Rozdział 3

2.1K 177 9
                                    

Przez chwilę po prostu się na siebie gapiliśmy gdy Louis zaczął.

- Nie wezwiesz policji?

- Nie mam niczego takiego w planach. - odpowiedziałem mu. Po co miałem to robić? Byłem ciekawy co chłopak tutaj robił. - Jesteś bezdomny?- po cholere go o to spytałem.

- Można tak powiedzieć...

- Domyślam się, że od dawna nie brałeś prysznica, ani nie spałeś na wygodnym łóżku.

- Wywnioskowałeś to z mojego zapachu? - zaśmiał się z własnej wypowiedzi niebieskooki.

- Nie. Po prostu chciałem ci zaproponować nocleg lepszy, od podłogi.

- Ty... ty chcesz mi pomóc.

- Tak. Mieszkam w małej parterówce i mam wolny pokój.

Louis był zaskoczony moją propozycją. Chyba jeszcze nikt nie był dla niego miły.

- No niewiem Harry. Nie mogę dac ci nic w zamian i...

- Po prostu powiedz że się zgadzasz. Wciąż mogę wezwać gliny.

- Tylko nie to. Niech ci będzie. - widziałem, że w środku chłopak się cieszy. Sam byłem przez jakiś czas bez domu. Miałem nadzieję, że może zyskałbym przyjaciela. - Będę się mógł jakoś odwdzięczyć?

- Pogadamy o tym później. Teraz chodź. Robi się coraz zimniej.

Louis wstał z podłogi. Wskazłem mu ręką drogę do mojego auta. Tym razem pamietałem o zakluczeniu wszystkich drzwi piekarni.

Całą drogę do domu Louis siedział cicho. Zaczęło mnie zastanawiać, czemu tak bardzo bał się policji? Może się spytam się o to później.

W końcu dojechaliśmy do małego budynku, który od czterech lat zwałem domem. Ściany z czerwonej cegły i zielonkawy dach. To wystarczało mi do szczęścia.

Louis patrzył na wszystko z ciekawością. Podeszedłem do drzwi i otworzyłem je przed nim.

- Witaj w moich skromnych progach.

-----------------------------------------------------

Przepraszam za długość (a raczej jej brak) rozdziałów, ale na pisanie mam właściwie tylko czas szkole. Postaram się by były dłuższe.

Mam nadzieję, że choć trochę się wam podoba.

:)

Inne oblicze bagietki (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz