Wszedłem na tył piekarni. Pierwsze co, to chwyciłem kij, który miałem schowany na wszelki wypadek.
Poczułem ciepło dochodzące z pieca. Po co ktoś go w ogóle włączał?
Wszystko było jednak na swoim miejscu. Pomyślałem, że ktoś się tylko wygłupiał. Podszedłem do pieca by go wyłączyć gdy nagle coś zauważyłem.
Przy piecu leżał młody mężczyzna. Wyglądał na odrobinę starszego ode mnie. Był ubrany w brudny, stary sweter i lekko poszarpane jeansy.
Najwidoczniej spał gdyż nawet nie zareagował na moje wejście. Zrobiło mi się go żal. Pewnie był jakimś bezdomnym, który szukał schronienia na noc.
Hej!- powiedziałem głośno.
Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie. Widać było lekkie przerażenie w jego niebieskich oczach. No tak.
Przecież przyłapałem go na "włamaniu" i teraz jeszcze gapie się na niego, trzymając ogromny kij w ręce.
Proszę! Ja tylko chciałem się ogrzać!- zaczął nieznajomy i podniósł ręce w geście obronny. Miał trochę piskliwy głos ale to pewnie ze strachu.
Spokojnie- powiedziałem i rzuciłem kij w kąt. - Widzisz. Nie chce cię skrzywdzić.
Ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem nic złego zrobić. Ja- przerwałem mu.
Spokojnie. Nic się nie stało.- uśmiechnąłem się do niego. Przykucnąłem by być z nim na równi. - Jestem Harry. A ty kolego?
Strach w jego oczach zniknął. Zastąpiła go iskierka nadzieji. -Louis.
Miło mi cię poznać Louis. :)
------------------------------------------------
CZYTASZ
Inne oblicze bagietki (Larry)
FanfictionUczucie samotności może dobić i doprowadzić do szaleństwa każdego. Czy odrobina magii miłości i talent piekarski Harry'ego może coś zmienić? Przekonacie się niedługo w moim najnowszym i chyba jedynym pomyśle na ff. Życzę powodzenia w czytaniu.