Kwiecień.
Przez większość osób był uważany za miesiąc narodzin wszelkich gatunków roślin, za czas ukończenia roku szkolnego, bądź jego rozpoczęcia. Nowe przeżycia w podstawówce, gimnazjum czy liceum. Wiele starszych osób sądziło, że każda klasa wyżej uczyła dorosłości lub odpowiedzialności – tych dwóch ważnych wartości w życiu, które tak bardzo liczyły się w przyszłości.
Taehyung, odkąd zaczął chodzić do gimnazjum, a później liceum, był specyficznym nastolatkiem. Nie przebywał ze swoimi rówieśnikami za długo, nie zwracał na nich jakiejś wielkiej uwagi. Dobrze się uczył, miał dwójkę przyjaciół – Chaeyeon i Hwitaeka. Nikt im nie przeszkadzał, nie nękał, bo wiedział, że i tak oni to zignorują. Byli naprawdę zgrani.
Szczerze mówiąc, życie licealisty było zwyczajne. Nie działo się w nim nic interesującego. Czasem wręcz nudził się swoim stylem bycia. Chciał wiele zmian, korzystać z nastoletniego życia, które miało swój ograniczony czas.
Jednakże pewne wydarzenie nie mogło pozostać przez nikogo pominięte. Otóż diametralny zwrot wydarzeń w jego, jakże nudnym, życiu wręcz zmuszała do spojrzenia na nią z innej strony. Los postanowił z niego zadrwić, a on nie był przecież niczemu winny.
⌘
– Taehyung! – krzyknęła czterdziestoletnia kobieta, chcąc jakoś zwrócić uwagę swojego syna. Czerwonowłosy nie wychodził z pokoju, odkąd wrócił naburmuszony ze szkoły.
A piątek zazwyczaj kojarzył się z imprezami i beztroskim życiem, prawda?
– Tae! Mama cię woła, nie słyszysz? Już rozmawialiśmy o tym, nie będę więcej powtarzał! – tym razem postanowił zabrać głos ojciec licealisty.
Brak odpowiedzi.
– No co on do cholery tam wyprawia? – zapytała mama, patrząc bezradnie na męża. – Mógłbyś po niego pójść? Ja pójdę zagonić Eonjin – oznajmiła.
Mężczyzna jedynie kiwnął głową i bez sprzeciwów poszedł do pokoju młodego Kima. Ich mieszkanie nie było za duże, więc droga od drzwi wejściowych do pokoju nastolatka nie zajęła mu długo. Zapukał kilka razy i powoli uchylił drzwi, wkraczając tym do czterech ścian Taehyunga.
– Tae, czemu nie odpowiadasz, jak z mamą cię wołamy? – zapytał, zmartwiony. – Mamy za chwilę jechać do cioci Taehee, nie pamiętasz? – dopytał.
Podszedł do łóżka nastolatka, gdzie wspomniany chłopak leżał. Po chwili namysłu ostrożnie usiadł na krańcu jego materaca.
– Tato... – zaczął licealista niechętnie. – Mówiłem ci, żebyś nie wchodził do mojego pokoju, dopóki się nie odezwę.
– To nie jest odpowiedź na moje pytanie – powiedział stanowczym tonem głosu. – Mamy być o osiemnastej u cioci na kolacji, a jest już wpół do szesnastej. Dobrze wiesz, ile jedzie się do Hee.
– Tak, wiem – burknął, niezadowolony. – Ale ja nie chcę do niej jechać... Ciocia zawsze mnie tak mocno przytula, że nie raz wyglądam jak pomidor i to nie ze wstydu! — westchnął, widocznie zrezygnowany. – Dostałem jedynkę...
Najstarszy z Kimów otworzył szeroko oczy. Ni to zaskoczony, ni rozbawiony.
– Z czego niby?
– Z chemii. Ta baba znowu się na mnie uwzięła! – krzyknął, sfrustrowany, gwałtownie siadając obok ojca.
– Tak, tak. Jedna jedynka wte czy we wte nie zrobi ci żadnej różnicy – próbował pocieszyć swojego syna. – Zrobisz jakąś pracę z pierwiastków i będzie zadowolona. Nawet mogę ci w tym pomóc. A teraz chodź, bo twoja siostra się rozzłości.
CZYTASZ
Can you hear me? | Taekook
FanfictionTaehyung prowadzi proste życie nastolatka, dopóki nie zostaje ofiarą wypadku samochodowego wraz ze swoim kuzynem, na wskutek którego traci słuch. Musi przeprowadzić się do innego miasta, aby rodzice mogli znaleźć lepszą pracę na zakup aparatu słucho...