Wybiła szósta. Pod wejściem do piekarni zaczęli zbierać się ludzie. Matki, które chciały zrobić dzieciom kanapki do szkoły. Budowniczy, którzy chcieli się wykupić jedzenie na cały dzień. I oczywiście one. Napalone, młode dziewczyny, które chciały zaistnieć w oczach Harry'ego.
- Louis. Teraz będziesz pakował to o co cię po proszą a ja będę stał przy kasie.
- Jasne
Harry odkluczył drzwi i wywiesił karteczke "Otwarte".
- Witam wszystkich.
Ludzie po wejściu ustawili się w długiej kolejce. Część ludzi nawet nie zmieściła się w pomieszczeniu i stała w drzwiach. Louis nie sądził, że taka mała piekarnia może mieć tylu klientów.
- Przepraszam. - odezwał się zachrypnięty kobiecy głos. - Czy możesz podać mi 2 bochenki chleba kochaniutki?
Louis odwrócił się do starszej, niższej pani.
- Oczywiście. - Mówiąc to obdarował ją szczerym uśmiechem. Po chwili już podawał jej reklamówkę z zamówieniem.
- Jaki grzeczny chłopczyk. - Starsza pani wyciągnęła do niego rękę i chwyciła go za policzek, szczypiąc go lekko. Po czym odeszła do kasy.
Louis czuł rosnące w nim ciepło.
Po kolei obsługiwał wszystkich klientów. Parę dziewczyn zwróciło na niego uwagę.
- Hej przystojniaczku. Jak ci na imię? - spytała młoda brunetka.
- Louis. Coś ci podać? - chłopak starał się zachowywać profesjonalnie i nie zwracać uwagi na jej słowa.
- A może ty czegoś potrzebujesz?
- Przepraszam ale blokuje pani kolejkę . - to było jedyne co był w stanie jej odpowiedzieć.
- Jeszcze tu wrócę.- dziewczyna odwróciła się na pięcie i wyszła obrażona.
- Brawo. Nie dałeś się podejść. - Powiedział Harry. - Musisz się przyzwyczaić, że jest dużo takich małolat.
Louis tylko kiwnął do bruneta. Nie lubił być podrywany przez dziewczyny. Zawsze go unikały a poza tym... nie był nimi zainteresowany.
Po godzinie 7 nie było już wcale tłoku.
- Teraz będzie już luźniej. Mam do ciebie prośbę Louis.
- Tak?
- Niedługo ma się pojawić mój klient specjalny. Zrobisz to o co cię poprosi jasne?
- Jak słońce. Jak go rozpoznam?
- To ona. Mała blondynka. Ja muszę wyjść na pół godziny.
Louis był zdziwiony. Z tego co zauważył, jego pracodawca był raczej samotnikiem. Kim może być tajemnicza klientka?
Po jakiś dziesięciu minutach od wyjścia Harry'ego do piekarni weszła mała osóbka.
- Pseprasam pana. Gdzie jest pan Hazzy?
Tajemnicza blondynka okazała się niebieskooką siedmiolatką. Trochę speleniła ale Louis uznał to za urocze. Miała brudny szkolny mundurek i podziurawione rajstopy. Na plecach ciążył jej mały, różowy plecak.
- Wyszedł na chwilę. Jak masz na imię aniołku.
- Asli. - chłopak domyślił się, że chodziło jej o imię Ashley. - Zrobi mi pan sniadanie? Jestem glodna.
Louis nie wiedział co powinien zrobić. Czy właśnie o to prosił go Harry? O zajęcie się małą dziewczynką?
- Oczywiście kochanie. - wyszedł zza lady i podszedł do Ashley. Chwycił jej malutką rączke i zaprowadził na zaplecze. Zobaczył, że brunet wcześniej przygotował potrzebne rzeczy do zrobienia kanapek. Strzepnął mąkę że stołu i postawił na nim dziecko. - Z czym sobie księżniczka życzy śniadanie?
- Jestem księznicką? - spytała dziewczynka.
- Skoro ja pracuje to oznacza, że jestem twoim poddanym. A to oznacza, że jesteś moją księżniczką.
Dziewzynka uśmiechneła się radośnie ukazując szereg białych ząbków. Wyprostowała się i rzekła poważnym tonem
- Zlób mi jedną kanapkę z nutellą i drugą z synką.
- Twoje słowo rozkazem o pani.
Blondynka zaśmiała się. Louis zaczął smarować chleb masłem ale mała mu przeszkodziła.
- Bez masła!
- A dlaczego?
- Nie lubię masła.
- Jak można nie lubić masła? - spytał zaskoczony.
- No widocnie mozna. - broniła się Ashley.
- Nie będę się kłócił z monarchinią.
Schował masło do szafki i zaczął robić kanapki od nowa.
- Sybciej bo cię kaze powiesić.
Louis upadł na kolana przed dziewczynką.
- Błagam. Wybacz mi o najmilsza. Staram się jak mogę. -powiedział przesadnie by jeszcze bardziej rozbawić małą Ashley.
- Całuj rącke.-Chłopak chwycił dłoń dziewczynki i pocałował lekko. - Wybacam.
Po chwili szatyn zaczął pakować kanapki do siatki i wręczył ją blondyneczce.
- Kanapki po królewsku dla najpiękniejszej księżniczki na świecie.
- Dzękuje. - Louis ściągnął małą ze stołu i odprowadził do drzwi. Dziewczynka wskazała ręką by się do niej pochylił. Ashley przytuliła go i pocałowała w policzek. - Zegnaj poddany.
- Pa pa księżniczko.
Blondyneczka pomachała już tylko rączką i odeszła w nieznanym kierunku.
- Ktoś tu mi próbuje wykraść dziewczynę. - z zaplecza wyłonił się Harry.
- Kim ona jest?
- Ashley pochodzi z bardzo biednej rodziny. Jej mama nie ma pracy a ojciec całą wypłatę wydaje na alkohol. Codziennie musi sama iść 5 kilometrów do szkoły.
- To smutne. Dlaczego nikt nie wezwał jeszcze opieki społecznej?
- Bo zawsze gdy przyjeżdża urzędnik udają, że wszystko jest w porządku. A następnego dnia znowu kiła i mogiła. Dlatego ja staram się jej pomagać.
- I ty mi mówisz, że nie masz serca ze złota. - Louis odwrócił się do niego.
- Bo nie mam. Po prostu wiem jak to jest być w potrzebie.
-----------------------------------------------------------
Zaczęły się pojawiać pytania o nowy rozdział i oto jest.
Chciałam tu pokazać problem w niektórych rodzinach. Sprawdźcie czy w waszym otoczeniu nie ma kogoś kto potrzebuję pomocy.
Jeszcze chciałam tylko wspomnieć o tym, że niedługo pojawi się nowe ff. Tym razem będzie ono o Calum'ie z 5SOS ( temat : Piraci)
Dziękuję, za wszystkie gwiazdki i komentarze. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. :3
CZYTASZ
Inne oblicze bagietki (Larry)
FanfictionUczucie samotności może dobić i doprowadzić do szaleństwa każdego. Czy odrobina magii miłości i talent piekarski Harry'ego może coś zmienić? Przekonacie się niedługo w moim najnowszym i chyba jedynym pomyśle na ff. Życzę powodzenia w czytaniu.