeznany z mediami
- Mnie by młodzi spokoju nie dali gdybym sie od tego odciął. Choć przyznaję taki telefon może robić za kilkanaście dobrych ksiązek co się akurat przydaje
- dawno nie maiałem czasu na czytanie, naprawde zatęskniłem na za dobrą lektura - az mnie to zasmuciło
- ja bym tak nie potrafil, czytanie to dobry sposób na specznie tego znikomego, wolonego czasu
Tak więc rozpoczęliśmy spokojną rozmowę o lekturze, prostą, nieszkodliwą i neutralną, aż w końcu...
- tak wlaściwie dobrze się ostatnio czujesz Litwa? - zapytał bezposrednio i bez kontekstu , co mnie trochę zmroziło
- wszystko jest w jak najlepszym porządku, poprostu się troche niewysypiam
- coż może i bym nawet nie zauważył, ale jesteś strasznie blady i ogólnie wyglądasz na chorego, a gdy cię ostatnio widziałem już taki nie byłeś - odpowiedział, po czym nastala chwila niezręcznej ciszy
---------------------------------------------------------
To co teraz widzicie to jeszcze nie skończona część rozdziału pisanego kilka miesięcy temu.
Błędny w tej części są nie poprawiane co mi się nie zdarza.
Zamierzam wrócić do kontynuowania tej historii, jednak będzie mi wygodnie zacząć od nowego rozdziału niż kontynuować ten (choć będzie mieć tę samą nazwę)
Mam nadzieję, że ff ciągle będzie się podobał i że ktokolwiek wyrazi chęć czytania go
Ciao~~~~
CZYTASZ
"Chce coś zmienić w swoim życiu" || Lietpol ||
FanfictionPewne z początku mało istotne wydarzenie, przyniesie ze sobą natłok myśli, które odbiją się na obecnym życiu Tolysa. Do kąd to zaprowadzi...