Rozdział 5

1.9K 179 0
                                    

Louis tej nocy spał jak małe dziecko. Miękki materac, poduszka i koc jeszcze do wczoraj były tylko marzeniem. Teraz marzenie się spełniło. Jednak zawsze jest coś co je może zniszczyć.

- WSTAWAJ!!!

Chłopak zaskoczony spadł z łóżka.Krople potu spływały po jego twarzy.

- Co jest, wojna się zaczęła? - spytał zaspanym głosem.

- Nie. Dziś twój pierwszy dzień w pracy. Szykuj się. Masz tylko 5min. -powiedział z uśmiechem Harry. Dla niego wstawanie o tej porze było codzienną rutyną. Ale biedny Louis jeszcze nie pogodził się z tym, że odebrano mu sen. - Ruszaj się bo nie zdążysz na śniadanie. - Harry wyszedł z pokoju, który podarował Louisowi i poszedł do kuchni.

- Śniadanie?! - Na te słowa reakcja była prawie natychmiastowa. Po zmęczeniu nie było już nawet śladu. W niewiarygodnie szybkim tempie chłopak odświerzył się i ubrał. Oczywiście jedyne co miał to rzeczy po młodszym lokatorze ( Zielony sweter i jakieś dresy). Po chwili Louis już znajdował się w kuchni.

- 2 minuty i 16 sekund. Niezły czas. - powiedział z uśmiechem Harry. - Spodziewałem się, że na wieść o jedzeniu trochę przyśpieszysz ale nie, że aż tak. Zasługujesz na nagrodę.

Przed Louis'em pojawił się talerz. Jajecznica i kiełbaski leżały na nim, dopiero co ściągnięte z patelni. Oczy Louis'a aż zaczęły się świecić.

- Nie śliń się tak tylko jedz. Musisz mieć dużo siły do pracy.

Louis chwycił za widelec i zaczął łapczywie spożywać śniadanie sporządzone przez młodszego chłopaka. Tak szybko jak się pojawiło, tak też szybów znikło.

- Ktoś tu ma apetyt. - skomentował loczek. Louis tylko skinął głową.

- Dzięki. Za wszystko. Nie każdy ma tyle serca.

- Jeszcze mnie nie znasz. Teraz zwracamy się do siebie imionami ale w pracy zwracaj się do mnie Panie Styles.

- Jesteś ode mnie młodszy.- zaśmiał się Louis.

- Ale jestem też twoim pracodawcą, więc podczas pracy musisz się do mnie zwracać z szacunkiem.

- Jak sobie życzysz Panie Styles.

----------------------------------------------------------

Przepraszam, że tak krótko ale wkońcu miałam wene.

Inne oblicze bagietki (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz